Na ostatniej prostej są przygotowania do sezonu wakacyjnego na złotoryjskim zalewie. Woda przeszła badania epidemiologiczne, lada dzień na wieżyczce i pomostach pojawią się ratownicy. A już dziś koło południa na zbiorniku zostanie zwodowana mała „flotylla” pływającego sprzętu do rekreacji.
Plażowanie na zalewie ma być tego lata bardziej atrakcyjne niż w latach poprzednich – nie tylko za sprawą nowych pomostów, które zostały wykonane wiosną. Na wodzie znowu pojawią się bowiem 4 rowery wodne, 2 kajaki i łódź wiosłowa, które zakupiła Hala Sportowa „Tęcza”, administrator obiektu kąpielowego. Sprzęt rekreacyjny do pływania będzie można odpłatnie wypożyczać w barze Rondo, który na czas wakacji otworzył „filię” w pałacyku stojącym przy plaży.
Wczoraj na zalewie powstała minikeja, do której będą przybijać rowery i kajaki. Do betonowego pomostu zamontowano metalowe poręcze, z których zwisają łańcuchy do cumowania. Wykonanie uchwytów zostało zlecone firmie metaloplastycznej Zygmunta Apostoluka. Sprzęt pływający będzie przycumowany w sezonie letnim przy kei przez 24 godziny na dobę – pod okiem kamery monitoringu miejskiego, która zamontowana jest na jednym z sąsiednich słupów.
Kilka dni temu sanepid pobrał próbki wody do badań sanitarnych. – Wypadły bez zarzutu. Zarówno jeśli chodzi o bakterie Escherichia coli, jak i enterokoki, zalew spełnia normy. W wodzie brak też substancji smolistych, makroalg, sinic, nie było też plastiku, szkła i gumy. Woda w zbiorniku jest klarowna i czysta jak woda pitna, ma naprawdę dobrą jakość, mimo że jest czerpana z Kaczawy – twierdzi Jacek Zańko, kierownik „Tęczy”.
Na badania jakości wody nie czekali złotoryjanie spragnieni ochłody, którzy od ok. 2 tygodni regularnie korzystają już z kąpieliska. Korzystają – dodajmy – na własną odpowiedzialność. Wczoraj wprawdzie pracownicy hali „Tęcza” założyli boje wyznaczające miejsce do kąpieli, ale ratownicy zostaną zatrudnieni dopiero od 1 lipca. Przy plaży wisi już regulamin korzystania z obiektu.
– Codziennie przychodzi tu po kilkadziesiąt osób, wchodzą do wody, pływają, ale nie było dotąd żadnych zgłoszeń o problemach skórnych jak to się zdarzało w latach poprzednich – podkreślają pracownicy hali, których spotkaliśmy przy kanale łączącym osadnik z właściwym zbiornikiem. Usuwali glony, które od kilkunastu dni intensywnie porastają zalew. To największy problem w tegorocznych przygotowaniach do sezonu kąpielowego. Glony to standard na zalewie, który jest zbiornikiem płytkim o niewielkiej powierzchni i słabym przepływie wody, co sprzyja zarastaniu zielenią. W tym roku jednak ze względu na saharyjskie temperatury pojawiły się szybciej niż zwykle. Problemu z glonami nie ma co prawda przy pomostach kąpielowych, ale przy bardziej dzikich fragmentach brzegu – już tak.
– Przy takich upałach jak ostatnio czyścimy zalew codziennie, nie licząc weekendów. W ciągu jednego dnia wywozimy nawet 15-20 taczek glonów. Pracuje przy tym po 3-4 ludzi przez kilka godzin dziennie. Jeśli wiatr nam sprzyja i wieje od pałacyku, to glony spływają w pobliże wylotu kanału i mamy je w jednym miejscu, w zasięgu grabi. Ale nie zawsze tak jest i czasem trzeba chodzić w woderach wzdłuż brzegu i „zamiatać” je z powierzchni w jedno miejsce – usłyszeliśmy od pracowników hali.
Bez wątpienia gdyby nie ich znojna praca i systematyczne usuwanie glonów, woda nie byłaby tak klarowna jak obecnie i trudno byłoby się w niej kąpać.