Złotoryja kontra Chojnów na remis. Podczas sobotniego turnieju miast nasi goście byli lepsi w siatkówkę, ale my zrewanżowaliśmy się podczas konkursów na scenie. Wynik jak najbardziej sprawiedliwy i bardzo dyplomatyczny.
Najstarsi mieszkańcy pamiętają jeszcze antagonizmy pomiędzy Chojnowem i Złotoryją, gdy oba miasta pozostawały w ściślejszych związkach administracyjnych. Najczęściej szło o pierwszego sekretarza partii – był jeden, a miasta dwa i każde chciało mieć swojego. – Te czasy to już zamierzchła przeszłość. Od lat się przecież przyjaźnimy. Mam zresztą wielki sentyment do Złotoryi, bo mieszkają tu wspaniali, otwarci, pracowici i radośni ludzie – zapewnia Jan Serkies, burmistrz Chojnowa, który w latach 90. ubiegłego wieku trenował Górnika Złotoryja, zaliczając piękna przygodę w Pucharze Polski, zakończoną słynnym meczem w 1/16 finału z Legią Warszawa.
Burmistrz Serkies na turniej przywiózł dwie drużyny. Pierwszą – siatkarską. – Sami amatorzy. Złożyliśmy zespół z trzech drużyn amatorskich – zapewniał kokieteryjnie w kuluarach. Chojnowianie wyglądali jednak na zaprawionych w bojach, co szybko potwierdzili na boisku, dając od razu sygnał, że do Złotoryi przyjechali po zwycięstwo. W chojnowskiej drużynie zagrali m.in. emerytowany policjant z synem, strażak i triathlonistka. – To tylko tak groźnie wygląda, bo mamy też farmaceutę, magazyniera, mechanika od telewizorów – uspokajał burmistrz Serkies. W naszej ekipie – głównie nauczyciele, w tym trenerzy siatkówki, i urzędnicy. – Przyszliśmy sobie pograć, presja i wynik to drugorzędna sprawa – żartował Grzegorz Nowodyła.
Gospodarze swoją ambicję jednak mieli. Tyle że to nie był ich dzień. Chojnowianie od początku meczu dominowali. Wprawdzie w pierwszym secie dogoniliśmy ich, odrabiając 6 punktów straty, ale końcówka, rozgrywana na przewagi, należała do gości. O drugim secie lepiej zapomnieć. Złotoryjanie zerwali się jeszcze do walki w secie trzecim, wygrywając do 20. Ale czwartego przegraliśmy już do 18 i cały mecz 1:3.
Burmistrz Chojnowa, zacięty sportowiec, był dumny. Ale wtedy rozegrał się drugi akt rywalizacji, w Rynku. Walczyły już zupełnie inne drużyny. Po naszej stronie zespół złożony z sekretarza miasta, urzędnika ratusza, dyrektorki biblioteki, wolontariusza z Naszego Rio i szefowej Klubu Seniora. U chojnowian – dyrektor ośrodka kultury, radna, dwóch nauczycieli i asystentka burmistrza. Obie drużyny stanęły przed zadaniami przygotowanymi przez pracowników złotoryjskiego ośrodka kultury. Rozwiązując je, dostarczyły wiele dobrej zabawy publiczności zgromadzonej pod sceną, która mocno podpowiadała naszym reprezentantom, zwłaszcza w quizie z pytaniami typu „dżem, mydło i powidło” oraz gdy trzeba było odgadnąć, jaka to melodia. W obu startach byliśmy bezkonkurencyjni. Była też konkurencja wzorowana na „Familiadzie”.
Strzałem w dziesiątkę okazał się jednak blok konkurencji „na wesoło”. My – lepiej trzepaliśmy pianę, Chojnów – szybciej pił sok z butelki ze smoczkiem niemowlęcym. Chojnowianie sprawniej też karmili się z opaską na oczach. Zjadanie jabłek wiszących na sznurku pozostało nierozstrzygnięte, bo… zerwał się jeden z owoców.
Summa summarum, ze sceny to złotoryjanie schodzili zwycięscy. W całym turnieju ogłoszono remis. Wynik odpowiadał chyba obu stronom, zwłaszcza że to dopiero pierwszy raz. Zadowoleni byli obaj burmistrzowie – my okazaliśmy się bardzo gościnni, a chojnowianie nie wyjechali na tarczy. Goście zapowiedzieli, że zaproszą nas na podobny turniej do siebie. Zamiast siatkówki, będzie piłka nożna – konik tamtejszego burmistrza.
Dodajmy, że w złotoryjskiej drużynie siatkarskiej zagrali: Dorota Michalska, Małgorzata Bober, Janusz Bober, Paweł Choczaj, Mirosław Gawrzydek, Grzegorz Nowodyła, Grzegorz Sokołowski i Piotr Szmydyński. Na scenie walczyli: Bożena Gmerek, Aneta Wasilewska, Włodzimierz Bajoński, Paweł Kochanowski i Jakub Woźniak.