Most w Pielgrzymce (na drodze wojewódzkiej nr 364 ze Złotoryi do Lwówka Śląskiego) został dzisiaj zamknięty. Służby ratunkowe dowiedziały się o tym w ostatniej chwili i teraz nie mają pojęcia, jak będą mogły dojechać do kilku miejscowości naszego powiatu podczas pożaru czy wypadku. W sprawie mostu odbyło się rano spotkanie w starostwie powiatowym, na którym obecni byli m.in. przedstawiciele zarządcy (niestety nie ci decyzyjni), czyli Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu. Nie przyniosło żadnych pozytywnych rezultatów, bo drogowcy zaraz po spotkaniu pojechali zablokować wjazd na most.
Na pracownikach DSDiK nie pozostawiono suchej nitki. – Nie podejrzewałam DSDiK, że podejdzie w tak dyletancki sposób do problemu i nie wyznaczy objazdów. Czyjaś głowa powinna za to zostać ścięta. Mamy tutaj zagrożenie mieszkańców naszego powiatu i nie tylko – mówiła radna sejmiku dolnośląskiego Jadwiga Szeląg.
Urzędnicy ze Złotoryi i Pielgrzymki pismo z DSDiK z informacją o tym, że most zostanie zamknięty od środy, otrzymali dopiero we wtorek, dzień przed wyłączeniem przeprawy. – Mówimy stanowcze „nie” dla załatwiania spraw w ten sposób. Przez ponad rok nie zostało zrobione nic w celu zaplanowania wyłączenia z eksploatacji tego obiektu – stwierdziła wicestarosta Wanda Grabos.
– Jak można zamknąć most bez wskazania służbom ratunkowym objazdu? Przecież kierowcy ambulansów nie są mieszkańcami Pielgrzymki i nie znają polnych dróg, którymi będzie można dojechać do potrzebującego – irytował się asp. sztab. Artur Kuba, szef złotoryjskiej drogówki.
Najwięcej zmartwień w związku z zamknięciem mostu na Skorze mają jednak władze samorządowe Pielgrzymki. Wójt Tomasz Sybis boi się, że kierowcy szukający objazdu rozjeżdżą drogi gminne. – Ta sytuacja to kuriozum. Drogi gminne nie wytrzymają ruchu tranzytowego. W dniu jutrzejszym zamontujemy na naszych drogach znaki ograniczające tonaż do 7,5 ton i zwrócimy się do komendanta policji o monitoring kontrolujący, czy te zakazy są respektowane. Nie pozwolę, aby drogi gminne wybudowane za ciężkie pieniądze zostały rozjechane w ciągu 2 miesięcy – denerwował się Sybis.
O kiepskim stanie, w jakim znajduje się most, i o tym, że będzie problem, gdy dojdzie do jego zamknięcia, wiadomo było przynajmniej od kilkunastu miesięcy, sygnałow o tym, że się wali, nie brakowało. Dlaczego zatem wcześniej nie doszło do tego typu spotkania pod auspicjami starosty? Tego nie wiemy.
– DSDiK przez te kilkanaście miesięcy w tym czasie nie zrobiła nic, aby z nami podjąć temat rozwiązania tego problemu. My w tym nie uczestniczyliśmy. Dla nas to jest sytuacja kryzysowa i jeśli nie dojdziemy dzisiaj do porozumienia, to wykonamy notatkę z dzisiejszego spotkania i przekażemy ją do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego – mówił dziś starosta Ryszard Raszkiewicz, który zapytał przedstawicieli DSDiK, czy decyzja o zamknięciu mostu może zostać wstrzymana do chwili wykonania objazdu. I usłyszał, że nie ma takiej możliwości.
Przypomnijmy, że od lutego tego roku obowiązują znaki zakazujące wjazdu na most w Pielgrzymce pojazdom powyżej 3,5 t. To ograniczenie jest jednak nagminnie łamane przez kierowców tirów. Gdyby drogówka zdecydowała się wystawić patrol przy przeprawie, policjanci nie nadążaliby z wypisywaniem mandatów. Dziś rano po godz. 8, gdy most był jeszcze otwarty i robiliśmy na nim zdjęcia, w ciągu zaledwie 5 minut przez Skorę przejechały 3 wielkie ciężarówki.
– Od momentu wprowadzenia zakazu dla pojazdów powyżej 3,5 tony przeprowadziliśmy ok. 20 kontroli. Mało kierowców łamało ten zakaz. Wystawiliśmy 27 mandatów i 12 pouczeń – twierdzi Artur Kuba.
Rozmawialiśmy dziś rano z rzecznikiem prasowym DSDiK Konradem Antkowiakiem, który utrzymuje, że wyłączenie przeprawy z użytkowania podyktowane jest troską o bezpieczeństwo kierowców. – Stan techniczny mostu pogarsza się z dnia na dzień tak bardzo, że jego dalsze użytkowanie stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia. Wszystko przez to, że kierowcy łamią ograniczenia w ruchu wprowadzone na moście. Ostatnia ekspertyza, którą przeprowadziliśmy, wykazała, że jezdnia może się w każdej chwili zapaść pod ciężarem którejś z kolei ciężarówki, która przez niego przejedzie wbrew zakazowi – tłumaczy Antkowiak.
Jak tłumaczy rzecznik, remont przeprawy był planowany od wielu miesięcy. Ze względu na to, że droga wojewódzka 364 to newralgiczna trasa łącząca Złotoryję z Lwówkiem Śląskim, DSDiK zamierzała na czas modernizacji ustawić przeprawę tymczasową. Te ustalenia przestały jednak obowiązywać w momencie wyłączenia mostu z ruchu w trybie awaryjnym. Stąd, jak tłumaczy DSDiK, brak wyznaczenia objazdów. – To zdarzenie nagłe. W trybie awaryjnym próbujemy teraz wyłonić wykonawcę remontu. Gdy zostanie wyłoniony, wtedy będziemy wiedzieć, czy powstanie most tymczasowy – dodaje.
O zapowiedzi zamknięcia mostu pisaliśmy tutaj.