Kierowca czerwonej astry staranował ławkę przy ul. Wyszyńskiego i odjechał z miejsca zdarzenia. Prawdopodobnie był przekonany, że uniknie odpowiedzialności. Namierzyli go jednak strażnicy miejscy. Teraz zajmie się nim policja.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w porze popołudniowej. Straż miejska otrzymała sygnał od mieszkańca Złotoryi o zniszczonej ławce na ul. Wyszyńskiego, powyżej zjazdu do Biedronki, tuż przy przejściu w kierunku ul. Cmentarnej. Strażnicy pojechali na miejsce i na podstawie rozmów z pracującymi w pobliżu robotnikami ustalili, że w ławkę wjechał czerwony opel astra, którego miał prowadzić młody mężczyzna.
– Świadkowie zdarzenia przekazali nam, że kierowca prowadził samochód bardzo szybko. Widocznie przeszarżował i stracił panowanie nad pojazdem, a następnie uderzył w ławkę i zatrzymał się na poboczu, o czym świadczą ślady na trawniku. Całe szczęście, że na ławce nikt akurat nie odpoczywał. Auto uległo uszkodzeniu. Kierowca nic sobie jednak z tego nie robił. Wysiadł z samochodu, zabrał zderzak i odjechał – mówi Jan Pomykała, komendant straży miejskiej.
Strażnicy przeprowadzili w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Wydawało się, że ustalenie sprawcy nie będzie łatwe, bo świadkowie nie zapamiętali numerów rejestracyjnych, a astra to popularny w Polsce model opla. Jeden z funkcjonariuszy przypomniał sobie jednak, że często widywał czerwoną astrę parkującą w konkretnej części miasta. Strażnicy na wszelki wypadek postanowili sprawdzić ten ślad i udali się we wskazane miejsce. Trafili w dziesiątkę – znaleźli czerwonego opla, z uszkodzonym przodem i zerwanym zderzakiem.
Zebrany materiał strażnicy przekazali policji, która ma się zająć ukaraniem sprawcy kolizji. Straty, jakie poniosło miasto, to 750 zł.