Stare meble jako wkład do pieca? To kiepski pomysł. Przekonał się o tym mieszkaniec ul. Mickiewicza. Sąsiadom nie spodobał się dym z jego komina. Interweniowali strażnicy miejscy. Skończyło się mandatem.
Sąsiedzi mężczyzny przekazali straży miejskiej nagranie, na którym było widać gęsty dym unoszący się z komina. – Przeprowadziliśmy kontrolę w budynku. U jednego z mieszkańców natrafiliśmy na rozebrane meble składowane przy piecu, ten sam materiał znajdował się przy wejściu do jego lokalu – relacjonuje Jan Pomykała, komendant straży miejskiej. Mężczyzna, za naruszenie przepisów o zakazie spalania odpadów, został ukarany mandatem w wysokości 100 zł.
W ostatnich tygodniach kara spotkała też innych mieszkańców starówki, którzy podkładali do pieca śmieciami. Straż miejska otrzymała zgłoszenie od mieszkańców ul. Piłsudskiego, że strasznie kopci się z komina w jednej z tamtejszych kamienic. Ustalenie mieszkania, które zanieczyszcza powietrze, nie zajęło funkcjonariuszom zbyt wiele czasu. Okazało się, że strażnicy interweniowali już tam 2 dni wcześniej – tyle że w związku z naruszeniem przepisów przeciwpożarowych.
– Na strychu nagromadzone były odpady, m.in. stare ubrania. Stwarzało to ewidentne zagrożenie w razie pożaru, gdyż mogłyby one podsycać płomienie. Pouczyliśmy mieszkańców odpowiedzialnych za ten stan rzeczy i daliśmy im termin usunięcia odpadów ze strychu – wyjaśnia komendant Pomykała.
Bałaganiarze wzięli sobie do serca nakaz funkcjonariuszy i talk mocno zaczęli sprzątać, że… skończyło się kolejnym wykroczeniem. Część odpadów co prawda wynieśli na śmietnik, ale pozostałe postanowili spalić w piecu. Takie nowatorskie podejście do utylizacji odpadów kosztowało ich mandat.
Straż miejska coraz częściej otrzymuje zgłoszenia od złotoryjan podejrzewających, że „za ścianą” pali się niedozwolonym opałem szkodzącym środowisku. Najczęściej zaniepokojenie wywołuje drażniący nozdrza, gęsty dym z komina. Nie każdy alarm się potwierdza, bo w wielu przypadkach ludzie palą po prostu gorszej jakości węglem lub drewnem. Jednym z takich adresów jest dom jednorodzinny przy ul. Hożej, w którym strażnicy przeprowadzili w ostatnich miesiącach już 5 kontroli.
– Okolicznych mieszkańców drażni dym unoszący się z komina budynku, zgłoszenia się systematycznie powtarzają. Sprawdziliśmy obiekt, jego właściciel nie łamie jednak prawa. Pali węglem brunatnym, a dodatkowo ma zamontowaną turbinę w piecu. To legalne rozwiązania – dodaje Jan Pomykała.
Przypomnijmy, że strażnicy miejscy prowadzą na terenie Złotoryi działania profilaktyczne dotyczące spalania odpadów w piecach domowych. Funkcjonariusze odwiedzają wspólnoty mieszkaniowe i rozmawiają z mieszkańcami, rozdając im ulotki informacyjne. Przypominają, że za palenie odpadów grozi mandat od 20 do 500 zł.
– Sam kolor dymu jeszcze o niczym nie świadczy, natomiast podejrzany, drażniący smród powinien wzbudzać naszą czujność. Należy wtedy dzwonić na telefon alarmowy straży miejskiej. Będziemy interweniować w związku z podejrzeniem łamania prawa, czyli ustawy o ochronie środowiska i ustawy o odpadach – zachęca szef strażników miejskich.
Domowe piece nie są przystosowane do spalania śmieci, gdyż generują zbyt niską temperaturę oraz nie posiadają zamontowanych na kominie filtrów oczyszczających powstający dym ze związków chemicznych i metali ciężkich. Podkładanie do pieca odpadami powoduje również duże straty materialne, gdyż degraduje kotły grzewcze oraz przyczynia się do zatykania przewodów kominowych i odkładania na ich ścianach sadzy, co może być przyczyną zaczadzenia lub pożaru. To z kolei może prowadzić do rozszczelnienia kominów, a w konsekwencji – do pożarów dachów i całych budynków.
Palenie śmieciami nie tylko zanieczyszcza powietrze, obniżając komfort życia mieszkańców, ale jest też bardzo szkodliwe dla zdrowia. W trakcie spalania wytwarzają się niebezpieczne substancje, które przenikają do wnętrza mieszkań i powodują różnego rodzaju choroby układu oddechowego, nowotwory oraz alergie. Szczególnie wrażliwe na działanie toksyn są dzieci.
fot. Gospodarcza Złotoryja (Facebook)