Zarządca dróg wojewódzkich masę do łatania dziur w swoich drogach zużył już w… grudniu! – wynika z pisma, które złotoryjski ratusz otrzymał z Wrocławia. Poważniejsze remonty, z wycinaniem i łataniem „na gorąco” ubytków w asfalcie, mają być wykonywane dopiero wiosną – po rozstrzygnięciu przetargu. Tymczasem drogi podległe marszałkowi rozsypują się w oczach. Złotoryjscy samorządowcy oczekują natychmiastowych i zdecydowanych działań ze strony władz województwa, choć ich dotychczasowe apele to wołanie na puszczy.
To trudna zima dla dróg. Zwłaszcza tych wojewódzkich, które są chyba w najgorszym stanie, miejscami wręcz katastrofalnym, co ma związek m.in. z ich nadmiernym obciążeniem ruchem. To także efekt wieloletnich zaniedbań i braku odpowiednich nakładów remontowych czy inwestycyjnych. Na niektórych odcinkach wyglądają po prostu jak ser szwajcarski, a internauci porównują je również złośliwie do pól golfowych.
Drogi wojewódzkie tworzą szkielet komunikacyjny w powiecie złotoryjskim. Stanowią własność województwa dolnośląskiego i są zarządzane przez Dolnośląską Służbę Dróg i Kolei we Wrocławiu, jednostkę podległą marszałkowi Dolnego Śląska Cezaremu Przybylskiemu. To do zadań DSDiK należy ich utrzymanie, czyli m.in. odśnieżanie, remonty, łatanie dziur czy odświeżanie oznakowania drogowego.
Trasy zarządzane przez DSDiK prowadzą ze Złotoryi do Legnicy, Jawora, Chojnowa, Bolesławca, Lwówka Śląskiego czy Jeleniej Góry. Kilka odcinków dróg wojewódzkich mamy też na terenie miasta. To ulice: Legnicka (od wjazdu od strony Kozowa do zjazdu na Chojnów), Grunwaldzka, 3 Maja oraz Chojnowska, na którą najbardziej ostatnio klną kierowcy, bo wyjazd w kierunku Chojnowa stanowi obraz nędzy i rozpaczy. DSDiK ustawiła tu znak informujący o nierównościach i ograniczenie do 40 km/h, ale to kpina, bo ciężko tędy przejechać szybciej niż 10 km/h, jeśli się nie chce uszkodzić auta. Kierowcy meandrują między wyrwami w asfalcie. Niektóre z nich są głębokie na prawie 20 cm.
Urząd Miejski w Złotoryi próbował zainteresować DSDiK jej dziurami jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Po kilku telefonach 10 stycznia burmistrz Robert Pawłowski wysłał pierwsze pismo do Wrocławia, w którym prosił o pilne usunięcie ubytków w drogach wojewódzkich na terenie miasta. Przez 3 tygodnie nie było żadnej reakcji ze strony województwa, więc 31 stycznia poszło drugie pismo, w którym złotoryjski magistrat zwracał uwagę, że zły stan nawierzchni stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników dróg wojewódzkich.
Kilka dni później przyszła odpowiedź (datowana na 30 stycznia). W swoim piśmie DSDiK „uprzejmie informuje”, że powstałe ubytki w nawierzchni jezdni w ciągu dróg wojewódzkich na terenie miasta Złotoryi wypełniane są obecnie gotową masą bitumiczną do stosowania „na zimno”, która stosowana jest w okresie zimowym, kiedy nie funkcjonują wytwórnie mas bitumicznych. Zapewnia też, że podległe jej służby drogowe wraz z poprawą warunków pogodowych natychmiast przystąpiły do usuwania uszkodzeń masą „na zimno”, a naprawy są realizowane w ramach przyznanych środków finansowych oraz w zależności od stopnia pilności.
Komentarze złotoryjan, które codziennie pojawiają się w sieci, a także zdjęcia z ostatnich dni, które publikujemy obok, świadczą o tym, że mimo zapewnień DSDiK nie panuje nad sytuacją. Co więcej, nie przygotowała się dobrze do zimy. W piśmie od zarządcy dróg wojewódzkich czytamy bowiem, że w Obwodzie Drogowym Chocianów II (pod który podlega Złotoryja) cały zapas masy „na zimno”, który był przewidziany do wiosny, został zużyty w listopadzie i grudniu.
Kierowcy muszą więc zagryźć zęby i dalej jeździć „wężykiem”, bowiem remonty cząstkowe masą bitumiczno-mineralną „na gorąco”, z wycinaniem uszkodzonych miejsc, będą wykonywane na trasach wojewódzkich dopiero po rozstrzygnięciu przetargu i wyłonieniu wykonawcy (oczywiście „w ramach przydzielonych środków finansowych”). Tyle że na stronie DSDiK nie znaleźliśmy żadnej informacji, aby taki przetarg został już ogłoszony (w roku ubiegłym był rozstrzygnięty dopiero na początku kwietnia).
Burmistrz oraz inni samorządowcy z gmin powiatu złotoryjskiego tracą jednak cierpliwość (bo poza miastem też jest miejscami tragicznie). Obawiają się, że jeśli DSDiK naprawdę pilnie nie potraktuje apeli płynących ze Złotoryi i okolic, to drogi wojewódzkie na naszym terenie za chwilę przestaną być w ogóle przejezdne.
Dramatyczny stan dróg stwarza zagrożenie bezpieczeństwa ich użytkowników. Niektóre fragmenty nie posiadają już nawierzchni asfaltowej. Służby ratunkowe tracą bezcenny czas, aby przebyć najbardziej uszkodzone odcinki, a mieszkańcy codziennie alarmują nasze urzędy – czytamy w kolejnym piśmie do DSDiK z 9 lutego, pod którym poza Pawłowskim podpisali się także wójt Złotoryi Jan Tymczyszyn, wójt Pielgrzymki Tomasz Sybis oraz burmistrz Świerzawy Paweł Kisowski (w całości publikujemy je obok).
– Doskonale rozumiem oburzenie mieszkańców. Od dwóch miesięcy też jeżdżę po tych dziurach na Chojnowskiej, czasem i 4 razy dziennie. Tragicznie to wygląda. My także zarządzamy drogami gminnymi, ale takich dziur nie ma. Ale jak się na bieżąco pewnych napraw nie robi, to później ciężko nadrobić dwa miesiące. Gdyby chociaż DSDiK sfrezowała asfalt w niektórych miejscach, już byłoby lepiej, bo w wielu przypadkach kruszy się po prostu pierwsza warstwa ścieralna – tłumaczy wójt Tymczyszyn.
Samorządowcy próbują też „wjechać” na ambicję DSDiK oraz radnych sejmiku dolnośląskiego (pismo przekazano również do wiadomości marszałka Przybylskiego, członka zarządu Tymoteusza Myrdy, przewodniczącego sejmiku Jerzego Pokoja, Jadwigi Szeląg i Marka Obrębalskiego). Piszą, że stan dróg w naszym powiecie na pewno nie licuje z pozycją Dolnego Śląska jako „jednego z najdynamiczniej rozwijających się regionów w Unii Europejskiej”.
Czy apel naszych samorządowców do władz województwa tym razem przyniesie efekt? – Prędzej czy później muszą coś z tym zrobić. Na pewno też mnóstwo ludzi pisze do nich zażalenia, zgłaszając uszkodzenia swoich samochodów. Zarządcę też kosztuje taki stan dróg – dodaje wójt Złotoryi.
Tymczasem 7 kwietnia wybory samorządowe. Będziemy w nich wybierać również radnych do sejmiku.