Setki ton piasku i soli, tysiące litrów solanki oraz długie godziny znojnej harówki ludzi odpowiedzialnych za odśnieżanie ulic i posypywanie chodników – biała końcówka jesieni mocno dała się we znaki Złotoryi. „W śnieg” poszło już ponad 200 tys. złotych. Zima zapowiada się tym razem bardzo kosztownie dla budżetu miasta.
Jak pamiętamy, pierwsze poważniejsze opady śniegu nastąpiły 28 listopada, a więc zanim jeszcze zaczęła się na dobre zima, nawet ta meteorologiczna, której początek przypada na 1 grudnia. Rejonowe Przedsiębiorstwo Komunalne, które zajmuje się zimowym utrzymaniem miejskich dróg w Złotoryi, zużyło w ubiegłotygodniowy wtorek 7 ton soli drogowej, 4 tys. litrów solanki oraz 60 ton mieszanki piaskowo-solnej, a cała akcja związana z odśnieżaniem trwała 16 godzin. Od 4 rano pracownicy spółki komunalnej z Oddziału Estetyki i Zieleni Miasta usuwali śliskość zarówno na drogach, jak i na chodnikach. Na ulicach pojawiły się 3 pojazdy specjalistyczne przeznaczone do odśnieżania i posypywania jezdni oraz 3 urządzenia do usuwania śniegu z ciągów pieszych. Do prac wykonywanych ręcznie w różnych częściach Złotoryi zaangażowanych było 16 osób.
Mimo takiego zaangażowania sił i tak nie udało się uniknąć częściowego paraliżu drogowego miasta, bo na wysokości zadania nie stanęły służby powiatowe i przez dobrych kilka godzin sparaliżowana była ul. Bolesława Krzywoustego – jedyna droga na terenie miasta, której utrzymaniem i odśnieżaniem zajmuje się złotoryjskie starostwo powiatowe. Było tu tak ślisko, że pod górę nie mogły podjechać ciężarówki z dostawami do zakładów na strefie ekonomicznej. Blokada na Krzywoustego spowodowała zatory na sąsiednich drogach, m.in. na ul. Stanisława Staszica, gdzie czekały tiry, które nie mogły na światłach skręcić w lewo.
Drugi, dwudniowy atak zimy nastąpił kilka dni później, w pierwszy weekend grudnia. I przez intensywne opady śniegu był jeszcze bardziej kosztowny i pracochłonny dla RPK. Tym razem na drogi i chodniki w mieście poszło 8 ton soli drogowej, 12 tys. litrów solanki i 260 ton mieszanki piaskowo-solnej – takie podsumowanie spółka miejska przedstawiła we wtorek 5 grudnia. Ludzie z RPK pracowali cały weekend, choć momentami białym puchem sypało tak intensywnie, że podejmowany przez nich wysiłek dawał krótkotrwały efekt.
Spółka prowadziła działania także w mijającym tygodniu, choć opady śniegu prawie już nie występowały. W czwartek na przykład ekipy RPK usuwały z jezdni i chodników błoto pośniegowe, a wczoraj rano walczyły z oblodzeniem.
Jak wyliczają pracownicy Urzędu Miejskiego w Złotoryi, od 26 listopada do 8 grudnia na miejskich drogach odbyło się już 13 akcji związanych z odśnieżaniem i usuwaniem oblodzenia. To wyjątkowo duża liczba jak na tę porę roku, niespotykana w ostatnich latach. Niespełna dwa tygodnie zimy jesienią kosztowały kasę miasta już 205 tys. zł.
Od poprzedniego weekendu ekipy RPK są też w stałej gotowości, by reagować natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia o lokalnych problemach na drogach i pomagać kierowcom, którzy nie poradzili sobie z zimowymi warunkami. Taka sytuacja miała miejsce w miniony wtorek na ul. Tadeusza Kościuszki, gdzie ciężarówka jadąca od strony ul. Kolejowej miała – na odcinku pomiędzy rondami – problemy z podjechaniem pod górę, choć pokonanie tego podjazdu nie sprawiało większych trudności innym pojazdom. Na nagraniu z miejskiego monitoringu widać, jak ciągnik siodłowy z naczepą powoli wtacza się pod górę, ale buksują mu koła, przez co zestaw się lekko łamie. W końcu kierowca daje za wygraną i powoli cofa, zatrzymując się na wysokości komendy policji na prawym pasie ruchu.
To zdarzenie nagłośnił w mediach społecznościowych wicestarosta Rafał Miara w odpowiedzi na nasz krytyczny artykuł dotyczący nieodśnieżonej drogi powiatowej ze Złotoryi do Zagrodna, na której fatalny stan klęli kierowcy jeżdżący tędy codziennie do pracy (pisaliśmy o tym TUTAJ).
W przypadku ciężarówki na Kościuszki po ok. 20 minutach pojawili się na miejscu pracownicy RPK, którzy podsypując pod koła piasek, umożliwili jej wjazd na górę. – Zestaw był bardzo lekko załadowany, miał na pace ok. 3 ton, koła ślizgały się nawet po piasku – opowiadają. Cała akcja – w przeciwieństwie do paraliżu na Krzywoustego, który miał miejsce tydzień wcześniej – trwała około trzech kwadransów.
Podobny przypadek jak na Kościuszki RPK odnotowało także 3 dni wcześniej (sobotę 2 grudnia) na ul. Staszica, gdzie podczas intensywnych opadów śniegu ciężarówka miała problemy z podjechaniem pod górkę. Sytuacja kryzysowa nie trwała jednak długo, a w działania mające pomóc kierowcy tira wyjść z opresji zaangażowani byli też pracownicy spółki.
„Bardzo dziękujemy za wszystkie telefony i sygnały ze strony mieszkańców, i okazaną cierpliwość i zrozumienie. Nie sposób znaleźć się we wszystkich miejscach w tym samym momencie” – przyznają pracownicy RPK we wpisie na Facebooku. Jednocześnie apelują o rozwagę i dostosowanie prędkości do panujących warunków atmosferycznych. „Wyjeżdżanie w trasę w takich warunkach na letnich oponach to stwarzanie realnego zagrożenia w ruchu drogowym dla wszystkich jego uczestników” – dodają.