3 tiry z jego darami dla Ukraińców trafiły do Złotoryi (i to nie koniec pomocy), jednak nasze miasto nie było jedyne.
Mieszkający w Wielkiej Brytanii złotoryjanin Krystian Klicki (na zdjęciu z lewej), który prowadzi sieć sklepów z polskimi towarami, wysłał do nas samochody wypełnione m.in. suchą żywnością, pampersami, ubraniami, pościelą, śpiworami, środkami higieny. O rozładunku jednego z transportów pisaliśmy TUTAJ. Dodatkowo przed świętami zrobił zakupy w polskiej hurtowni na kilkanaście tys. zł. – Zakupy zrobił według listy, którą mu podałam. Ten sposób jest najlepszy, bo celuje dokładnie w nasze potrzeby – mówi Beata Majewska, która kieruje punktem pomocy działającym w klasztorze franciszkanów.
Jak się okazuje pomoc złotoryjanina ma o wiele większy zasięg. – Na profilu swoich sklepów wrzuciłem informację, że przyłączamy się do akcji pomocy Ukrainie. Wtedy rozpoczęła się zbiórka. Pierwszy nasz transport pojechał do Bielska-Białej, kolejne do Kudowy-Zdroju, Przemyśla, a następnie do Złotoryi. Pomagali mi oczywiście pracownicy oraz klienci moich sklepów – opowiada darczyńca.
Co dalej? Krystian Klicki cały czas zbiera najpotrzebniejsze rzeczy, za wyjątkiem zimowych ubrań, gdyż w kolejnej dostawie znajdą się już ubrania letnie.
Na pytanie dlaczego pomaga, złotoryjanin odpowiada – Bo chcę pomóc. – A gdyby tak się stało nam? – pyta retorycznie.
Filtry