Złotoryjska oczyszczalnia mimo obfitych opadów atmosferycznych pracuje bez większych problemów. Rozlewisko powstało jedynie na przepompowni ścieków na wjeździe do Złotoryi. Kierownictwo Rejonowego Przedsiębiorstwa Komunalnego zapewnia, że nie niesie to za sobą negatywnych skutków ekologicznych ani żadnych większych strat materialnych.
– Wbrew niektórym doniesieniom medialnym, woda nie wdarła się na teren oczyszczalni ścieków. Przy obecnym poziomie Kaczawy obiekt nie jest zagrożony, wszystko jest pod kontrolą – uspokaja Paweł Macuga, prezes RPK. – Rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o tym, jakoby oczyszczalnia ścieków została zalana, uważam za głupotę. To zwykły fake news. Ktoś tutaj żeruje na ludzkich emocjach – dodaje poirytowany.
O tym, że oczyszczalnia ma się dobrze, świadczą zdjęcie tytułowe i to, które publikujemy – zostały obok wykonane dziś ok. godz. 17.
Woda przedostała się natomiast na teren przepompowni Z-3, która doprowadza ścieki z terenu gminy wiejskiej Złotoryi, m.in. Kozowa i Rokitnicy. To obiekt w odległości ok. 1 km od oczyszczalni (w dół rzeki).
– To nie pociąga za sobą żadnych strat. Trzeba to będzie po prostu posprzątać – mówi prezes. I dodaje, że na przepompowni nie ma obecnie żadnego zagrożenia dla pracujących tam urządzeń: – Szafy sterownicze są zamontowane prawie 3 m nad ziemią, a instalacja solarna 40 cm powyżej gruntu.
Skąd woda na terenie przepompowni (na zdjęciu obok)? Po pierwsze – podniósł się poziom rzeki, a po drugie – nastąpił wyciek z kolektora doprowadzającego ścieki z terenu gminy wiejskiej.
– To pokazuje, jak dużo wody deszczowej płynie z terenu gminy do naszej oczyszczalni – tłumaczy Paweł Macuga.
Filtry