Na targowisku miejskim pojawiła się nowa lodówka społeczna. Poprzednia była uszkodzona i nie nadawała się już do użytku. Służby socjalne mają nadzieję, że przyda się złotoryjanom w okresie świątecznym.
Sprzęt przyjechał wczoraj z Wrocławia. Dziś panie z Klubu Seniora+, które opiekują się lodówką społeczną, wysprzątały ją i zaopatrzyły w żywność dla gorzej sytuowanych mieszkańców miasta. „Pakiet startowy” na pierwsze dni po ponownym uruchomieniu urządzenia utrzymany jest już w klimacie świątecznym – do środka seniorki włożyły m.in. żurek i ciasto.
– Zależało nam na tym, żeby lodówka zaczęła ponownie działać na święta wielkanocne. To okres, kiedy w naszych domach często dochodzi do marnowania jedzenia. Zamiast wyrzucać to, czego nie uda się przejeść w święta, odpowiednio wcześniej można to zanieść do lodówki na targowisku. Tam się nie zmarnuje, są osoby w naszym mieście, które chętnie po to sięgną – tłumaczy Iwona Pawlus, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złotoryi.
Pierwsza społeczna lodówka pojawiła się w Złotoryi 3 lata temu. Pomysł przywędrował do nas z Wrocławia. Przeszklone witryny chłodnicze, stawiane w miejscach publicznych przez fundację weźpomóż.pl, sprawdziły się w stolicy Dolnego Śląska. Lodówkę do naszego miasta przywiózł wówczas Jan Piontek, wrocławski motorniczy, który nie mógł się pogodzić z faktem, że tyle jedzenia wyrzuca się do śmieci.
– Po śmietnikach widać, że ludzie nie szanują żywności. Zawsze podaję jako przykład zwykłą bułkę. Kiedyś ze starej bułki gospodynie robiły bułkę tartą lub maczało się ją w mleku i jadło z cukrem. A teraz często się ją wyrzuca do odpadków, bo kosztuje tylko 50 groszy. I tak jest też z innym jedzeniem. A przecież ktoś mógłby je jeszcze zjeść. Tylko po co ten ktoś w potrzebie ma grzebać w śmietniku? Tu chodzi o to, żeby mu pozwolić zachować godność. Stąd pomysł na lodówki – tłumaczył wtedy w rozmowie z naszym portalem.
Z lodówki może korzystać każdy, kto tego potrzebuje. Zamysł całego przedsięwzięcia jest bardzo prosty: jeśli posiadasz za dużo jedzenia, włóż je do lodówki stojącej na targowisku; a jeśli jedzenia potrzebujesz, wyciągnij je stamtąd. Dzięki takiemu działaniu, zamiast wyrzucać nadmiar żywności, obdarowujemy nią innych, którzy naprawdę jej potrzebują. Przy czym nie chodzi tylko o jedzenie paczkowane, ze sklepu, ale również to ugotowane samodzielnie.
– Zdarza się, że nagotujemy za dużo zupy w domu. Jeśli nam jej zbywa, wystarczy przelać ją do słoika i zostawić w lodówce na targowisku. Ktoś na pewno ją chętnie zje. Dobrze jest w takim przypadku nakleić kartkę z datą, kiedy została ugotowana. Chodzi o to, żeby była jeszcze przydatna do spożycia, żeby nikt się nie zatruł. Liczymy w tym względzie na rozsądek i odpowiedzialność naszych mieszkańców – podkreśla Iwona Pawlus.
Filtry