Ponad jedna czwarta najmłodszych złotoryjskich dzieci potrzebowała okularów, choć zazwyczaj o tym nie wiedziała. Rodzicom uświadomiły to dopiero badania przesiewowe przeprowadzone przez Przychodnię Rejonową w Złotoryi i sfinansowane przez miasto. Miejska lecznica chce jeszcze przebadać w ten sam sposób ósmoklasistów.
Akcja badań przesiewowych ruszyła w marcu. Przebadanych zostało 499 dzieci z klas I-III oraz zerówek w miejskich przedszkolach i szkołach podstawowych. 130 z nich kwalifikowało się do pogłębionych badań, bo lekarz podejrzewał wadę wzroku. U 99 uczniów i przedszkolaków ta wstępna diagnoza się niestety potwierdziła.
– Większość z tych dzieci nie była zaopatrzona w okulary, choć ich potrzebowała. Niektóre co prawda okularki już nosiły, ale miały one nieaktualne parametry – mówi Dariusz Dura, okulista, który prowadzi gabinet lekarski na terenie miejskiej przychodni i który zajął się badaniami przesiewowymi. – Zazwyczaj chodziło o niewielkie wady plusowe, które uaktywniają się przy ślęczeniu przed komputerem lub nad smartfonem. Dzieci z takimi wadami zaczynają się bardzo męczyć, gdy patrzą z bliska, może się to objawiać bólami głowy, zaburzeniami snu czy nawet nerwicami lękowymi. Epidemia i zdalna nauka jeszcze te problemy zaogniły. Dzięki tym badaniom dzieci otrzymały okulary do pracy przy komputerze i do chodzenia po domu, będzie im teraz dużo łatwiej.
Okulista nie ukrywa, że ma wielką satysfakcję po przeprowadzeniu akcji profilaktycznej. – Od kilkunastu dzieci usłyszałem, że wcześniej zgłaszały problemy ze wzrokiem, ale rodzicie je bagatelizowali. Dziękowały mi wręcz za dobór okularów. W większości wyrosną z tych wad i okularów później nie będą potrzebować. Wiele z tych dzieci udało się jednak uratować przed nieodwracalnymi dysfunkcjami wzroku w przyszłości, które dyskwalifikowałyby je w wykonywaniu niektórych zawodów – dodaje Dariusz Dura (na zdjęciu obok).
Przypomnijmy, że akcję zorganizowała Przychodnia Rejonowa w Złotoryi, a badania sfinansowała gmina miejska.
– Te dzieci miały wady wzroku i często nawet o tym nie wiedziały – podkreśla Ireneusz Żurawski, kierownik przychodni. – Rodzice powinni być zadowoleni, bo koszty wszystkich badań pokrył budżet miasta. Cała akcja kosztowała ok. 5,2 tys. złotych. Wg mnie to naprawdę niedużo, biorąc pod uwagę, ile dobrego udało się dla tych dzieciaków zrobić. Mieliśmy możliwość przeprowadzenia takiej akcji, bo mamy na terenie przychodni lekarza, który ma ogromne doświadczenie, a co najważniejsze – sprzęt, na którym może wykonać specjalistyczne badania – dodaje szef miejskiej lecznicy.
Co ciekawe, przychodnia chce kontynuować badania przesiewowe i jeszcze w czerwcu sprawdzić wzrok także ósmoklasistom ze złotoryjskich podstawówek, którzy stoją przed wyborem dalszej ścieżki edukacji. – Dzieci po ósmej klasie składają dokumenty o przyjęcie do różnych szkół. Niektórzy mogą posiadać ukryte wady wzroku, które nie pozwolą im w przyszłości uzyskać kwalifikacji zawodowych w zawodach, w których zamierzają się kształcić. Chcemy im oszczędzić rozczarowania i straty kilku lat edukacji – tłumaczy Żurawski.
– Brak korekcji wad wzroku w wieku dziecięcym powoduje niestety w przyszłości m.in. niezdolność do podjęcia pracy w wielu zawodach wymagających stereoskopowego widzenia. Tacy nieleczeni za młodu ludzie przeżywają później dramat. Kończą 3-letnią szkołę zawodową, znajdują dobrze płatną pracę przy obsłudze maszyn albo jako kierowcy ciężarówek, ale trafiają do gabinetu okulistycznego na badania kwalifikacyjne i ich marzenia pryskają, bo okazują się niezdolni do pracy przy obsłudze maszyn w ruchu i odchodzą z kwitkiem. Badanie na stereoskopie pokazuje bowiem, że obraz z obu oczu nie zlewa się u nich w obraz przestrzenny. Brak widzenia stereoskopowego wyklucza także podjęcie zatrudnienia choćby w charakterze kierowcy zawodowego czy operatora pił tarczowych i obrabiarek – podkreśla Dura.
Do przebadania w obu złotoryjskich podstawówkach jest 140 ósmoklasistów.
Przychodnia nie ma zamiaru poprzestać tylko na jednej akcji przesiewowej. – Chcielibyśmy co roku badać najmłodsze dzieci, na wejściu do systemu edukacyjnego, oraz najstarszych uczniów w podstawówkach, którzy będą decydowali o swojej przyszłości zawodowej. Przy czym kolejnych ósmoklasistów planujemy przebadać od razu po wakacjach, żeby z góry wiedzieli, w których zawodach ze względów zdrowotnych nie mają szans na uzyskanie kwalifikacji zawodowych – zapowiada kierownik.