Europejski Dzień bez Samochodu wypada dopiero we wtorek, ale kilkudziesięciu amatorów wycieczek krajoznawczych już dziś zdecydowało się zamienić cztery kółka na dwa, by pozachwycać się schyłkiem lata na Pogórzu Kaczawskim. W ramach jesiennej edycji rajdów rowerowych organizowanych cyklicznie przez złotoryjski ośrodek kultury popedałowali do Czapli.
Do Wioski Piasku i Kamienia, która w przedostatnią niedzielę września powitała rowerzystów kotłem pysznej zupy jarzynowej przygotowanej przez Ewelinę Szkutnik, rajd powrócił po 4 latach. Czaple zdążyły się przez ten czas zmienić, zwłaszcza w swojej reprezentacyjnej części, czyli Piaskowym Miejscu Grillowym. Pojawiła się tu m.in. wystawa skamieniałości pochodzących z okolicznych wzgórz i żwirowni oraz „piaskowcowe makiety” najbardziej znanych wzniesień Krainy Wygasłych Wulkanów: Ostrzycy, Grodźca i Połomu. Było zatem co oglądać. Nic więc dziwnego, że tradycyjna przerwa gastronomiczno-rozrywkowa, w trakcie której można było pograć nawet w kręgle, trwała tym razem blisko półtorej godziny.
Do Czapli rowerzyści dojechali przez Zagrodno, które pojawiło się pierwszy raz na trasie złotoryjskich rajdów, i Grodziec. Wrócili przez Nową Wieś Grodziską, Wojcieszyn i Uniejowice. Rowerowa marszruta wiodła więc po drogach i miejscach znanych stałym bywalcom imprezy z jej poprzednich edycji, w tym przez kultowy już niemal „garbaty most” na Skorze.
Trasa, licząca 43 km, prowadziła wyłącznie po asfalcie, więc rowerzyści jechali przez cały czas w eskorcie radiowozów złotoryjskiej drogówki. Policjanci zabezpieczali przede wszystkim czoło kolumny rajdu i główne skrzyżowania, by przejazd był jak najbardziej bezpieczny. Tempo było zresztą niezbyt forsowne, bo frajdę na zjazdach dominujących w powrotnej części zepsuł uczestnikom silny wiatr wiejący w twarz, który momentami wręcz hamował rowery.
W rajdzie, zorganizowanym przez Złotoryjski Ośrodek Kultury i Rekreacji, wzięło tym razem udział blisko 30 amatorów dwóch kółek. Impreza miała w nazwie nie tylko słowo „jesienny”, ale też i „rodzinny”. I rodzin na trasie nie zabrakło, w tym tej najliczniejszej, czyli familii Cielasów, która wybrała się na wycieczkę w 5-osobowym składzie, choć tylko na 4 rowerach. Najmłodszy z rodziny ruszył bowiem do Czapli w foteliku zamocowanym na rowerze taty. Rodzeństwo w wieku 7 i 8 lat takich forów już nie miało i całą trasę pokonało siłą własnych mięśni.
Filtry