Mnożą się przypadki nielegalnego „wypożyczania” rowerów miejskich. Sprzęt jest zabierany z parkingów bez zdejmowania blokady i porzucany na terenie miasta. Złotoryjski magistrat przestrzega, że sprawcy nie pozostaną bezkarni, bo ich czyny są rejestrowane przez kamery monitoringu ulicznego. Tak jak w przypadku mężczyzny, który rower „wykąpał” w fontannie w Rynku.
Rowery miejskie można wypożyczyć w Złotoryi od jesieni 2018 r. Na terenie miasta w sezonie wiosenno-letnim rozstawionych jest ok. 40 jednośladów. Przez blisko 2 lata nie było z nimi większych problemów, mimo że stoją nieprzypięte w kilku oznakowanych miejscach miasta. W ostatnich tygodniach coś jednak w dobrze dotąd pracujących trybach roweru miejskiego zaczęło szwankować. Sprzęt zaczął wzbudzać niezdrowe zainteresowanie – jest złośliwie rozrzucany po Złotoryi.
Przypomnijmy w tym miejscu, że złotoryjski rower miejski to system czwartej generacji. Sprzęt nie wymaga stacji dokujących – uruchamia się go za pomocą aplikacji GeoVelo zainstalowanej w smartfonie. Wystarczy kilka kliknięć, by odblokować rower i jechać. Aplikacja daje komunikat po zakończonej przejażdżce, by odstawić pojazd na jeden z kilku parkingów znajdujących się na terenie miasta. Jeśli użytkownik tego nie zrobi, ponosi odpowiedzialność za wszystko, co się stanie z rowerem w późniejszym czasie. Łatwo go zidentyfikować, bo rejestrując się w aplikacji, podaje swoje dane. Słowem – źle zaparkowany rower wisi na jego koncie.
Bez aplikacji rower nie pojedzie. Możliwe jest jednak jego przeniesienie w inne miejsce. Albo ukradzenie. Co jest jednak bardzo ryzykowne, bo każdy jednoślad wyposażony są nie tylko w blokadę tylnego koła, ale także w nadajnik GPS, który pozwala go zlokalizować operatorowi systemu.
Niektórych to jednak nie odstrasza. Rano 21 czerwca jeden z charakterystycznych jednośladów w zielono-żółtym malowaniu został znaleziony w fontannie Górników. „Nie o takim przeznaczeniu rowerów miejskich myśleliśmy” – czytamy na facebookowym profilu Gospodarcza Złotoryja pod zdjęciem pokazującym rower zanurzony kierownicą w wodzie. Strażnicy miejscy ustalili, że porzucił go w ten sposób młody mężczyzna ubrany w żółtą bluzę. Po godz. 5 rano zabrał rower z parkingu przy ul. Krótkiej. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały jego drogę przez miasto. Na nagraniach widać, jak ciągnie zablokowanym kołem po asfalcie, potem niesie pojazd ul. Piłsudskiego, aż wreszcie stawia go przy ławce obok Skweru Siedmiu Mieszczan i siada na niej. Mężczyzna jest wyraźnie pobudzony: tańczy przy rowerze, stuka w okna wystawowe i w drzwi zamkniętych o tej porze sklepów, chodzi nerwowo wokół studni w dolnej części deptaka. W końcu kamery rejestrują go już bez jednośladu.
– Znamy już tożsamość mężczyzny. Skierujemy zgłoszenie na policję. Niech każdy sam sobie odpowie, czym jest zabranie roweru bez wykupienia abonamentu i niedbałe wrzucenie go do zabytkowej fontanny – usłyszeliśmy w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Nie jest to jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie. Tydzień temu złotoryjski magistrat otrzymał informację, że rower z logo miasta stoi „bezpański” koło marketu Dino, przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Inny został wcześniej znaleziony przez robotników budujących drogę rowerową nad zalewem – leżał porzucony na placu budowy.
– Nie zdarzyło się dotąd, żebyśmy nie ustalili, kto nielegalnie zabrał rower, bez opłacenia abonamentu. Mieszkańcy, którzy się na to decydują, muszą mieć świadomość, że za każdym razem widać to na którejś z kamer monitoringu miejskiego. Jeśli dojdzie do zniszczeń, sprawca będzie ponosił koszty naprawy – podkreślaja pracownicy UM.
Aplikacja GeoVelo funkcjonuje w kilku polskich miastach. Do tej pory Złotoryja pozytywnie wyróżniała się na ich tle, bo odnotowano poważniejszych incydentów. Byłoby dobrze, gdyby tak już pozostało. Dlatego magistrat prosi mieszkańców o kontakt (tel. 76 877 91 00) w każdym wypadku, gdy zauważą, że ktoś porzuca zielono-żółty rower na terenie miasta albo próbuje go wpakować do samochodu.
Filtry