Obwodnica Złotoryi jest jak yeti – wszyscy o niej mówili, a nikt jej nie widział. A my w końcu robimy tę drogę – mówił poseł Robert Kropiwnicki, który pojawił się dziś w Złotoryi na konferencji prasowej poświęconej jednej z najważniejszych inwestycji drogowych na Dolnym Śląsku. Politycy i samorządowcy związani z Koalicją Obywatelską wytknęli otwarcie Bezpartyjnym Samorządowcom, którzy przez lata rządzili w naszym województwie – i nadal współrządzą – że to przez nich drogowe obejście naszego miasta nie powstało już 8 lat temu.
Jak już wczoraj pisaliśmy, Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu ogłosiła w tym tygodniu przetarg na budowę pierwszego odcinka obwodnicy Złotoryi. Choć to dopiero jeden z początkowych kroków w całym tym przedsięwzięciu, a nowa droga jest na razie w szczerym polu (dosłownie i w przenośni), samorządowcy odtrąbili już wielki sukces. A sukces, jak to zwykle bywa, ma wielu ojców. I tym przypadku też jedną matkę. Ale o tym za chwilę.
Konferencję prasową na ul. Przemysłowej zorganizował Jarosław Rabczenko, członek zarządu województwa dolnośląskiego.
– Budowa obwodnicy Złotoryi to inwestycja, o której się mówi właściwie chyba od dwóch dekad – zauważył – mam więc ogromną satysfakcję, że w tej kadencji samorządu zostanie zrealizowany jej I etap. Ta inwestycja nie wydarzyłaby się, gdyby nie ogromne wsparcie wielu parlamentarzystów i samorządowców, począwszy od Jadwigi Szeląg, która była wieloletnią radną sejmiku. Robert Kropiwnicki o tej drodze mówi już na pewno kilkanaście lat. To całe gremium, które się dziś tu zbiera, jest nieprzypadkowe, ponieważ ci wszyscy ludzie dołożyli cegiełkę do tej ważnej inwestycji, za co bardzo im dziękuję.
Wywołany do mikrofonu poseł Kropiwnicki gratulował determinacji burmistrzowi Pawłowi Kuligowi, który mocno zabiegał o budowę obwodnicy.
– Ta droga usprawni komunikację między Zagłębiem Miedziowym a Karkonoszami, pomoże również wyprowadzić ruch tranzytowy ciężarówek ze Złotoryi i ułatwi dojazd do zakładów pracy, obok których teraz stoimy. To uatrakcyjni złotoryjską strefę gospodarczą, liczymy też, że wzmocni to inwestycje w Złotoryi – tłumaczył parlamentarzysta. – Ten pierwszy etap jest kluczowy, bo to najdłuższy element całej drogi. Później przewidziane są jeszcze dwa kolejne etapy, które już całkowicie wyprowadzą ruch poza centrum miasta. To jest naprawdę fajny moment dla Złotoryi. Gratuluję wszystkim, którzy przyłożyli rękę do tego, żeby to marzenie wielu złotoryjan zrealizować, bo to jest inwestycja absolutnie potrzebna dla rozwoju naszego subregionu.
Pierwszy odcinek obwodnicy ma liczyć niespełna 4 km (dokładnie 3885 m). Pobiegnie od nowego ronda na drodze wojewódzkiej 363 (tej w kierunku Jawora) do ul. Przemysłowej na strefie ekonomicznej. Trasa będzie miała też połączenie – poprzez drugie rondo – z ul. Polną. Jezdnia zaprojektowana jest na 8 m szerokości (dwa pasy ruchu po 3,5 m plus asfaltowe pobocza po pół metra), powstaną też pobocza gruntowe szerokie na 1,5 m.
– To przełomowy moment dla Złotoryi. O tej inwestycji rzeczywiście mówiono latami, więc już się nie mogę doczekać, kiedy wbijemy pierwszą łopatę i ruszymy z robotami. Za nami wystają już z ziemi paliki, jest wytyczony szlak inwestycji, czyli tak naprawdę ona już się rozpoczęła. Ten pierwszy etap obwodnicy udrażnia nam kolejne tereny inwestycyjne. Mamy tutaj do zagospodarowania ponad 22 ha, które czekają na inwestorów – mówił burmistrz, który przypomniał, że tzw. ZRID na obwodnicę (czyli pozwolenie na budowę) był wydany już w 2020 r. – Na 4 lata utknął niestety w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Dopiero dzięki naszym rozmowom z posłami, senatorami, marszałkiem województwa, radnymi sejmiku i po zaszczepieniu im idei obwodnicy sprawa nabrała przyspieszenia, dopiero za nowego rządu i w tej kadencji samorządu ten ZRID wyszedł prawomocny z ministerstwa, dzięki czemu można wreszcie realizować tę inwestycję.
Do 20 stycznia DSDiK czeka na oferty od firm budowlanych. Założenie jest takie, że do połowy przyszłego roku zostanie podpisana umowa z wykonawcą, który będzie mógł przystąpić do realizacji inwestycji. Dostanie na to 3 lata.
– Mam nadzieję, że ten przetarg będzie rozstrzygnięty w miarę szybko i ten 3-letni plan zostanie zrealizowany – mówił starosta złotoryjski Rafał Miara. – Ta inwestycja przyczyni się na pewno do rozwoju gospodarczego Złotoryi poprzez stworzenie alternatywy dla ciasnego przełyku złotoryjskich dróg, którym w tej chwili zakłady działające w podstrefie ekonomicznej muszą przywozić i wywozić materiały do codziennej produkcji.
Drogowe obejście Złotoryi ominie miasto od strony wschodniej i południowej. Wójt Jan Tymczyszyn przypomniał, że nowa droga będzie biegła w 80 proc. przez tereny rolne gminy wiejskiej.
– Mieszkańcy naszej gminy oddają swój teren dla rozwoju miasta. Ale jesteśmy powiązani z miastem Złotoryja nie tylko terytorialnie, lecz również więzami gospodarczymi i komunikacyjnymi. Interes rozwoju obszarów wiejskich i miejskich jest nam wszystkim bliski – podkreślał wójt, który zauważył również, że obwodnica wpłynie na rozwój okolicznych miejscowości. – Przede wszystkim Wilkowa, gdzie też są ważne zakłady produkcyjne, do których teraz będzie łatwiej dojechać.
Przypomnijmy, że budowa obwodnicy zaliczyła falstart w 2017 r., gdy mimo podpisania przez województwo dolnośląskie umowy z wykonawcą (spółką Eurovia) na zaprojektowanie i wybudowanie trasy, ostatecznie nie doszła do skutku. Oficjalnie – z powodu problemów z uzgodnieniem przejazdu przez nieczynną linię kolejową. Dziś Jadwiga Szeląg, w tamtym czasie radna sejmiku z ramienia KO, rzuciła nieco inne światło na sprawę.
– Mam nadzieję, że nie skończy się to wszystko jak w 2017 r. i że nie będzie tutaj żadnej gry politycznej ani przedkładania potrzeb innych regionów ponad Złotoryję. Nasz region jest miejscem trochę zapomnianym przez poprzednie władze Dolnego Śląska. Najpierw pieniądze były potrzebne na obwodnicę Bolesławca, na obwodnicę Jeleniej Góry, na drogi w rejonie Głogowa. Złotoryja ciągle spadała z budżetów i planów w urzędzie marszałkowskim. Przykro mi to mówić, ale nasi koledzy z Lubina, z Bezpartyjnych Samorządowców, urządzili sobie wszystko wkoło swojego regionu i Bolesławca. Natomiast Złotoryja była takim kopciuszkiem – nie kryła żalu Jadwiga Szeląg. – Przetarg, który był rozstrzygnięty w 2017 r., został unieważniony z banalnego powodu. Chodziło o dodatkowy milion złotych, który chciał projektant już po rozpoczęciu prac. To nie były żadne duże pieniądze, ale dla urzędu marszałkowskiego to był wystarczający pretekst i niestety skończyło się tak, że do dzisiaj obwodnicy nie ma. Dlatego dziękuję posłowi Robertowi Kropiwnickiemu, który wyciągnął z dna szuflady po PiS-ie dokumenty dotyczące tej obwodnicy. Przez 4 lata nikt nie mógł się doprosić w ministerstwie, żeby te dokumenty wypłynęły na biurko.
Szeląg wtórował Marcin Borys, radny sejmiku. – Od pierwszego dnia tej kadencji radni KO naciskali, lobbowali, żeby ta obwodnica w końcu powstała. Tak jak pani Szeląg powiedziała, Bezpartyjni Samorządowcy nie czuli takiej potrzeby, mieli swoje plany, na swoje inwestycje, na absurdalne mosty, wiadukty, które nie wiem komu są potrzebne – mocno ganił poprzedników radny KO, dla którego jest to pierwsza kadencja w sejmiku. – My robimy, nie gadamy, dotrzymujemy słowa. Powiedzieliśmy, że ta obwodnica powstanie i tak się też stanie. Pani Jadwiga była matką tego projektu, przez lata biegała przy nim, szukała możliwości, których nie było. My pokazujemy, że można ten projekt realizować, wystarczy tylko chcieć.
Wszystkie niezbędne dokumenty do przeprowadzenia inwestycji są gotowe. Ma być sfinansowana z budżetu województwa. – Przetarg realizujemy bez zabezpieczenia finansowego, dopiero gdy będziemy wiedzieli, jaka kwota będzie potrzebna, te środki będą zapisane w budżecie na 2026 r. Jest natomiast gwarancja, że pieniądze do realizacji tego zadania są gotowe – zapewniał Rabczenko.
Koszt budowy pierwszego odcinka jest wstępnie szacowany na 130 mln zł, ale tę sumę zweryfikuje w ciągu kilku najbliższych tygodni postepowanie przetargowe.
– 20 stycznia będziemy wiedzieli, ile konkretnie ta droga ma kosztować – wyjaśniał Rabczenko, który podczas konferencji zapowiedział, że są duże szanse na sfinansowanie następnych odcinków obwodnicy. – Ten pierwszy etap jest najdroższy, bo jego elementem jest most przez Kaczawę. Pozostałe etapy będą już relatywnie niedrogie, więc nie ma zagrożenia, aby w najbliższym czasie, kiedy tylko zostaną zamknięte prace dokumentacyjne, ta inwestycja nie została zrealizowana do końca.
Dodajmy, że obwodnica na razie doprowadzi ruch tylko do strefy pod Wilczą Górą. Zakończy się na wysokości ul. Przemysłowej, w pobliżu zakładu Sika Automotive. Wybudowanie ok. 100-metrowego łącznika Przemysłowej z obwodnicą będzie leżało po stronie gminy miejskiej. – Jesteśmy na to gotowi – zapewniał dziś burmistrz Kulig.
![]()





Filtry