Prezent na mikołajki ma dla swoich czytelników Miejska Biblioteka Publiczna w Złotoryi. To abolicja dla tych, którzy od lat zwlekają z oddaniem książek do placówki i narosły im kary. 6 i 7 grudnia będą je mogli zwrócić bez żadnych konsekwencji finansowych.
To pierwsza akcja abolicyjna w złotoryjskiej MBP od wielu lat i niepowtarzalna szansa na to, by bezboleśnie rozliczyć się z książnicą. Biblioteka daje możliwość swoim czytelnikom, by przed świętami wyczyścili zaległości na koncie i zwrócili książki, które wypożyczyli często wiele lat temu i które zalegają na domowych półkach. I to bez płacenia kar finansowych!
– To doskonała okazja dla osób, które z różnych powodów nie oddały książek w terminie, a dziś obawiają się opłat lub wizyty w bibliotece, może trochę się krępują. Nie będziemy pytać o powody opóźnienia – liczy się tylko to, by książki wróciły do biblioteki, trafiły z powrotem do obiegu i mogły służyć kolejnym czytelnikom – podkreśla Aneta Wasilewska, dyrektorka MBP.
Przetrzymane książki można zwrócić w złotoryjskim Rynku podczas Jarmarku Mieszczańskiego. Panie z MBP będą czekały w sobotę 6 i w niedzielę 7 grudnia między godziną 10 i 15 przy stoisku z fotobudką. Czytelnicy, którzy skorzystają z akcji MBP, zyskają nie tylko finansowo – będą też mogli ponownie korzystać z księgozbioru, co blokuje im w tej chwili kara, która im narosła.
Skala zjawiska jest duża. „Zapominalskich” czytelników są setki. W pierwszej połowie tego roku MBP wysłała upomnienia do 279 osób (część listów była pod jeden adres, bo zdarza się, że ze zwrotem książek zalegają czasem całe rodziny). Tylko 30 z nich zareagowało i pojawiło się w placówce przy ul. Żeromskiego 2 z przetrzymanymi woluminami i uregulowało opłatę karną.
Zaległości czytelników – nie tylko tych ze Złotoryi, bo na czarnej liście są osoby z wielu miejscowości naszego powiatu – liczone są w tysiące złotych. Rekordzista – pewien złotoryjanin – wypożyczył jeszcze w 2014 r. 8 książek i do dziś nie zwrócił żadnej. Kara na jego koncie sięgnęła rozmiarów najwyższych partii Karkonoszy – wynosi już 1602 zł. Mimo wielu oficjalnych upomnień i mniej formalnych wezwań czytelnik nie reaguje i książki uparcie przetrzymuje. – Wiemy, że żyje i ma się dobrze – słyszymy od pań z biblioteki.
Ale pewna część tych, którzy książek nigdy nie zwrócili, już niestety nie żyje. Na 279 pism z upomnieniami listonosz przyniósł 57 z powrotem, gdyż adresat był nieznany lub zmarł. – W tym drugim przypadku odzyskanie książek jest kłopotliwe – przyznają bibliotekarki. – Próbujemy to robić przez rodzinę, ale nie zawsze się udaje. Wtedy trzeba spisać protokół strat i wyczyścić kartotekę.
Problemy są również z ustaleniem nowego adresu niezdyscyplinowanych czytelników, bo biblioteka ma w takiej sytuacji ograniczone możliwości prawne.
Dodajmy, że wysyłka upomnienia to ostateczność. Biblioteka najpierw telefonuje do czytelników posiadających zaległości i próbuje im się przypomnieć. O ile odbiorą telefon lub posiada ich aktualny numer. – Niestety, z telefonami jest tak jak z adresami – możemy polegać tylko na oświadczeniach czytelników i danych, które nam podają – podsumowuje pani dyrektor, która na koniec jeszcze raz apeluje o skorzystanie z weekendowej akcji i zwrot zaległości. – To nie są prywatne, a nasze wspólne książki, kupowane za publiczne pieniądze, ze środków miasta, więc każdy powinien mieć możliwość skorzystania z nich. Pamiętajmy o tym – dodaje Aneta Wasilewska.
A w przyszłym roku MBP planuje wdrożyć nowy system informatyczny do obsługi czytelników, który za pomocą wiadomości mailowych będzie przypominał zapominalskim o zbliżającym się terminie zwrotu książek.





Filtry