Blisko pół tysiąca miniaturowych kamienic i niemal tyle samo drzewek, strzeliste wieże kościołów i baszty obronne, po których nie ma już śladu, a to wszystko opasane szczelnymi murem obronnym i mieniące się drobinkami złota – oto kolejne arcydzieło Stanisława Zawadzkiego. Makietę XVIII-wiecznej Złotoryi, nad którą pracował od roku, można od wczoraj podziwiać w Złotoryjskim Ośrodku Kultury. Docelowo trafi do Muzeum Złota.
Pan Stanisław to najsłynniejszy złotoryjski modelarz, z niezliczonymi sukcesami w konkursach modelarskich i wieloma wychowankami, którzy praktykowali u niego na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Dokonuje rzeczy, które wydają się niemożliwe dla przeciętnego człowieka: to, co duże, zamienia na zupełnie malutkie. Pokazuje w miniaturze Złotoryję i jej elementy.
Zaczął 5 lat temu od makiety stacji kolejowej, która bez wątpienia zagwarantowała mu miejsce wśród postaci zasłużonych dla naszego miasta. Później, w roku 2023, był model złotoryjskich fortyfikacji. Teraz przyszedł czas na szerszą perspektywę, bo pan Stanisław podjął się stworzenia modelu przestrzennego XVIII-wiecznej Złotoryi.
Jako wzór posłużył mu słynny rysunek Friedricha Bernarda Wernera – wybitnego śląskiego rysownika, ilustratora i kartografa, który urodził się w 1690 r. koło Kamieńca Ząbkowickiego, a zmarł we Wrocławiu w wieku 86 lat i… zapomnieniu. Werner dużo podróżował po Europie, a efektem tych wojaży były setki tzw. wedut – rysunków przedstawiających ogólne widoki miast. Dziś to bardzo cenne dzieła, które posiadają ogromne znaczenie dla historyków sztuki i konserwatorów, pokazują bowiem wiele budowli już nieistniejących lub przebudowanych.
W Złotoryi (ówczesnym Goldbergu) Werner gościł prawdopodobnie około roku 1749. Wykonał tu kilka rysunków, m.in. wizerunki kościołów. Dla historyków najważniejszą spuścizną po jego wizycie w grodzie nad Kaczawą pozostaje jednak ogólny widok miasta „z lotu ptaka” – bardzo szczegółowy, choć nie wszędzie idealnie odwzorowujący topografię. Biorąc jednak pod uwagę czas i warunki, w jakich powstawała, ta najstarsza „panorama” Złotoryi stanowi prawdziwy skarb.
I to właśnie bezcenna rycina sprzed blisko trzech wieków zainspirowała Stanisława Zawadzkiego. Na jej przekształcenie w model 3D poświęcił ponad 800 godzin pracy w modelarni funkcjonującej w piwnicach ZOK-u. Tworzył makietę przez rok. Wczoraj wreszcie mógł odetchnąć z ulgą.
– Było trochę nerwów, bo nie widziałem, jak ludzie zareagują na to, co zrobiłem – przyznał skromnie chwilę po odsłonięciu modelu.
Reakcja nie mogła być jednak inna jak gromkie brawa. Dzieło złotoryjskiego modelarza budzi zachwyt precyzją wykonania. Zawadzki stworzył ją m.in. przy pomocy 490 domków i 470 drzewek (z hortensji) w skali 1:800. Przy takiej podziałce kominy w kamienicach mają… po 2 milimetry (i oczywiście dziurkę w środku). Pan Stanisław posiał nawet trawę, a do rzeki wsypał drobinki złota (imituje je brokat).
– To trochę inna Złotoryja od tej dzisiejszej. Jest taka, jaką ją zobaczył i uwiecznił Friedrich Werner – podkreśla mistrz modelarstwa.
Odsłonięcie makiety miało miejsce w majsterni Strefy Odkrywania, Wyobraźni i Aktywności mieszczącej się w ZOK-u. Twórcy pogratulował burmistrz.
– Pasja pana Stanisława zasługuje na szczególne uznanie. Cierpliwość, której dzisiaj wszystkim nam tak bardzo brakuje, precyzja, zamiłowanie do drobnostek pozwalają mu na tworzenie prawdziwych dzieł sztuki – podkreślał Paweł Kulig. – Spotkałem pana Staszka w ostatnich miesiącach kilkukrotnie na ulicy, pytałem, jak idzie praca. „Oj, ciężko, nie daję rady, te kosteczki mienią mi się już w oczach”, mówił. Myślałem więc, że dłużej będzie to trwało. Ale stworzenie takiego arcydzieła w rok zasługuje na wielkie brawa i szacunek.
Makieta będzie w przyszłym tygodniu przeniesiona do Muzeum Złota. Burmistrz sugerował jednak na wczorajszym spotkaniu, że wszystkie 3 makiety wykonane przez Zawadzkiego powinny stać koło siebie. – Zasługują na szczególne miejsce w naszym mieście, myślimy o tym. Tak, żeby mogli je podziwiać nie tylko mieszkańcy, ale i turyści – zapowiedział Kulig.
![]()





Filtry