Złotoryjanin Michał Klimaszewski nie przestaje zaskakiwać swoją pracowitością. Niedługo po premierze książki „Dawca”, w księgarniach pojawiła się jego nowa powieść „Przeklęty”.
– Po premierze swojego debiutu, ciężko było mi zabrać się za coś nowego. Próbowałem pisać horror, thriller, a nawet coś na wzór obyczaju. Prawdopodobnie było to spowodowane ekscytacją, związaną z wydaniem debiutu. Miałem jednak świadomość, że aby przynajmniej unosić się na powierzchni w literackim świecie, należy pisać i wydawać, a nie tylko zaczynać i zaraz odkładać do szuflady. Nim jednak zabrałem się za pisanie, zadałem sobie pytanie, które nurtowało mnie od dłuższego czasu: dlaczego w popkulturze/literaturze tak dużo mówi się o wampirach, a tak mało o wilkołakach? Z tym pytaniem zacząłem pracę, mając na uwadze kilka rzeczy. Po pierwsze, poruszanie się po znajomych wodach, w postaci miejsca akcji. Po drugie, przemiana bohatera. Chyba najtrudniejsze było to drugie, bo o ile w „Dawcy” wyszło to samoistnie, tak tutaj byłem bardziej świadomy tego, co chcę ukazać. „Przeklęty” jest niejako historią o dojrzewaniu, o zmianie w sposobie myślenia i odwróceniu piramidy wartości. Była to dla mnie podróż do emocji, z jakimi spotykałem się kiedyś i z jakimi w pewien sposób muszę się mierzyć również teraz. Nie jest to oczywiście książka z autobiograficznymi retrospekcjami, czy opisami realnych sytuacji. W pewien sposób pozwoliło mi to rozwinąć wyobraźnię, oddać się rozmyślaniom pokroju: co czuje zwierzyna, zapędzona przez myśliwego w pułapkę? Praca nad książką ruszyła jeszcze w 2024 roku, gdzieś w październiku miałem gotowe pierwsze rozdziały. Później, ze względu na studia, musiałem zrobić sobie kilka tygodni przerwy i prace nad nią wznowiłem na przełomie listopada i grudnia, ostatecznie kończąc ją przed nowym rokiem. Po dwóch tygodniach wróciłem do niej i starałem się poprawiać większe błędy logiczne i fabularne – powiedział nam Michał Klimaszewski.
Prace redakcyjne i korekcyjne trwały od maja do lipca. W tym czasie dopracowywane były szczegóły, a książka została skrócona, aby była bardziej miał dla oka czytelnika. – Miło wspominam ten czas, aczkolwiek tempo prac było dla mnie męczące. Może wychodzi tutaj moje małe doświadczenie w tego rodzaju dziedzinie, a może po prostu tak musi być. Któż to wie? W każdym razie niezwykle się cieszę, że „Przeklęty” ujrzał światło dzienne i mogę obecnie trzymać go w swoich dłoniach. Mam świadomość, że nie jestem kimś znanym i uznanym, ale pisanie takich powieści pozwala mi oczyścić umysł i przygotować się na trudy dnia. Jestem wdzięczny wydawnictwu „Nie Powiem”, za zaufanie, oraz redaktorce i korektorce za poświęcony czas. Mam wielką nadzieję, że z biegiem czasu będę się rozwijał i ubogacał literacki świat kolejnymi tytułami – dodaje autor.
A o czym jest „Przeklęty”?
Opis okładkowy:
Zdarzenie nad jeziorem dało mu moc. Teraz mrok domaga się zapłaty…
Mateusz to zwyczajny chłopak po maturze – praca w fabryce, weekendy w pizzerii, kilku znajomych. Jego życie płynie spokojnie. Do czasu samotnej wyprawy nad wodę.
Po wypadku Mateusz zaczyna się zmieniać. Nabiera siły, jego zmysły wyostrzają się do granic możliwości, staje się pewny siebie i przebiegły. Z początku jest zachwycony nowymi możliwościami, jednak szybko odkrywa, że każda nadludzka zdolność ma swoją cenę.
Filtry