Dzisiaj po południu odbyła się gala finałowa Dolnośląskiego Festiwalu Filmowego Złoty Samorodek.
Filmy oceniała trójka jurorów, jednak dzisiaj zabrakło Marii Pakulnis.
– Ja oceniałam tylko animacje i filmy dokumentalne, gdyż w kategorii filmów fabularnych znalazła się produkcja, w której gram jedną z ról. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Były długie dyskusje. Skupialiśmy się na tym co nas poruszyło, czyli ludzi związanych z branżą. To jest bardzo budujące, że są młodzi ludzie, którzy robią wspaniałe rzeczy. Chwała organizatorom, że pielęgnują ten festiwal. Bardzo się cieszę, że tutaj przyjechałam. Niektóre filmy zrobiły na mnie duże wrażenie. Ogólnie jako trójka jurorów byliśmy zgodni podczas wydawania werdyktu. Na festiwalu spotkaliśmy się z filmami, które bardzo dotykają życia, młodych ludzi, czy bardziej dojrzałych. Ja jestem bardzo zbudowana młodymi ludźmi, których filmy mogliśmy oglądać. Trzymam za nich kciuki – powiedziała Maria Pakulnis przed wyjazdem ze Złotoryi. – Wasze miasto bardzo mi się podoba. Inaczej bym tu nie przyjechała. I nie mówię tego z grzeczności. Odczuwam tutaj solidność i pasję przy organizacji festiwalu. Dyrektor festiwalu, Zbyszek (Zbigniew Gruszczyński – dop. red.) robi to od tylu lat. Wszyscy mieszkańcy powinni być z tego dumni i powinni tłumniej chodzić do kin – dodała aktorka, na pytanie jak się jej podoba nasze miasto i organizacja Złotego Samorodka.
Dzisiaj udało nam się porozmawiać z pozostałą dwójką jurorów. – Poziom filmów był bardzo dobry. Zdecydowanie zaawansowany w porównaniu do wcześniejszych. Filmy swoim poziomem bardzo nas usatysfakcjonowały. Mieliśmy czasami problem z wyborem, gdyż ich poziom był zbliżony – usłyszeliśmy od Małgorzaty Dancewicz.
– Jeśli chodzi o animacje, to były one bardzo różne. Prezentowały różną technikę i sposoby opowiadania, więc to było bardzo ciekawe i bardzo interesujące. Mam porównanie z innymi festiwalami, np. Lubuskim Latem Filmowym, dużo większym festiwalem, i jeśli chodzi o fabuły i dokument (tam nie mają kategorii „animacja”), to poziom na Złotym Samorodku jest bardzo dobry – dodał Krzysztof Lisowski.
Dwójka jurorów wzięła udział w dzisiejszym spacerze po najstarszym mieście w Polsce, i byli zachwyceni, mimo, że to nie ich pierwsza wizyta w Złotoryi.
Galę finałową festiwalu rozpoczął muzyczny występ zespołu „Scena pod regałem”, który łącznie pojawił się na scenie 3 razy, prezentując słuchaczom piosenki znane z filmów i seriali.
Następnie uczestników filmowych zmagań, widzów oraz zaproszonych gości powitał dyrektor Zbigniew Gruszczyński.
Po nim głos zabrał gospodarz naszego miasta.
– Szanowni państwo, spotkaliśmy się aby uczcić jubileuszową galę Dolnośląskiego Festiwalu Filmowego Złoty Samorodek. To ogromny zaszczyt i duma dla naszego miasta, móc gościć przez dekadę tak wybitnych i utalentowanych twórców. Ten festiwal wpisał się na trwałe w historię Złotoryi i Dolnego Śląska. Chcemy aby rozrastał się coraz bardziej. Aby to było możliwe, muszą być odpowiedzialni partnerzy. Dzisiaj chciałbym podziękować panu Jarosławowi Rabczence, członkowi zarządu województwa dolnośląskiego, za to, że wsparł ten festiwal, i myślę, że to nie będzie jednorazowe wsparcie, tylko trwałe – powiedział burmistrz Paweł Kulig.
– Dziesiąta muza to szalenie ważny obszar w działalności samorządu województwa, ponieważ w naszej strategii bardzo silny nacisk kładziemy na rozwój sztuki filmowej. Jak każde województwo dysponujemy regionalnym funduszem filmowym, który w ciągu ostatnich 12 miesięcy udało nam się zwiększyć pięciokrotnie. Dzisiaj dolnośląski fundusz filmowy jest drugim co do wartości w naszym kraju. Z 500 tysięcy złotych, wzrósł do 2,3 miliona. Zapewniam pana burmistrza, że z naszej strony to nie jest jednorazowe wsparcie i bardzo chętnie spotkamy się tutaj za rok – zapewnił Jarosław Rabczenko.
Po oficjalnym rozpoczęciu gali, nadszedł czas na wręczenie nagród autorom najlepszych filmów.
Rozpoczęto od kategorii „animacja”. – Konkurencja w tej kategorii była wyjątkowo silna. Wszystkie filmy były bardzo dobre, plastycznie wyjątkowo ciekawe, narracyjnie świetnie opowiedziane i technicznie poprawne. Gratuluję w imieniu całego jury wszystkim, którzy wysłali na festiwal swoje prace – powiedziała Małgorzata Dancewicz, która z Pawłem Kuligiem i Jarosławem Rabczenkiem wręczała nagrody twórcom animacji.
3. miejsce zajął film „Walentynki” w reżyserii Sonii Mossoczy, 2. „Amazonka” (reż. Aleksandra Piekarska), zwyciężył „Death” (reż. Julia Medoń).
Wśród filmów dokumentalnych kolejność wyglądała następująco (od miejsca 3. do 1.): „Pan Szewc” (reż. Michał Łukowicz), „Wózki na Machu Picchu” (reż. Agnieszka Kledzik), „Mim i jego wnuczka” (reż. Jan Seraphim). – Gratuluję wszystkim twórcom, nie tylko tym, których filmy dotarły do finału. Polski film dokumentalny zawsze miał się dobrze i po obejrzeniu konkursowych produkcji, nadal jesteśmy przekonani, że on nadal ma się dobrze. Jesteście państwo ludźmi, którzy są przede wszystkim bardzo wrażliwi społecznie. Oglądając wszystkie filmy można powiedzieć, że ten festiwal nie nazywa się Złoty samorodek, ale jest złotym samorodkiem – powiedział Krzysztof Lisowski, który pomagał wręczać nagrody w tej kategorii.
Jeśli chodzi o filmy fabularne, to nagrody miała wręczać m.in. Maria Pakulnis. Zastąpił ją Dawid Gryza, jedna z osób, która obejrzała wszystkie filmy (187) i wybrała produkcje, które trafiły do finału.
W tej kategorii trzecie miejsce zajął „Honey Bunny” (reż. Gracjana Piechula), drugie „Matka” (reż. Sebastian Kwidziński), pierwsze „Hercklekoty” (reż. Eliza Godlewska i Alan Ruczynski).
Była także nagroda specjalna, która trafiła do rąk Julii Medoń za „Death”.
Na zakończenie festiwalu burmistrz podziękował ze sceny inspiratorom festiwalu (Iwonie i Robertowi Pawłowskim, którzy nie byli obecni na widowni), dyrektorowi Zbigniewowi Gruszczyńskiemu za realizację, pracownikom ZOK-u i wszystkim, dzięki którym Złoty Samorodek odbyła się od 10 lat.
Organizacja takiego przedsięwzięcia wymaga pomocy materialnej, której organizatorowi udzielają: gmina miejska Złotoryja, Fundacja KGHM Polska Miedź, Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu, budżet samorządu województwa dolnośląskiego, „Vitbis”, „Günthart”, „Gold Hotel”.
O czym opowiadają najlepsze filmy? Po kolei:
„Walentynki”
Jak to jest być singlem w Walentynki? Opowieść o tym, jak irytujący są zakochani ludzie.
„Amazonka”
Praca porusza temat raka piersi jako doświadczenia wpływającego na psychikę, ciało i kobiecą tożsamość. Bazą projektu jest wywiad z moją mamą, która przeszła leczenie onkologiczne, mastektomię i rekonstrukcje piersi. Celem było ukazanie dramatu choroby nie tylko z medycznej perspektywy, ale przede wszystkim emocjonalnej i społecznej. Stworzona animacja, dzięki zawartym w niej wywiadzie, zyskuje na autentyczności i przekazie emocjonalnym. Doświadczenie choroby zostawia trwałe ślady fizyczne jak i psychiczne. Ten temat zasługuje na uważność oraz reprezentację w przestrzeni artystycznej. Praca pokazuje jak trudno odzyskać poczucie kobiecości, w obliczu utraty „atrybutów” kulturowo z nią kojarzonych. Projekt ten jest próbą przełamania społecznego tabu związanego z chorobą nowotworową oraz redefinicją kobiecości poza kanonami kulturowego piękna. To osobista, ale zarazem uniwersalna opowieść o stracie, sile, walce i odzyskiwaniu siebie.
„Death”
Jest to krótka animacja wiersza Joe Brainarda, który opowiada o śmierci.
„Pan Szewc”
Mateusz Wróbel jest dyplomowanym polonistą. Kilka lat temu rzucił pracę w szkole i otworzył warsztat szewski na starym dworcu w Czechowicach-Dziedzicach. W tym roku Mateusz czeka na narodziny swojego syna, co staje się pretekstem do wielu rozmów z klientami o butach, poezji i życiu...
„Wózki na Machu Picchu”
Sześć osób z niepełnosprawnościami zdobyło Machu Picchu – siódmy cud świata. Pomogli im spełnić to marzenie opiekunowie oraz klienci i pracownicy polonijnego bura podróży, które zorganizowało i sfinansowało podróż marzeń i jednocześnie wyzwanie dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. Żadne z nich do tej pory nie było tak daleko. Też do tej pory na Machu Picchu nie było tak dużej grupy na zwykłych wózkach inwalidzkich.
„Mim i jego wnuczka”
Jako dwudziestolatek Bogdan opuścił Polskę po tragicznych wydarzeniach – jego ojciec został zamordowany przez milicję. Jego podróż zaprowadziła go do Francji, gdzie los skierował go do paryskiej szkoły mimów prowadzonej przez legendarnego Marcela Marceau. Zauważywszy niezwykły talent Bogdana, Marceau uczynił go swoim asystentem. Po latach udanej kariery za granicą Bogdan powrócił do swojego rodzinnego miasta, Bolesławca, by cieszyć się zasłużoną emeryturą. Tam, po latach, odkrył sceniczny talent swojej sześcioletniej wnuczki, Blanki. Zainspirowany, postanowił podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, wprowadzając ją w świat sztuki mimicznej.
„Honey Bunny”
Emerytowany strażak Staszek z ukochaną żoną Alinką dzieli wszystko, poza jednym – sypialnią. Staszkowi łatwiej jest okazywać uczucia puchatym królikom, które hoduje w przydomowej szopie, niż Alince. Kiedy odkrywa, że żona w tajemnicy przed nim, zatrudniła się jako przytulaczka w salonie płatnego przytulania Honey Bunny, musi skonfrontować się nie tylko z nią, ale też z własną seksualnością i potrzebami.
„Matka”
Paulina (35 l.) wychodzi na wolność po odsiedzeniu wyroku za zabójstwo swojego męża Andrzeja. Przyjeżdża do rodzinnej miejscowości, by spotkać się ze swoim jedenastoletnim synem Nikodemem. Jadwiga (55 l.), teściowa Pauliny, która opiekuje się na co dzień Nikodemem, nie chce dopuścić do tego spotkania. Starsza kobieta jest cały czas w żałobie po stracie swojego syna Andrzeja i nie jest w stanie wybaczyć Paulinie tego, co zrobiła.
„Hercklekoty”
Kuba to młody, prosty chłopak. Pracuje w stolarni, a każdą wolną chwilę poświęca samotnemu wychowaniu dwunastoletniej córki. Sposób bycia i powierzchowność kontrastują z jego charakterem i czułością wobec dziecka. Rodzina jest dla niego najważniejsza, dlatego ma wielką nadzieję, że uda mu się stworzyć dom z niedawno poznaną fryzjerką. Kuba ma jednak jedną poważną wadę – działa, zanim pomyśli. Jego porywczość doprowadza do nieszczęścia.
Filtry