Zdobywał zaufanie kobiet, żeby zawładnąć ich myślami i sercem, a ostatecznie także ich pieniędzmi. W efekcie niewinne z początku randkowanie kończyło się dla nich dramatycznie. Sprawa ma swój finał w sądzie. O oszuście z Dolnego Śląska, który zatruł życie kilkudziesięciu osobom, opowiedzieli w Złotoryjskim Ośrodku Kultury autorzy dwóch książek z bardzo popularnej serii Rak. Jednym z twórców jest złotoryjanin.
Trylogia Rak (dotąd ukazały się dwa tomy) to poruszająca opowieść o przemocy, mocno oparta na prawdziwych wydarzeniach. Powstała w oparciu o relacje ofiar stalkera z Dolnego Śląska, oprawcy, który bił, poniżał i okradał kobiety, ale zastraszał też mężczyzn. Przez długi czas pozostawał bezkarny, bo w oczach organów ścigania jego czyny nie zasługiwały na śledztwo. Pewnego dnia nadepnął jednak na odcisk wrocławskiemu biznesmenowi, którego wytrwałość w prywatnie zaaranżowanym śledztwie doprowadziła do aresztowania agresora.
Tym biznesmenem był Grzegorz Filarowski. W ZOK-u opowiedział czytelnikom, jak stalker znalazł się w jego życiu i jak, poszukując sprawiedliwości, postanowił opisać historię swoją i historie dziesiątek innych ofiar człowieka, którego sposobem na życie stało się oszustwo. Polski oszust z Tindera w książce występuje jako Iwo Rak – takie nazwisko „bohater” otrzymał od autorów nieprzypadkowo, bowiem to, jak działał, zbliżone było do przebiegu choroby nowotworowej.
Filarowski, który na kartach powieści występuje jako Filip Gregorczyk, to złotoryjanin z urodzenia i absolwent Szkoły Podstawowej nr 1, którą wspomina z wielkim sentymentem. Jest pasjonatem filmu i entuzjastą postaci Batmana. Sam siebie uważa bardziej za dokumentalistę niż pisarza. Nie ukrywał, że spotkanie z czytelnikami w rodzinnym mieście to dla niego ogromne przeżycie.
– Jestem wzruszony i bardzo mi miło. Występowałem w wielu miejscach, ale to mnie najbardziej stresowało – przyznał z uśmiechem.
Książki z serii Rak tworzy wspólnie z Nadią Szagdaj (obydwoje na zdjęciu obok), śpiewaczką operową i wiolonczelistką z wykształcenia, która wcześniej napisała już kilkanaście kryminałów. Autorzy, poza promocją swoich powieści, w Złotoryi zainaugurowali ogólnopolski projekt edukacyjny, również pod hasłem „Rak”, który ukazując brutalne konsekwencje działań oszustów i stalkerów, ma na celu zwiększenie świadomości dotyczącej przemocy, stalkingu oraz problemu ofiar w polskim systemie prawnym i ich trudności w dochodzeniu sprawiedliwości.
Dlaczego warto przeczytać „Raka”? Na to pytanie złotoryjskim czytelnikom odpowiedziała Nadia Szagdaj:
– Nam się zawsze wydaje, że oszust z Tindera to może być za oceanem, a nie u nas. To jest nieprawda, oni są także w Polsce, tylko u nas temat jest bagatelizowany. My postanowiliśmy pokazać, jak jest naprawdę. Bo takie rzeczy dzieją się na całym świecie. Mało tego, ta rzecz przytrafiła się mieszkankom Dolnego Śląska, bo nasz książkowy Rak też jest z Dolnego Śląska. To się dzieje tutaj, po sąsiedzku. Idea projektu – książka jest jego kolejnym elementem – ma wymiar edukacyjny, zależało nam, żeby przedstawić mechanizmy, które mogą się przytrafić każdemu. Jeżeli my widzimy, mamy podejrzenia, że coś takiego może się dziać w życiu naszych najbliższych czy naszym, to ta książka nam wiele wyjaśni.
– Czytając te książki, można sobie pomyśleć, że nas fantazja poniosła w niektórych miejscach. Otóż nie – to wszystko się wydarzyło, choć trudno w to uwierzyć. 95 proc. zawartości książki to prawda, reszta to fikcja. Opisane sytuacje mają odzwierciedlenie w aktach dochodzenia – podkreślał Grzegorz Filarowski.
W spotkaniu z czytelnikami poza autorami powieści wzięła też udział jeszcze trzecia osoba – mł. asp. Paweł Muszyński, który prowadził całe śledztwo i aresztował stalkera. To pierwowzór jednego z książkowych bohaterów, komisarza Cyji. Po raz pierwszy został zaprezentowany szerszej publiczności.
– Nikt mi nie wierzył, zanim nie trafiłem na Pawła. Zderzyłem się z wieloma policjantami, składając zawiadomienia i chcąc popchnąć sprawę do przodu, żeby to wszystko ujrzało światło dziennie, większość moich zgłoszeń była jednak ignorowana, umarzana – opowiadał pan Grzegorz, zdradzając okoliczności, w jakich poznał się z „Cyją”. – Sprowokował je książkowy Rak. Chciał mnie wrobić w narkotyki, doszło do zatrzymania mnie przez policję, a osobą, która mnie przesłuchiwała, był właśnie Paweł. Gdy sprawa rzekomych narkotyków już się wyjaśniła, opowiedziałem mu o skali działań oszusta. Na początku nastawiony był sceptycznie, ale podjął się dochodzenia. W pewnym sensie więc Rak, chcąc mnie wrobić, złączył mnie z człowiekiem prawym i sprawiedliwym, który miał podobną determinację jak ja do tego, żeby doprowadzić do zatrzymania tego bandyty.
Policjant mówił w ZOK-u (tyle oczywiście ile mógł powiedzieć, ze względu na toczącą się sprawę) o tym, jak trudne były przesłuchania ofiar stalkera, wśród których większość stanowiły kobiety, jakim wyzwaniem było zbudowanie zaufania u pokrzywdzonych. Opowiadał też, jak działają stalkerzy:
– Każdy stalker jest manipulatorem. To taka osoba-pijawka. Na początkowym etapie ciężko go rozpoznać, bo znajomość z nim wygląda jak zwykłe randkowanie. Zazwyczaj wybiera osoby o bardzo wysokim poziome empatii, a z drugiej strony też o mniejszym poczucie własnej wartości („Iwo Rak to człowiek, którego natura wyposażyła w radar na desperatów” – to jeden z cytatów z książki, dop. red). Opowiada np. o swoich dzieciach, osoba empatyczna zacznie się rozczulać nad tym, a on już wie, że ma ją w sidłach, że będzie mógł łatwo wykorzystać, że ma możliwość zapanowania nad jej emocjami. Stalker więcej pyta niż mówi o sobie. Dowiaduje się, co mu później będzie potrzebne, co będzie mógł wykorzystać. To, co mówi o sobie, to najczęściej jedno wielkie kłamstwo kłamstwem poganiane. Przeprasza, ale na pozór tylko. W końcu będąca w nim w związku osoba staje się bezsilna, owija ją sobie wokół palca, przejmuje nad nią władzę. Uwolnić się później już ciężko od niego.
– Ten konkretny stalker z naszej książki stosował nie tylko manipulacje, ale także farmakologię. Tam gdzie nie szło, gdy nie mógł wpływać werbalnie, wsypywał proszek. Wśród ofiar są dziewczyny, które nie pamiętały np. złożenia podpisu na umowie pod sprzedażą swojego samochodu. Mają ten moment wymazany z głowy – dopowiedział Grzegorz Filarowski.
Czy zatem można się przed stalkerem ustrzec?
– Zazwyczaj ciężko jest pod względem proceduralnym, na bazie kodeksu karnego, coś stalkerom udowodnić. Do przestępstwa dochodzi najczęściej w sytuacji jeden na jeden, a wtedy trudno o dowody. Na pewno ważne są tutaj nagrania, zapisane wiadomości – tłumaczył Paweł Muszyński.
– Myślę, że należy słuchać bliskich, bo oni widzą więcej niż my w danym momencie, podchodzą mniej emocjonalnie do tej relacji. Osobie zdesperowanej często wystarczy serduszko w sms, żeby ją kupić. A bliscy widzą czerwone flagi, na które my mamy klapki – podkreślała Nadia Szagdaj.
Autorzy pracują nad trzecim tomem trylogii Rak. – Mamy kapitalny materiał – zapowiedzieli. W książce znajdą się min. wątki związane ze sprawą sądową po zatrzymaniu stalkera.
Filtry