Andrzej Kowalski dosłużył się stopnia generała górnictwa. Dystynkcje na mundurze otrzymał wczoraj podczas karczmy górniczej w Leszczynie, gdzie świętowano nie tylko barbórkę, ale również 25-lecie Złotoryjskiego Towarzystwa Tradycji Górniczych, organizacji, która jest „dzieckiem” Kowalskiego.
Stopień generalnego honorowego dyrektora górniczego to przede wszystkim prestiż. Andrzejowi Kowalskiemu nadał go minister przemysłu. To dowód uznania dla ogromnych zasług złotoryjanina w dziedzinie górnictwa, zwłaszcza na polu pielęgnowania tradycji starego zagłębia i propagowania historii polskiej miedzi.
W 1999 r. Kowalski wraz z przyjaciółmi powołał do życia Złotoryjskie Towarzystwo Tradycji Górniczych, którego prezesem pozostaje do dzisiaj. Grupa społeczników chciała zachować pamięć o tym, że ziemia złotoryjska górnictwem stoi i z górnictwa słynie. Zamierzali współpracować z emerytami górniczymi, których wtedy na naszym terenie było wielu, oraz z kopalniami nowego zagłębia miedziowego.
– Rozpacz wtedy była taka duża. Kopalnia Lena nie funkcjonowała, Nowy Kościół nie funkcjonował, Konrad nie funkcjonował… Marazm w tym wszystkim był – wspominał wczoraj podczas karczmy prezes ZTTG. – A nam chodziło o stworzenie pewnej pamięci. Wszyscy wiemy, że miedź w Lubinie została odkryta przez Jana Wyżykowskiego w 1957 r. Okazuje się jednak, że kolebka polskiej miedzi jest w Leszczynie. Tutaj, gdzie jesteśmy, 700 lat temu, jeszcze za czasów Piastów Śląskich, pierwsi górnicy zaczęli kopać margle miedzionośne. Kiedy kilka tysięcy górników w latach 60. i 70 ubiegłego wieku poszło budować nowe zagłębie miedziowe, byli najbardziej cenionymi górnikami w Lubinie. Dziś na sali są z nami dwaj pionierzy z tamtego czasu: Stanisław Mikus i Marek Borys.
Przez te 25 lat ZTTG zbudowało skansen górniczo-hutniczy w Leszczynie (z izbą tradycji, nad wejściem do której wczoraj odsłonięto uroczyście, przy dźwiękach hymnu państwowego, tablicę pamiątkową z białego marmuru). Stowarzyszenie przez wiele lat organizowało też Dymarki Kaczawskie. Wytop miedzi odbył się jak dotąd 20 razy.
– Zrobiliśmy wytop w lesie na polanie, w trudnych warunkach, czemu nie mogli się nadziwić koledzy hutnicy. Udało nam się też wspólnie z naukowcami stworzyć kilka opracowań pokazujących historię złotoryjskiego górnictwa, która zaczyna się od złota i w której później występowała też miedź, srebro, bazalt, piaskowce, wapienie czy agaty. Tymi minerałami można by obdzielić kilka powiatów – podkreślał pan Andrzej, przypominając, że mentorem dla członków ZTTG był Stanisław Pieprzyk, ostatni dyrektor kopalni Lena zamkniętej w 1974.
Po awansie Kowalski ma prawo nosi czako górnicze z pióropuszem w kolorze zielonym. Uroczyście włożył mu je wczoraj na głowę inny generał górniczy, Andrzej Banaszak. Prezes ZTTG otrzymał też nowe dystynkcje na mundurze. Stopnia generalskiego jako pierwszy pogratulował mu sam górniczy marszałek, były prezes KGHM-u Stanisław Siewierski.
Z życzeniami dla Kowalskiego pospieszyli również złotoryjscy samorządowcy. – Było kiedyś takie powiedzenie: żaden dyplom nie jest w cenie tak jak z Leny pochodzenie – przypomniał Paweł Kulig. – Jako stare zagłębie trzymamy się razem. Dziękujemy za kultywowanie tradycji. Niech żyje nam górniczy stan – dodał burmistrz, który generałowi gratulował wspólnie ze starostą Rafałem Miarą i wójtem Janem Tymczyszynem.
– Andrzej Kowalski podjął rękawicę, by odbudować to, co po 1974 zostało zamknięte. Gdyby nie on, to dziś na pewno byśmy tutaj nie byli, nikt by nie mówił o górnictwie w Złotoryi czy powiecie złotoryjskim. To głównie zasługa pana Andrzeja – podkreślał z kolei wójt gminy Złotoryi.
W kolejce z gratulacjami ustawili się także górnicy z kopalni soli potasowej w Alzacji, z którym od lat współpracuje ZTTG, przedstawiciele Towarzystwa Miłośników Ziemi Złotoryjskiej z byłą wójt Marią Leśną, zza czasów której zaczęto budować skansen, a także skalnicy ze Strzegomia i kopalni piaskowca. Generał otrzymał także obraz przedstawiający św. Barbarę, który podarowali mu kapitanowie żeglugi śródlądowej z Płocka, rodzinnego miasta Kowalskiego, reprezentujący również Towarzystwo Przyjaciół Płocka.
Ćwierćwiecze działalności ZTTG świętowało podczas tradycyjnej karczmy piwnej, na którą zaprosiło przedstawicieli innych organizacji społecznych ziemi złotoryjskiej. Zabawę prowadziła orkiestra górnicza oraz lis major (w tej roli Władysław Grocki). Koloryt spotkania był spory, bo obok górników w Leszczynie bawili się choćby kopacze złota czy cykliści z grupy Zarowerowani. Przez skórę (stary obyczaj na znak włączenia do braci górniczej) skakali nawet… marynarze z Wisły.
Filtry