Uwaga na naciągaczy krążących po Złotoryi! Mężczyźni posługują się ulotkami firmy spoza naszego miasta i stosują nieuczciwe praktyki – wmawiają mieszkańcom, że muszą do końca roku wymienić piec gazowy na nowszy. – Nie ma takiego obowiązku – dementuje złotoryjski magistrat i ostrzega przed próbami oszustwa.
Z pracownikami Urzędu Miejskiego w Złotoryi skontaktowała się kobieta mieszkająca na ul. Wojska Polskiego. Zadzwoniła z pytaniem, czy jest obowiązek wymiany do końca roku pieców gazowych na nowsze. Tak próbowali jej wmówić przedstawiciele zajmującej się instalacjami grzewczymi firmy z Oleśnicy, którzy zapukali do jej drzwi. – Byli bardzo natrętni. Powoływali się na współpracę z gazownią, więc wpuściłam ich do mieszkania, co było błędem. Zaczęli oglądać piec i dopatrywać się w nim wad. Straszyli, że lepiej go już wymienić, że i tak do końca roku trzeba będzie to zrobić, bo takie są teraz przepisy. Mówili, że są przygotowani i umowę na wymianę możemy podpisać od razu, na miejscu – relacjonuje złotoryjanka, z którą udało nam się porozmawiać.
– Wiem, że byli też u moich koleżanek, wszędzie zachowywali się w podobny sposób. Zostawili nawet ulotkę. To firma z Oleśnicy. Zadzwoniłam tam, ostrzegłam, że zgłoszę sprawę na policję, ale zostałam potraktowana przez pana po drugiej stronie słuchawki po chamsku. Tę firmę znają natomiast złotoryjscy przedsiębiorcy z branży, zasięgnęłam u nich języka. Nie mają o niej dobrej opinii, bo oferuje usługi po niekonkurencyjnej cenie. Dlatego ostrzegłam już przed tymi panami swoich znajomych – dodaje złotoryjanka.
Urzędnicy miejscy sprawdzili sprawę od strony formalnej. – Dzwoniliśmy do PGNiG, ale nas zapewnili, że nie mają nic wspólnego z tą akcją, niczego takiego nie zlecali żadnej firmie – usłyszeliśmy od pracowników Wydziału Mienia UM. – Co prawda jest obowiązek wymiany pieców węglowych starszej generacji, które nie spełniają obecnych norm, tzw. kopciuchów. Takiego obowiązku nie ma natomiast, jeśli chodzi o piece gazowe, których wymianę przeprowadzamy wtedy, gdy uznajemy to za stosowne, np. po przeglądzie, który wykaże usterki nie do naprawienia – dodają urzędnicy.
fot. Pixabay
Filtry