Po naszym artykule na temat lokatora jednego z budynków w centrum miasta, rozgorzała dyskusja czytelników na temat tego, kto może pomóc jego sąsiadom w rozwiązaniu problemu.
Oto niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod tekstem (pisownia oryginalna): „Policja interweniowała kilkaset razy. O sytuacji wie MOPS Burmistrz Miasta zarządca budynku RPK efektów działania jednak brak. Widocznie czekają aż sprawa sama się rozwiąże lub dojdzie do tragedii”, „(..)niestety jestem sąsiadką tego pana i to co wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie policja RPK Mops Burmistrz wszyscy są poinformowani. Nasz zarządca nadal zostawia sytuację bez żadnego echa wydaje mi się że jeżeli człowiek nie podejmie prawnych kroków nie może liczyć na pomoc z żadnej strony (…)”, „(…) a ludzi żal, jak coś się stanie to zatroskani urzędnicy w świetle kamer będą ocierać krokodyle łzy, że tyle robili... art. 13 ust. 1 ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy. „jeżeli lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali budynku, inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia. Ratusz do roboty, RPK odkleić się od krzeseł!”.
Wbrew komentarzom ratusz i podległe mu instytucje nie pozostawiły problemu samemu sobie. – Ani miasto, ani służby miejskie, ani też zarządca nie są od tego by zapobiegać takiemu niebezpieczeństwu. My nie mamy prawa wyprowadzać nikogo siłą z mieszkania. Od tego jest policja. Nawet straż miejska ma tu spore ograniczenia. Wszelkie działania wymagają czasu. My musimy działać zgodnie z prawem, gdyż jeżeli na jakimkolwiek kroku będzie uchybienie, to sąd weźmie stronę tej osoby. Rozumiem, że ludzie mogą czuć się zagrożeni, ale nikt z nas nie jest w stanie tam wejść i go uspokoić. Od tego są odpowiednie służby. Jeżeli policja uznaje, że ktoś się zachowuje nieracjonalnie, to się go wiezie do szpitala psychiatrycznego, gdzie lekarz oceni jego stan. Każdy z nas w swoim zakresie coś robi. To nie jest tak, że myśmy ten problem zostawili – mówi burmistrz Robert Pawłowski.
– Postępujemy zgodnie z procedurami. Wzywamy go pisemnie i ustnie. Rozmawiamy z sąsiadami. Zgłaszamy sprawę m.in. na policję i do MOPS-u. Jeśli nie zmieni swojego postępowania, będzie to skutkować wypowiedzeniem umowy najmu. Pan nie chce z nami współpracować. Umawia się na konkretny dzień, ale nie ma go wtedy w domu – mówi Przemysław Markiewicz, kierownik oddziału gospodarki komunalnej RPK w Złotoryi.
– Zgodnie z ideą ustawodawcy, pomoc społeczna ma na celu umożliwienie osobom i rodzinom przezwyciężenie trudnych sytuacji życiowych, których nie są w stanie samodzielnie pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości. Nasi pracownicy są bardzo zaangażowani w rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Pracownicy socjalni podjęli szereg działań mających na celu wsparcie mieszkańca w powrocie do prawidłowego funkcjonowania. Wart podkreślenia jest fakt, iż osoba ma prawo odmówić współpracy z pracownikiem socjalnym. Reagujemy na każdy sygnał sąsiadów, jesteśmy w stałym kontakcie z mieszkańcem i współtowarzyszymy mu w podejmowanych działaniach, także w asyście straży miejskiej. Nawiązaliśmy współpracę z innymi instytucjami, które mogą pomóc także mieszkańcom, w rozwiązaniu problemu i przywróceniu poczucia bezpieczeństwa. Należy pamiętać, że każda ze służb podejmująca interwencję wykonuje swoje zadania w oparciu o konkretne przepisy prawa i może działać wyłącznie w ich obrębie – dodaje Iwona Pawlus, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złotoryi.
Odpowiedź policji na pytanie jakie są prawne kroki wysłania kogokolwiek na przymusowe leczenie psychiatryczne poznamy w przyszłym tygodniu.
Filtry