Niepozorny pomnik Niepodległości przy kościele Mariackim staje się dyżurnym pomnikiem Złotoryi. Dotąd składano tu kwiaty na 11 listopada (odzyskanie niepodległości), 3 maja (konstytucja) i 1 marca (żołnierze wyklęci), znicze paliły się również na 13 grudnia (stan wojenny). Teraz do tej listy starostwo dodało jeszcze rocznice wybuchu i zakończenia II wojny światowej. Do lamusa bowiem przechodzi dużo bardziej okazały monument na pl. Lotników Polskich, poświęcony Ludowemu Wojsku Polskiego, który jeszcze do niedawna był w centrum kilku uroczystości państwowych. Mamy w mieście deficyt – pomników.
Jak sięgnąć pamięcią, apele w rocznicę wybuchu II wojny organizowane były na pl. Lotników Polskich, przy ogromnym monumencie ustawionym „W hołdzie bohaterom Ludowego Wojska Polskiego”. Jeszcze w ubiegłym roku, zanim w Warszawie zapadła decyzja o likwidacji obiektów propagujących komunizm, 1 września pod pomnikiem u zbiegu ulic Kolejowej i Solnej ustawiły się rzędy uczniów. Ta uroczystość niemal nierozerwalnie jest związana z początkiem roku szkolnego, co zresztą złotoryjskie starostwo udowodniło i w tym roku, przenosząc obchody wojennej rocznicy na 4 września, gdy do szkół po wakacjach ruszyli uczniowie. Tłum pod pomnikiem zawsze oznaczał albo początek maja i Narodowy Dzień Zwycięstwa, albo nowy rok szkolny.
Jednak w tym roku na Lotników szkoły nie witano. 1 września było pusto, i to nie tylko dlatego, że oficjalne obchody w Złotoryi przesunięto na 4 września. W poniedziałek delegacje spotkały się w innym niż dotąd punkcie miasta – pod pomnikiem Niepodległości. W południe 26 reprezentacji szkół, stowarzyszeń, urzędów i przedsiębiorstw złożyło kwiaty na cokole, nad którym góruje orzeł w koronie. W mundurach asystowali uczniowie klasy wojskowej i policyjnej z Zespołu Szkół Zawodowych w Złotoryi, którzy na koniec uroczystości przemaszerowali krokiem defiladowym po pl. Niepodległości. Zdjęcia z tego wydarzenia publikujemy pod tekstem.
Dlaczego pomnik LWP stał się nagle niemodny w Złotoryi i otrzymał łatkę swoistego „monumentum non grata”? Przez swoją nazwę i to, co symbolizuje. W zeszłym roku weszła w życie ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Listę nazw ulic i pomników podlegających zmianie sporządził Instytut Pamięci Narodowej. Znajdują się na niej m.in. obiekty, którym patronuje Ludowe Wojsko Polskie. Tym samym złotoryjski pomnik, mocno kojarzący się z epoką PRL-u, został zakwalifikowany jako ten, który narusza ustawę o zakazie propagowania komunizmu.
Pojawia się zatem pytanie: czy Starostwo Powiatowe w Złotoryi, które jest u nas organizatorem obchodów świąt państwowych, uznało, że w nowej rzeczywistości politycznej lepiej nie pokazywać się z kwiatami pod pomnikiem LWP? Starosta temu zaprzecza. – Nie chodzi o politykę, tylko o kombatantów. To starsi ludzie, którzy mają problemy z wejściem po schodach na cokół pomnika bohaterów LWP. Sam niejednokrotnie musiałem im pomagać we wdrapaniu się na górę. Na placu Niepodległości jest wszystkim wygodniej – tłumaczy Ryszard Raszkiewicz. I by uwiarygodnić swoje słowa, przypomina, że już majową uroczystość na zakończenie wojny, czyli zanim zapadła decyzja o likwidacji pomnika na Lotników, starostwo zorganizowało właśnie przy kościele Mariackim.
Ale to nie wszystko – urzędnicy powiatowi wystraszyli się również stanu pomnika. Jak powiedział na jednym z regionalnych portali internetowych Jacek Grabowski, rzecznik starostwa, pomnik na pl. Lotników jest w bardzo złym stanie technicznym i wymaga kapitalnego remontu. – Dlatego musieliśmy zmienić miejsce uroczystości – podkreślił.
Zgodnie z ustawą o zakazie propagowania komunizmu, do 2 września tego roku samorząd miejski miał czas na zmianę nazwy pomnika bohaterów LWP. Złotoryjski ratusz przeszedł jednak nad tą datą do porządku dziennego. – Zostawiamy zmianę nazwy wojewodzie dolnośląskiemu, niech nada nową zarządzeniem zastępczym, taką możliwość dają zresztą przepisy prawa – wyjaśnia burmistrz Robert Pawłowski.
Czy wojewoda wkroczy do akcji i przemianuje pomnik – nie wiadomo, bo w ostatnich miesiącach, po nowelizacji ustawy dekomunizacyjnej, pomnik znalazł się na liście obiektów przeznaczonych do usunięcia, wśród 469 innych obiektów. Listę przygotował IPN wspólnie z wojewodami. Na rozbiórkę właściciele nieruchomości (w naszym przypadku – miasto) mają rok od chwili wejścia w życie nowelizacji. Ten termin mija 21 października 2018 r.
– Moim zdaniem, wystarczyłby remont pomnika i zmiana nazwy. Ale jeśli przepisy nakazują rozbiórkę, będzie ona nieunikniona. Choć kilka osób już mi zapowiedziało, że w takim przypadku przykują się łańcuchami do pomnika – zaznacza burmistrz Pawłowski. – Jeśli dojdzie do rozbiórki, pozostanie puste miejsce po monumencie. Będziemy chcieli zadbać o to, żeby pamięć o wszystkich polskich żołnierzach, którzy ginęli na wojnie, była zachowana na tym placu, tyle że w innej formie. Polska krew przelewana na frontach nie miała przynależności partyjnej. Co ci ludzie byli winni, że tak a nie inaczej nazywało się wojsko, w którym walczyli za Polskę? – dodaje.
Ewentualna rozbiórka pomnika LWP to kosztowna operacja. To potężna żelbetowa konstrukcja. Razem z usunięciem dwóch innych złotoryjskich pamiątek po poprzedniej epoce (pomnik „Ku czci poległych żołnierzy Armii Czerwonej” i tablica pamiątkowa w 100. rocznicę urodzin Władysława Spasowskiego) może kosztować nawet 200 tys. zł. Jak zaznacza burmistrz, miasta nie stać na to. Oprócz kija, sejm dał jednak również marchewkę – jeśli właściciele usuną pomniki do października przyszłego roku, otrzymają zwrot poniesionych kosztów z budżetu państwa.
Póki co jednak wszystkie ważniejsze rocznice świętować będziemy na pl. Niepodległości, co oznacza, że kolejne uroczystości będą się różniły w zasadzie tylko datami w przemówieniach. Jest i zaleta takiego rozwiązania – nie trzeba będzie się długo zastanawiać, gdzie tym razem pobiec z kwiatami. W końcu wszystkie ścieżki prowadzą w Złotoryi pod niepozorny pomnik na pl. Niepodległości…