Opór mieszkańców Piastowej i Zagrodzieńskiej przyniósł skutek. Robert Pawłowski wziął pod uwagę ich obawy i wycofał się z pomysłu budowy PSZOK-u w tym rejonie miasta. Burmistrz uznał, że w tej sytuacji korzystniej będzie zrealizować kontrowersyjną inwestycję na pl. Sprzymierzeńców.
Po pierwszym spotkaniu w sprawie PSZOK-u, które odbyło się 13 września (pisaliśmy o nim TUTAJ), mieszkańcy Piastowej i Zagrodzieńskiej wystąpili z petycją do burmistrza, którą podpisało ok. 250 osób. Wyrazili w niej „stanowczy sprzeciw wobec budowy PSZOK oraz gromadzeniu odpadów przy ul. Piastowej w Złotoryi”, żądając wstrzymania wszelkich działań w tej sprawie. Brak akceptacji wobec pomysłu ratusza wiązał się m.in. z tym, że odległość pomiędzy granicą działki, na której miała powstać inwestycja miejska, a najbliżej położonym budynkiem mieszkalnym, wynosi zaledwie 10 metrów, a w bliskim sąsiedztwie znajdują się też inne zabudowania mieszkalne, plac zabaw dla dzieci i teren rekreacyjny, osiedle przy ul. Zagrodzieńskiej oraz kilkadziesiąt działek budowlanych.
„Pragniemy, aby nasza okolica stała się przyjaznym i atrakcyjnym miejscem do życia. Na terenach położonych w obrębie ul. Piastowej należy rozwijać budownictwo mieszkaniowe oraz infrastrukturę techniczną i drogową służącą zaspokojeniu potrzeb mieszkańców (m.in. sieć wodociągowa, kanalizacyjna, oświetlenie). (…) sąsiedztwo PSZOK skutecznie zniechęci potencjalnych inwestorów. Jako mieszkańcy terenów popegeerowskich czujemy się pomijani i dyskryminowani ze względu na miejsce zamieszkania, PSZOK nie będzie dla nas szansą, tylko zagrożeniem” – napisali mieszkańcy.
Autorzy petycji wyliczyli też cały katalog uciążliwości i zagrożeń związanych z PSZOK-iem: hałas generowanego podczas napełniania i opróżniania kontenerów oraz pracy urządzeń do zmniejszania odpadów i belowania, zwiększony ruch samochodów ciężarowych, szkodliwe czynniki biologiczne rozprzestrzeniane drogą powietrzną, składowanie odpadów niebezpiecznych (chemikalia, baterie i akumulatory oraz zużyty sprzęt elektroniczny), ryzyko pożaru czy odór związany ze składowaniem odpadów podlegających biodegradacji.
W środę petycją zajęła się komisja skarg, wniosków i petycji rady miejskiej, przychylając się do stanowiska mieszkańców. Troje radnych uznało ją za zasadną, pozostała trójka wstrzymała się od głosu. O jej losie miała zadecydować nazajutrz cała rada miejska.
Na czwartkowej sesji burmistrz mocno jednak zaskoczył radnych. Tuż przed głosowaniem nad petycją niespodziewanie wycofał się z pomysłu PSZOK-u na Piastowej. – Aby ułatwić decyzję radnym, przychylę się do petycji bez względu na wynik głosowania. Uznaję państwa racje – stwierdził.
Co skłoniło burmistrza do zarzucenia projektu? Zapewne duży wpływ miała komisja gospodarcza (na zdjęciu u góry), która odbyła się w poniedziałek tydzień temu na Piastowej. To było drugie spotkanie w sprawie PSZOK-u z udziałem złotoryjan zamieszkujących w okolicy. Nie doszło na nim do zbliżenia stanowisk, a mieszkańcy powtarzali wcześniejsze argumenty, utożsamiające PSZOK z wysypiskiem odpadów i wskazujące, że po zakończeniu inwestycji spadną ceny okolicznych nieruchomości. Niechętnie podeszli też do propozycji burmistrza, by zorganizować wyjazd studyjny do podobnego obiektu w jednym z dolnośląskich miast i z bliska podpatrzeć, jak funkcjonuje. – PSZOK zniszczy nam wszystko, co mamy najpiękniejsze – tłumaczyli.
Burmistrz najprawdopodobniej uświadomił sobie również, że w sprawie PSZOK-u na Piastowej nie ma co liczyć na wsparcie większości radnych. Pokazała to zresztą ostatnia sesja, gdy aż 12 z nich zagłosowało za przyjęciem petycji. Dwa tygodnie wcześniej z kolei ósemka radnych podpisała się pod wspólną interpelacją do Pawłowskiego, sprzeciwiając się planowanej budowie PSZOK-u. „W naszej ocenie lokalizacja PSZOK-u na terenie popegeerowskim pogłębi izolację przestrzenną i społeczną oraz poczucie krzywdy i niesprawiedliwości wśród mieszkańców. Obszar ten wymaga podjęcia działań systemowych i inwestycyjnych zmierzających do odzyskania uśpionego w nim kapitału” – napisali.
Zdaniem radnych bardziej właściwa byłaby lokalizacja nowego PSZOK-u na pl. Sprzymierzeńców, na terenie lub w sąsiedztwie już istniejących zakładów komunalnych lub oczyszczalni ścieków, gdyż tam nie budzi już sprzeciwu mieszkańców, a miejsca te posiadają niezbędną infrastrukturę. Byłby to powrót do koncepcji sprzed roku. Jeszcze 12 miesięcy temu Urząd Miejski w Złotoryi planował, że w mieście będą dwa punkty selektywnej zbiórki odpadów: pierwszy na Piastowej, gdzie składowana byłaby skoszona trawa, liście czy gałęzie, a drugi na jednej z wolnych działek na pl. Sprzymierzeńców, przeznaczony na całą gamę pozostałych odpadów. Urząd złożył nawet wniosek o dofinansowanie budowy PSZOK-u przy Sprzymierzeńców, szacowanej na ok. 7,7 mln zł, z tarczy antykryzysowej.
Jak pamiętamy, rząd odrzucił złotoryjski projekt. Ratusz tymczasem doszedł do wniosku, że jeden PSZOK ze wszystkimi rodzajami odpadów będzie tańszy w utrzymaniu i bardziej praktyczny. Czynnik ekonomiczny był o tyle istotny, że w 2020 r. miasto po wielu staraniach za darmo przejęło od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa prawie 83-arową działkę przy Piastowej z nieużytkowanymi od lat silosami na kiszonkę, z przeznaczeniem pod konkretny cel: składowanie odpadów (zdjęcie u góry). – Poza tym zależało nam na tym, żeby robić inwestycje miejskie tam, gdzie ich dotąd nie było – dodaje burmistrz Pawłowski.
Był też jeszcze jeden ważny powód zmiany koncepcji i przesunięcia PSZOK-u ze Sprzymierzeńców na Piastową. Otóż kilka hektarów wolnej jeszcze ziemi w rejonie oczyszczalni ścieków urząd chciał przeznaczyć na stworzenie strefy aktywności gospodarczej. W ostatnich tygodniach wystawił tutaj 3 duże parcele na przetargi. – Mamy na nie kupca, który chciałby na nich postawić fabrykę. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, zostanie nam w tym rejonie ostatnia, niewielka działka o charakterze przemysłowym, którą wolelibyśmy trzymać w rezerwie, by móc ją od ręki sprzedać, gdyby w mieście pojawił się kolejny inwestor. Brakuje nam w mieście miejsca pod inwestycje, dlatego nie chcemy się jej wyzbywać już teraz – tłumaczył burmistrz podczas ostatniej komisji gospodarczej na Piastowej.
Na czwartkowej sesji zapowiedział jednak, że miasto poświęci tę potencjalnie ostatnią wolną działkę przemysłową na pl. Sprzymierzeńców pod budowę PSZOK-u. – Moim zamiarem była aktywizacja gospodarcza obszaru miasta przy ul. Piastowej, stąd pomysł na postawienie tam PSZOK-u. Ale jeśli to ma budzić takie kontrowersje, zainwestujemy te pieniądze w teren, który i tak się dziś doskonale rozwija. Wyborcy po to mnie wybrali, żebym rozwiązywał również trudne problemy. Będziemy musieli sobie poradzić i znaleźć inne tereny nadające się pod zabudowę przemysłową – podsumował Pawłowski.
Budowa nowoczesnego PSZOK-u to jedna z najważniejszych inwestycji czekających Złotoryję. Została wpisana jako jedno z priorytetowych zadań do strategii rozwoju miasta do roku 2030. Magistrat przymierza się od niej od dłuższego czasu. Urzędnicy miejscy coraz częściej powtarzają, że jeśli nie zainwestujemy w porządny system segregacji odpadów na terenie miasta, mieszkańcy mogą się spodziewać w perspektywie najbliższych lat bolesnych podwyżek opłat za śmieci.