Złotoryja została pominięta szerokim łukiem przez rząd przy rozdaniu drugiej transzy środków z tarczy antykryzysowej. Zarówno miasto, jak i cały powiat to jeden z najbardziej przegranych regionów na Dolnym Śląsku jeśli chodzi o dofinansowanie z Funduszu Inwestycji Lokalnych – dostaliśmy ponad 20 razy mniejsze wsparcie niż sąsiedni powiat jaworski. – Na podstawie tego, jak zostały przyznane pieniądze, można wykreślić mapę polityczną Dolnego Śląska – mówi wprost burmistrz Robert Pawłowski.
Fundusz Inwestycji Lokalnych to 12 mld zł, które rząd przeznaczy na wsparcie samorządów. To środki na projekty infrastrukturalne, edukacyjne czy cyfryzację. Mają pomóc w walce z ekonomicznymi skutkami pandemii koronawirusa. Połowa tej kwoty została rozdana wg specjalnego algorytmu już w sierpniu – pieniądze w różnych proporcjach trafiły do wszystkich gmin i powiatów w Polsce. Złotoryja otrzymała wówczas 3,2 mln zł. Drugą część funduszu rząd postanowił rozdzielić w formie konkursu dla samorządów.
Złotoryja wnioskowała o dofinansowanie 5 projektów: przebudowy ul. Tadeusza Kościuszki i ul. Kolejowej, modernizacji kilku podwórek (m.in. na zapleczu Rynku i przy ul. Słonecznej), rewitalizacji infrastruktury nad zalewem oraz budowy PSZOK-a. Chodziło o kwotę ponad 15 mln zł. Wszystkie znalazły się w projekcie budżetu na przyszły rok (przy czym trzeba zaznaczyć, że Fundusz Inwestycji Lokalnych nie stanowi jedynego źródła zewnętrznego, z którego magistrat zamierza otrzymać środki na dofinansowanie tych inwestycji).
Trzy dni temu została ogłoszona lista samorządów, które otrzymały wsparcie rządowe. Złotoryja dostała… okrągłe 0 zł. Burmistrz Robert Pawłowski nie kryje rozczarowania takim wynikiem konkursu.
– Latem, podczas pierwszego rozdania, Złotoryja, podobnie jak Jawor, na tle innych gmin otrzymała dosyć duże środki pomocowe. Gdyby więc w konkursie straciły tylko Złotoryja czy Jawor, to bym zrozumiał – sprawiedliwości stało się zadość. Ale tak nie jest, bo pieniędzy z rządowego funduszu nie otrzyma o wiele więcej dolnośląskich gmin. Nie dostaną ich przede wszystkim miasta, które znajdują się na liście miast tracących swoje funkcje społeczno-gospodarcze. To niezrozumiałe, biorąc pod uwagę deklaracje pana premiera Morawieckiego w sprawie zrównoważonego rozwoju – mówi burmistrz.
Fundusz miał dać impuls do dynamicznego rozwoju we wszystkich regionach Polski. To teoria. Praktyka wygląda tak, że w przypadku województwa dolnośląskiego na 320 mln zł załapała się tylko połowa ze 169 dolnośląskich gmin i 18 z 26 powiatów. Nie otrzyma nic Wrocław, a 3 byłe miasta wojewódzkie znalazły się na liście jedynie dlatego, że inwestycje na ich terenie zgłosił do realizacji wojewoda (chodzi o projekty w placówkach medycznych). Biorąc pod uwagę, że są na Dolnym Śląsku gminy, które dostały dofinansowanie nawet na 4 projekty, a obok nich takie jak Złotoryja, które mimo kilku złożonych wniosków zostały z niczym, pieniądze zostały podzielone bardzo nierówno. Mówi się nawet, że niesprawiedliwie.
Media ogólnopolskie przeanalizowały wyniki ostatniego konkursu. Jak donosi Onet, pieniądze z funduszu dla samorządów trafiły głównie do regionów związanych z PiS. Niektóre miasta rządzone przez opozycję lub samorządowców niezależnych nie dostały nawet złotówki. Smakiem obszedł się nie tylko Wrocław, ale i Gdańsk, Lublin, Poznań czy Kielce, gdzie prezydentami są ludzie niezwiązani z partią rządzącą.
Na Dolnym Śląsku, w przeciwieństwie do letniego rozdania środków z FIL-u, gdy mniej lub więcej dostały wszystkie samorządy, tym razem rząd skierował kasę tylko do wybranych gmin i powiatów, wyraźnie faworyzowanych. Do swoich – trąbią media. Hojnie obdzielono samorządy ziemi jaworskiej (to matecznik Elżbiety Witek, marszałkini sejmu) oraz ząbkowickiej (z tą częścią Dolnego Śląska mocno związany jest minister Michał Dworczyk). Samo tylko starostwo w Jaworze otrzymało na swoje projekty 10 mln zł. Na szerokie wsparcie mogły też liczyć choćby powiaty polkowicki, legnicki, jeleniogórski czy kamiennogórski, gdzie PiS rządzi w koalicjach z lokalnymi komitetami, a także lubiński (pełną listę dolnośląskich samorządów, które otrzymały dofinansowanie, publikujemy w załączniku pod tekstem).
Po drugiej stronie znalazły się takie powiaty jak złotoryjski czy lwówecki, w których PiS jest w opozycji i które zostały z niczym.
Na potwierdzenie pokazujemy na mapce, ile środków z funduszu otrzymały poszczególne powiaty w przeliczeniu na 1 mieszkańca (wliczając w to zarówno projekty gminne, jak i stricte powiatowe): jaworski – 507 zł, ząbkowicki – 483 zł, wałbrzyski – 435 zł, polkowicki – 330 zł… A złotoryjski? 23 zł. To projekt dokończenia budowy kanalizacji w Wojcieszowie, na który rząd przyznał 1 mln zł. Mniej na 1 mieszkańca jest tylko w powiecie wołowskim i w samej Jeleniej Górze (dane na mapie nie uwzględniają Wrocławia).
Samorządowcy z „zapomnianych” miast mówią wprost o niejasnych i niesprawiedliwych zasadach przyznawania środków z FIL-u. Nie wierzą, że rzeczywiście zastosowano kryteria, jakie miały być brane pod uwagę podczas oceny wniosków, czyli: kompleksowość planowanych inwestycji, ograniczenie emisyjności i ingerencji w środowisko, uwzględnienie zasad zrównoważonego rozwoju, pomoc osobom niepełnosprawnym, liczba osób, które skorzystają z inwestycji, wpływ na zapobieganie klęskom żywiołowym oraz koszt wobec planowanych dochodów samorządu.
Robert Pawłowski zwraca uwagę, że przy opisie projektu we wniosku trzeba się było zmieścić w zaledwie 500 znakach. – Jak na takiej podstawie można te wszystkie wnioski rzetelnie ocenić i porównać? – pyta retorycznie. Nie opublikowano również listy rankingowej z punktacją, która zadecydowała o przyznaniu środków konkretnym samorządom – takiej, jaka obowiązuje np. w przypadku rozdania funduszy unijnych.
Ze złotoryjskiego ratusza płyną sygnały, że decyzja rządu stawia pod znakiem zapytania niektóre inwestycje w mieście. Co prawda magistrat będzie się jeszcze starał o dofinansowanie w drugim konkursie i złoży 3 wnioski: na ul. Kościuszki, podwórka i zalew. Tyle że o pieniądze będzie jeszcze trudniej, bo środków do rozdysponowania ma być prawie trzykrotnie mniej.
Zapytaliśmy burmistrza Pawłowskiego, czy na pominięcie Złotoryi mógł mieć wpływ fakt, że uczestniczył w marszu przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, co wypominali mu złotoryjscy działacze PiS-u. – Odrzucam od siebie taką myśl. Chcę wierzyć, że nadal żyjemy w europejskim państwie demokratycznym – odpowiedział po chwili zastanowienia.
fot. MICHAŁ STANEK