Pożar lasku prowadzącego z osiedla Nad Zalewem w stronę Kaczawy, do którego doszło 18 kwietnia, mógł okazać się katastrofalny ze względu na panującą w naszym rejonie suszę. Kto ponosi za niego odpowiedzialność? Jedna z naszych czytelniczek (mieszkająca w pobliżu miejsca możaru) ma na ten temat swoje zdanie.
Czytelniczka, która z okna swojego mieszkania obserwowała trwającą ponad godzinę akcję gaśniczą, uważa że pożar mogli spowodować działkowcy, którzy za płotem urządzają sobie dzikie wysypisko i wyrzucają tam przede wszystkim pozostałości roślinne ze swoich działek.
- Nasz zarząd wielokrotnie wywieszał ogłoszenia o zakazie wyrzucania pozostałości roślinnych poza ogrodzenie. Dodatkowo kategorycznie nie zezwalamy na wypalanie czegokolwiek na działkach. Jest to niezgodnie zarówno z naszym regulaminem, jak i z polskim prawem – mówi prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych Lena Andrzej Kłodnicki.
Niestety w dniu pożaru działkowcy wypalali pozostałości roślinne, o czym świadczył dym unoszący się nad ogrodami. Być może któryś z nich nie dogasił liści czy gałęzi i wyrzucił resztki żaru za płot, powodując pożar. Jeśli tak faktycznie było, to możemy mówić o niezwykłej bezmyślności, gdyż z powodu panującej w kraju suszy ryzyko rozprzestrzeniania ognia jest o wiele większe niż zwykle i takie działanie może powodować ogromne straty.
Straż pożarna nie potwierdza takiej wersji – Prawdopodobną przyczyna pożaru było podpalenie przez nieznaną osobę – informuje kpt. Piotr Dąbrowa, oficer prasowy KP PSP w Złotoryi. Bez względu jednak na to, co wywołało pojawienie się ognia, zwiększone ryzyko rozpowszechniania się ewentualnych pożarów w tamtym rejonie spowodowane jest postawą samych mieszkańców – Na tym osiedlu samochody są parkowane w taki sposób, że nie mamy możliwości poruszania się tam większymi pojazdami. Problemy mają także karetki pogotowia. Apeluję więc do mieszkańców o rozsądne parkowanie – dodaje Piotr Dąbrowa.
Działkowcy także nie potwierdzają wersji o wypalaniu liści i gałęzi. Większość z nich posiada na swoim terenie kompostowniki. Ale nie wszyscy. Co zatem z pozostałościami roślinnymi robią pozostali działkowcy? Czy wywożą je do PSZOK-u? – W naszym Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnej nie widać, aby ktokolwiek przywoził tam pozostałości roślinne – mówi Grzegorz Nowodyła, naczelnik wydziału gospodarki odpadami w złotoryjskim ratuszu. Co zatem dzieje się z takimi odpadami? Możemy się jedynie domyśleć.
Filtry