Złotoryjanie poważnie potraktowali obowiązek zakrywania ust i nosa – uważają strażnicy miejscy, którzy od piątku w ramach akcji prewencyjnej rozdają na ulicach miasta maseczki ochronne. Wbrew ich wcześniejszym obawom, maseczek nie zabrakło, bo osoby poruszające się po Złotoryi bez osłony na twarzy to pojedyncze przypadki.
– Plan jest taki, że przez dwa dni będziemy wręczali maseczki zamiast mandatu, w ramach pouczenia, tym osobom, które zobaczymy bez osłoniętej twarzy. Później zaczniemy karać – zapowiadał w piątek komendant Jan Pomykała.
Straż miejska większość ze 150 maseczek wielokrotnego użytku otrzymała z Urzędu Miejskiego w Złotoryi. Kilkadziesiąt sztuk przekazał też Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej – głównie z myślą o osobach bezdomnych i najbardziej niezaradnych życiowo klientach MOPS-u, których strażnicy spotkaliby podczas patrolu.
– Tych ludzi nie stać na maseczkę za 10 zł. Jestem pewna, że więcej korzyści przyniesie przekazanie im maseczki niż wypisanie mandatu. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie, jeśli chcemy zapobiegać ewentualnemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa po mieście – tłumaczy Iwona Pawlus, dyrektorka MOPS-u.
Wczoraj okazało się jednak, że strażnicy przedłużają swoją akcję prewencyjną. Do poniedziałkowego popołudnia rozdali bowiem zaledwie 50 osłon na twarz. – Spodziewaliśmy się, że maseczek nam zabraknie, a tymczasem nie ma ich komu wręczać, bo prawie wszyscy, których spotykamy podczas patroli, mają osłonięte usta i nos. Cieszy nas taka postawa mieszkańców miasta – mówi komendant Pomykała.
Za brak maseczki na twarzy podczas epidemii koronawirusa można otrzymać mandat do 500 zł.
Filtry