Czujka czadu może uratować nam życie. Ale tylko sprawna. Strażacy apelują, by sprawdzać regularnie stan baterii zasilających urządzenia ostrzegające przed tlenkiem węgla. Mnożą się bowiem fałszywe alarmy.
Większość domowych czujników czadu zasilana jest bateriami. Gdy się rozładowują, urządzenie wydaje dźwięki ostrzegawcze. – Zazwyczaj jest to inny sygnał niż przy emisji tlenku węgla, ale ludzie, którzy użytkują tego typu czujki, najczęściej o tym nie wiedzą. I nie ma się temu co dziwić, bo przecież rzadko mają okazję słyszeć alarm związany z wystąpieniem tlenku węgla lub nie słyszeli go nigdy wcześniej. Przestraszeni, dzwonią jednak na straż pożarną – mówi mł. kpt. Marcin Grubczyński, zastępca komendanta powiatowego PSP w Złotoryi.
W takim akurat przypadku wezwanie strażaków jest zupełnie niepotrzebnie. Tym bardziej, że duża część czujników wyposażona jest w wyświetlacz, na którym widać wskazania stężenia czadu. – Dlatego przed zamontowaniem czujki lub nawet w trakcie jej eksploatacji warto się dokładnie zapoznać z instrukcją urządzenia. Jeśli czujka wydaje dźwięk, którego nie znamy, a na wyświetlaczu nie widać żadnych wskazań, to jest duże prawdopodobieństwo, że chodzi o rozładowaną baterię – dodaje Grubczyński.
Czujki stały się bardzo popularne w polskich domach kilka lat temu, gdy pod wpływem kampanii społecznych Polacy zaczęli chętniej wyposażać się w te urządzenia. Czujniki pracują najczęściej jeszcze na pierwszych bateriach. – W zależności od jakości zainstalowanej baterii, mogą mieć one różną długość pracy. Przeciętna bateria wystarcza jednak na ok. 2 lata. Teraz przyszedł więc czas, że baterie się rozładowują. Najlepiej prewencyjnie je wymienić, nawet jeśli urządzenie nie zaczęło jeszcze alarmować o słabych bateriach – uważa Zdzisław Iwiński, specjalista ds. zarządzania kryzysowego w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
O tym, jak wielkie znaczenie ma sprawna bateria w czujniku, przekonuje tragiczne w skutkach zdarzenie, które miało miejsce kilka lat temu w Złotoryi. Śmiertelnemu zatruciu czadem uległ wtedy w swoim mieszkaniu mężczyzna. Jak się później okazało, miał na wyposażeniu czujkę tlenku węgla, która prawdopodobnie nie ostrzegła go przed zagrożeniem. W urządzeniu wyładowała się bateria. Ofiara mogła o tym nie wiedzieć, bo w okresie poprzedzającym wypadek przez dłuższy czas przebywała za granicą.
Skąd się bierze czad i dlaczego jest tak niebezpieczny? Tlenek węgla powstaje podczas procesu niecałkowitego spalania materiałów palnych. To bardzo trujący gaz, który nie jest on wyczuwalny przez ludzkie zmysły. Ma silne własności toksyczne, jest lżejszy od powietrza, dlatego też gromadzi się głównie pod sufitem. Niebezpieczeństwo zaczadzenia wynika z faktu, że tlenek węgla jest bezwonny, bezbarwny, pozbawiony smaku. Nie usłyszymy go, nie zobaczymy i nie poczujemy. Dlatego nazywany jest „cichym zabójcą”. Czad blokuje dostęp tlenu do organizmu poprzez zajmowanie jego miejsca w hemoglobinie (czerwonych krwinkach), powodując przy długotrwałym narażeniu śmierć.
Jak czytamy na stronach ogólnopolskiej kampanii edukacyjno-informacyjnej „Czujka na straży Twojego bezpieczeństwa!”, którą od października prowadzi Komenda Głowna PSP w Warszawie, ryzyko powstania pożarów i zatruć tlenkiem węgla w budynkach mieszkalnych wzrasta w okresie grzewczym, czyli jesienią i zimą. Źródłem emisji czadu są wadliwe albo niewłaściwie eksploatowane urządzenia grzewcze opalane drewnem, węglem, gazem, olejem opałowym.
Nasz dom jest miejscem, w którym każdy z nas czuje się najbezpieczniej. Pomimo tego, to właśnie tam ginie największa liczba osób, a ofiarami pożarów są najczęściej ich sprawcy. Każdego roku w naszych mieszkaniach i domach powstaje kilkadziesiąt tysięcy pożarów i kilka tysięcy zdarzeń, w których dochodzi do emisji tlenku węgla. W 2017 komenda PSP w Złotoryi odnotowała na terenie całego powiatu złotoryjskiego 23 zdarzenia związane z wystąpieniem czadu i 52 zadymienia w mieszkaniach, w których na szczęście nie doszło do śmiertelnego zagrożenia. W tym roku, licząc do dnia 15 listopada, emisji tlenku było 13, a zadymień 43. W całej Polsce od 1 października do 25 listopada w 742 zdarzeniach z tlenkiem węgla śmierć poniosło aż 7 osób, a ranne były 354. Dlatego PSP rekomenduje instalowanie czujek dymu i tlenku węgla, ale przypomina też o obowiązku właściwego utrzymania ich stanu technicznego (m.in. o wymianie baterii). Osobom starszym strażacy gotowi są pomóc w zamontowaniu danej czujki lub wymianie w nich baterii. Co roku, a tym bardziej przed rozpoczęciem sezonu grzewczego, należy też wykonać obowiązkowe okresowe przeglądy i czyszczenie przewodów kominowych oraz sprawdzenie instalacji wentylacyjnej.
Co jest główną przyczyną zatruć tlenkiem węgla w budynkach mieszkalnych?
Niesprawność przewodów kominowych: wentylacyjnych i dymowych. Ich wadliwe działanie może wynikać z:
- nieszczelności,
- braku konserwacji, w tym czyszczenia,
- wad konstrukcyjnych,
- niedostosowania istniejącego systemu wentylacji do standardów szczelności stosowanych okien i drzwi, w związku z wymianą starych okien i drzwi na nowe.
Co zrobić, aby uniknąć zaczadzenia?
1. Systematycznie czyść, sprawdzaj szczelność i wykonuj przeglądy techniczne przewodów kominowych.
2. Użytkuj tylko sprawne techniczne urządzenia, zgodnie z instrukcją producenta.
3. Nie zasłaniaj i nie przykrywaj urządzeń grzewczych.
4. Nie zaklejaj i nie zasłaniaj kratek wentylacyjnych.
5. W przypadku wymiany okien na nowe, sprawdź poprawność działania wentylacji, nowe okna są najczęściej o wiele bardziej szczelne w stosunku do wcześniej stosowanych w budynku i mogą pogarszać wentylację.
6. Nie bagatelizuj objawów takich jak: bóle i zawroty głowy, duszność, senność, osłabienie, przyspieszona czynność serca, mogą one być sygnałem, że ulegamy zatruciu tlenkiem węgla. W takiej sytuacji natychmiast przewietrz pomieszczenie, w którym się znajdujesz i zasięgnij porady lekarskiej.