Czy uda się w końcu powstrzymać wodę spływającą po ulewach ul. Leszczyńską? Urząd Miejski w Złotoryi przygotował projekt, który ma rozwiązać problem i odprowadzić nadmiar deszczu na pola. Chce go zrealizować jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy Leszczyńskiej i bocznych uliczek, m.in. Modrzewiowej, po intensywniejszych opadach, takich jak w lipcu, mają problem z dojściem czy dojazdem do swoich domów. Woda, która spływa z położonych wyżej pól i wzgórza Kostrza, płynie całą szerokością drogi i ma głębokość ok. 5 cm. Pędzi tak aż do ul. Dębowej, gdzie osiąga największy impet. Wypłukuje w nieutwardzonej nawierzchni dziury, na których można uszkodzić auto. Miasto co jakiś czas przysyła koparkę, żeby nasypała trochę żwiru i wyrównała nawierzchnię drogi, ale – wg mieszkańców osiedla, którzy od lat walczą o odwodnienie Leszczyńskiej – to są wyrzucone pieniądze.
– Wody jest dużo, bo spływa z Kostrzy. Kiedyś było tam wysypisko, które potem zostało zrekultywowane. Pod ziemią znajduje się folia zabezpieczająca odpady, przez którą woda nie wsiąka w głąb gruntu, tylko spływa w kierunku miasta. Najgorsze, że to nie jest czysta woda, bo pod nasze domy płynie także woda z pól, które są nawożone. Z ziemi wypłukiwana jest chemia. Nawet gdy jest mniejszy deszcz, płynie wielokolorowy strumyczek. W zimie nie zamarza, pewnie przez swój skład chemiczny – mówi Adam Grubczyński, który od 6 lat mieszka na ul. Modrzewiowej.
Sprawa przez kilkanaście lat „zalegała” w magistracie i nie było na nią mocnych. Dopiero w tej kadencji udało się ją ruszyć z miejsca i pchnąć do przodu. W ratuszu powstał projekt, który wykorzystuje do odprowadzenia nadmiaru wody naturalne ukształtowanie terenu powyżej osiedla domków jednorodzinnych. Znalazły się też na to zadanie pieniądze.
– Gdy mieszkali tu jeszcze Niemcy i jakiś czas po wojnie woda spływała z Leszczyńskiej naturalnym rowem przez pole, które jest teraz w prywatnych rękach. Płynęła w kierunku północno-wschodnim, na podmokłą łąkę znajdującą się przy ul. Polnej, w pobliżu tzw. spalonego majątku, a dalej rowami do ul. Legnickiej. Poprzedni mieszkańcy miasta specjalnie wyłączyli te tereny z użytkowania, bo wiedzieli, że tamtędy musi spływać woda – tłumaczy wiceburmistrz Złotoryi Andrzej Ostrowski.
Mieszkańcy osiedla twierdzą, że naturalny spływ deszczówki na Leszczyńskiej został zakłócony przez jednego z tamtejszych gospodarzy, którego pole ciągnie się wzdłuż drogi. – Woda płynie w kierunku zabudowań, bo rolnik poniszczył rowy melioracyjne, które odprowadzały ją na bok. Ponoć dlatego, że ciężko mu było traktorem jeździć po polu. Miasto pogłębia co jakiś czas kanały wzdłuż drogi, ale on z powrotem je zasypuje i niweluje. Tworzy wzdłuż Leszczyńskiej takie małe wały, przez które woda nie może uciekać na pola i do rowów melioracyjnych – dodaje Adam Grubczyński.
Projekt miejski przewiduje zamontowanie w ziemi, na głębokości ok. 70 cm, rury o średnicy 1 m. Będzie biegła przez całą szerokość pola, prostopadle do Leszczyńskiej. Woda spłynie rurą do łąki i rowów przy Polnej, omijając osiedle. Wzdłuż Leszczyńskiej, na długości ok. 20 m, zbudowana będzie betonowa rynna, która odprowadzi wodę do wlotu kanału. Do tego w poprzek drogi zamontowane będą wodospusty.
– Projekt jest gotowy. Na jego realizację wyraził zgodę właściciel pola. Rura nie będzie wpływać na użytkowanie gruntu. Nie bierzemy pod uwagę technologii wykopu otwartego. Szykujemy się do ogłoszenia przetargu, próbujemy zainteresować tym zadaniem potencjalnych wykonawców – dodaje Ostrowski.
fot. zalanej drogi: arch. A. Grubczyński