Zasady zasadami, ale my i tak zrobimy syf po swojemu – taką postawę przyjęła część mieszkańców, która okazuje się wyjątkowo odporna na przekazywane przez złotoryjski magistrat informacje dotyczące zbiórki starych ubrań i odpadów wielkogabarytowych. Oto najnowsze przykłady.
Przekaz od wielu miesięcy jest następujący: zbierane są tylko odpady wielkogabarytowe i tekstylne, zabierane są spod wiat śmietnikowych i z wyznaczonych na terenie miasta miejsc (w których dawniej były gniazda do segregacji), w konkretny dzień – jeden, bo choć zbiórka trwa dwa dni, to samochody RPK w czwartek zwożą odpady z górnej części Złotoryi, a w piątek z dolnej, wg wcześniej ustalonego i publikowanego wielokrotnie harmonogramu.
Proste? No nie dla wszystkich.
Zdjęcia na dole zostały wykonane przy wiatach na ul. Jesiennej i ul. Hożej. Wykonane, dodajmy, dziś. A zbiórka była tu prowadzona wczoraj. Ktoś wystawił odpady po terminie wyznaczonym dla tej lokalizacji. To nic innego jak zaśmiecanie przestrzeni wspólnej. Takie działanie powoduje poważne problemy logistyczne i generuje dodatkowe koszty, których można łatwo uniknąć – podkreślają służby miejskie zajmujące się zbiórką. Koszty, dodajmy, które obciążą nas wszystkich.
Z kolei na ul. Leszczyńskiej mieszkańcy pomylili zbiórkę z zabawą w dzikie wysypisko. Odpady wielkogabarytowe i tekstylia uzupełnili dużą porcją kartonów, starych opon czy farb (na zdjęciu tytułowym i na dole). W dodatku bez jakiegokolwiek posegregowania. – Wystarczy przecież to wszystko zapakować i przywieźć na PSZOK! – irytują się pracownicy magistratu i RPK.
Sprawców zaśmiecenia terenu na Leszczyńskiej nie udało się ustalić. RPK zabrało wszystkie odpady. Rachunek wystawi ratuszowi, który zapłaci za niego z opłat za zagospodarowanie odpadów wnoszonych przez mieszkańców – także tych stosujących się do zasad, segregujących solidnie swoje śmieci i czytających ze zrozumieniem komunikaty dotyczące zbiórki.
Filtry