Moim marzeniem jest stworzenie w Krainie Wygasłych Wulkanów Szlaku Śladem Dziedzictwa Protestantów. Ten temat interesuje nie tylko mnie, ale też wielu turystów – mówi Sylwia Dudek-Kokot, która wystąpiła w Złotoryjskim Ośrodku Kultury z wykładem pt. „Śladami protestantyzmu w Krainie Wygasłych Wulkanów. W poszukiwaniu wolności religijnej”.
Sylwia Dudek-Kokot jest przewodnikiem, pracuje w Centrum Informacji Turystycznej w Złotoryi. Na co dzień spotyka ludzi, którzy przyjeżdżają odwiedzić nie tylko najstarsze miasto w Polsce, ale są też zainteresowani okolicą.
– Mam takie grupy, które przyjeżdżają tu i chcą zwiedzać Krainę Wygasłych Wulkanów pod kątem bogatej protestanckiej przeszłości tych ziem. To też stanowi o potencjale naszego regionu: idee, miejsca, dziedzictwo kulturowe pozostawione przez protestantów. Taki szlak byłby świetnym produktem turystycznym. Nie musi być ściśle wytyczony w terenie, wystarczyłoby oznakować dojazd, dojście do obiektów, stworzyć przewodnik czy folder, stronę internetową – uważa pani Sylwia (na zdjęciu obok).
Prelegentka w swoim wykładzie wróciła do początków protestantyzmu na Śląsku. Podkreślała, że reformacja trafiła tutaj na podatny grunt, m.in. ze względu na dużą liczbę miast i bogatych mieszczan, którzy wysyłali swoje dzieci po nauki na europejskich uniwersytetach, a te wracały, „zaszczepione” nowymi ideami i prądami religijnymi. Mieszczanie dość szybko zaczęli się domagać przyjęcia reform Marcina Lutra: kazań w języku narodowym, zniesienia celibatu i kultu świętych oraz praktyk odpustowych.
– Region Gór i Pogórza Kaczawskiego sprzyjał bardzo szybkiemu wzrastaniu nowych prądów religijnych. W 90 proc. zamieszkiwany był przez protestantów, takie katolickie miejscowości jak Dobków do były „wyspy”. Znaczenie mogło mieć oddalenie tego regionu od centrów władzy, górzysty i trudno dostępny teren, co sprzyjało ukrywaniu się zwolenników różnych nowinek religijnych – wyjaśniała pani Sylwia, dodając jednak zaraz z uśmiechem: – Ja jednak, jako osoba zakochana w Krainie Wygasłych Wulkanów, wolę myśleć, że to piękno tego miejsca wpływało na duchowość mieszkańców i sprzyjało rozmyślaniom i poszukiwaniu drogi do Boga.
Przewodniczka skupiła się w swoim wykładzie na ludziach i ideach, ich determinacji i dążeniu do uzyskania wolności religijnej. – Właśnie tutaj żyli i pracowali reformatorzy, myśliciele i mistycy, których prace miały znaczenie nie tylko dla historii tego regionu, ale i całego Śląska, a nawet Europy – zauważyła.
Mówiła m.in. Valentinie Trozendorfie – najbardziej znanym rektorze protestanckiego gimnazjum łacińskiego, z którego w XVI w. słynęła Złotoryja i które było modelową szkołą nie tylko na Śląsku, o Jakubie Boehme – szewcu i protestanckim mistyku z Goerlitz, który ostatnie miesiące swego życia spędziła na zamku Świny, pisząc tam swoje dzieła, a także Casparze Schwenckfeldzie – postaci wybitnej, która „sporo namieszała na tym terenie”.
Dzieje zwolenników jego nauk teologicznych, nazywanych schwenckfeldystami, to osobny rozdział fascynującej historii naszych ziem. Caspar Schwenckfeld był początkowo przywiązany do tez Lutra, ale później się zradykalizował i popadł w konflikt z luteranami. Zwolennicy jego teorii założyli własny kościół działający w ukryciu. Było ich wielu zwłaszcza w Twardocicach, Proboszczowie, Czaplach, Sobocie czy Bielance. Odrzucali zewnętrzne formy kultu, chrzest dzieci, podziały między chrześcijanami i udział w wojnach, byli za rozdziałem kościoła od państwa i chcieli tylko kościoła duchowego. Potępiali ich zarówno katolicy, jak i protestanci, dlatego musieli stąd uciekać przed prześladowaniami. Część wyznawców trafiła do Ameryki – to jedyne miejsce, gdzie schwenckfeldyzm przetrwał do dziś. Kościół liczy kilka tysięcy członków, którzy co kilka lat odwiedzają nasze tereny jako swój matecznik.
Jak duże znaczenie dla rozwoju reformacji na Śląsku miała kaczawska kraina, może świadczyć fakt, że pierwsze kazanie protestanckie w tej części Europy zostało wygłoszone w… Nowym Kościele, w nieistniejącym już zamku należącym do rodziny von Zedlitz. Stało się to już w 1518 r., kilka miesięcy po słynnym wystąpieniu Lutra w Wittenberdze. Wygłosił je Melchior Hoffmann, uczeń Lutra.
– Tym pierwszym kazaniem możemy się chwalić, tak jak mianem najstarszego miasta w Polsce – uśmiecha się Sylwia Dudek-Kokot.
Śląsk i Kraina Wygasłych Wulkanów przez ok. 500 lat był zamieszkiwany w znacznej mierze przez protestantów. To wystarczająco długo, żeby zachowało się wiele obiektów dziedzictwa materialnego. Należą do nich m.in. tzw. kościoły ucieczkowe (pozostawione prze katolików i zajmowane następnie przez ewangelików) z charakterystycznymi wielokondygnacyjne emporami, które znajdują się w Wojcieszynie, Pielgrzymce, Proboszczowie czy Nowej Wsi Grodziskiej, a także słynny Kościół Pokoju w Jaworze, wzniesiony w czasach kontrreformacji po wojnie 30-letniej.
Ślady protestantyzmu na Pogórzu Kaczawskim widoczne są do dnia dzisiejszego. Jedne są bardziej, drugie mniej oczywiste. Wędrując po Krainie Wygasłych Wulkanów z mapą w ręku, można się na przykład natknąć w lasach na takie nazwy jak: Leśna Ambona, Psi Kościół, Czarcia Ambona czy Kazalnica. To miejsca, gdzie ewangelicy odprawiali po kryjomu swoje nabożeństwa, tzw. leśne msze, w okresie kontrreformacji.
– Protestantyzm wpłynął na złożoność dziejów Śląska, dziejów pełnych sprzeczności. Wojny religijne odcisnęły ogromne piętno na życiu mieszkańców. Dla mnie osobiście najbardziej fascynująca jest ta charyzma, ta siła dążenia do wolności religijnej. Ale jak wiadomo, trudne czasy tworzą wielkich ludzi – zaznaczał Sylwia Dudek-Kokot.
Wykład w ZOK-u odbył się w ramach cyklu Geoparkowe Wieczorki.
Filtry