Samorządowcy ze Złotoryi i Lwówka Śląskiego oraz kilku sąsiednich gmin nie ustają w próbach uruchomienia kolei łączącej oba miasta powiatowe z Legnicą i Jelenią Górą. Z inicjatywy burmistrza Roberta Pawłowskiego w złotoryjskim ratuszu odbyła się konferencja poświęcona reaktywacji połączenia. Przedstawiciele samorządu i spółek kolejowych dyskutowali przez kilka godzin. Najważniejszy wniosek, do jakiego doszli, to jak najszybsze opracowanie spójnego dokumentu określającego koszty całego przedsięwzięcia.
Lekkomyślnie polikwidowaliśmy wiele połączeń kolejowych i pozwoliliśmy na dewastację linii – podkreślał w poniedziałek w Złotoryi prof. Jacek Potocki z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, którego burmistrz zaprosił na konferencję. – W Czechach i Niemczech w rejonach przygranicznych kolej nadal ma się dobrze, funkcjonuje większość połączeń. Na Dolnym Śląsku proces likwidacji poszedł za daleko w porównaniu do sąsiednich krajów. Dostępność mieszkańców do kolei jest u nas wyraźnie niższa niż u Czechów i Niemców. To już jest zapaść komunikacyjna – dodał.
Tę zapaść szczególnie odczuwają Złotoryja – pozbawiona połączeń z Legnicą ok. 20 lat temu, oraz Lwówek Śl., z którego ostatnie pociągi do Jeleniej Góry przestały jeździć w grudniu zeszłego roku (linia przez Wleń jest w tak fatalnym stanie technicznym, że nagminnie psuły się szynobusy zmuszone jeździć z prędkością 10 km/h). To dwa dolnośląskie miasta powiatowe pozbawione pasażerskich połączeń kolejowych. – Możemy tu mówić o wykluczeniu komunikacyjnym tego regionu naszego województwa – tak to wprost nazwał podczas konferencji Piotr Rachwalski, prezes spółki Koleje Dolnośląskie.
Dlatego samorządowcy chcą remontu liczącej 82 km linii Legnica-Lwówek Śl.-Jelenia Góra i przywrócenia połączeń pasażerskich, żeby ludzie mogli dojeżdżać pociągiem do pracy i szkoły. – Chodzi nam o zwiększenie mobilności mieszkańców.
To mit, że każdy dziś ma samochód
– podkreślał Robert Pawłowski. Reaktywacja linii zapewniłaby też szybkie połączenie kolejowe z Wrocławiem. – Dobrze byłoby uruchomić linię, zanim ruszy modernizacji autostrady A4 Wrocław-Legnica. Ta inwestycja grozi paraliżem transportowym Dolnego Śląska, zwłaszcza po otwarciu dróg ekspresowych S3 i S5. To mógłby być nasz argument przetargowy przy staraniach o środki – zauważył burmistrz Pawłowski, z czym zgodzili się inni uczestnicy spotkania.
Warunek powodzenia inicjatywy jest jednak jeden: połączenie kolejowe musi być konkurencyjne dla autobusów i komunikacji samochodowej, a więc wygodne i szybkie. Przejechanie 1 km trasy przeciętnie nie powinno zająć więcej niż minutę. To oznacza, że na torach musi być zagwarantowana prędkość 60-80 km/h. Koszt modernizacji w takim przypadku, jak szacują samorządowcy, to od 140 do 200 mln zł.
Na konferencję zaproszony został m.in. wicemarszałek Dolnego Śląska Jerzy Michalak. Spóźnił się na spotkanie przez… korki na drodze. – Gdyby było połączenie kolejowe z Wrocławia do Złotoryi,
nie stałby na autostradzie, tylko wsiadłby do pociągu
i przyjechał bez problemów – żartował Robert Pawłowski. Marszałek zgodzi się z tym, że reaktywacja naszej linii kolejowej jest potrzebna. – Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego też chce przywrócić miejsce należne kolejom, likwidujemy powoli wieloletnie zaniedbania – zaznaczył Michalak. Tyle że dla marszałka priorytetem są w tej chwili inne linie. Większość środków UMWD przeznaczonych na rewitalizację kolei pójdzie w najbliższych latach na linie Legnica-Kamieniec Ząbkowicki oraz Wrocław-Sobótka. Uruchomione mają też być połączenia z Dzierżoniowa do Bielawy, Chojnów-Rokitki, Jelenia Góra-Kowary/Karpacz oraz Mirsk-Świeradów Zdrój, gdzie tory przejmuje już urząd marszałkowski lub robią to samorządy lokalne. Następna w kolejności może być właśnie linia łącząca Złotoryję z sąsiednimi miastami. Problem w tym, że kolej z Legnicy do Jeleniej Góry to 3 odcinki o różnym stanie prawnym i technicznym. – Nie wszystkie z nich spółka PKP Polskie Linie Kolejowe będzie chciała nam przekazać. O ile odcinki Jelenia Góra-Lwówek i Złotoryja-Lwówek nie są zbyt atrakcyjne, to na linii do Legnicy PLK czerpie korzyści z przewozu towarowego. Bez mocnego współdziałania z PLK nic w tej sprawie nie zrobimy – tłumaczył prezes Rachwalski.
Tymczasem PLK również deklaruje wsparcie dla projektu, zwłaszcza, że z funduszy unijnych można pozyskać w najbliższych latach na rozwój kolei 67 mld zł, a coraz częściej słychać głosy, że PKP samodzielnie nie są w stanie wykorzystać tych środków. – Musimy jednak wiedzieć, ile reaktywacja linii przez Złotoryję ma kosztować.
Bez dokumentów nie możemy lobbować o środki
w Ministerstwie Infrastruktury, nic bez nich nie zrobimy – tłumaczyli podczas konferencji przedstawiciele PLK.
Wsparcie dla inicjatywy deklarują też pozostałe kolejowe spółki. – Przekażemy samorządom nieodpłatnie, na cele transportowe, każdy ar ziemi i budynki dworcowe potrzebne do reaktywacji linii – powiedział Tadeusz Szulc, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP we Wrocławiu.
Najważniejszym wnioskiem po konferencji jest więc konieczność jak najszybszego przygotowania dokumentów, które pozwolą oszacować koszty reaktywacji linii. Chodzi o plan funkcjonalno-użytkowy lub studium wykonalności, bez których trudno będzie dalej rozmawiać, choćby w Ministerstwie Infrastruktury. Najprawdopodobniej okoliczne samorządy nie będą miały innego wyjścia i zrzucą się na dokumentację, gdyż Jerzy Michalak wykluczył, aby za jej przygotowanie zapłacił urząd marszałkowski. – Nie możemy dać na to pieniędzy, bo na razie to nie nasza linia – zaznaczył. Opracowanie będzie kosztować przynajmniej 50 tys. zł.
Robert Pawłowski i pozostali samorządowcy będą teraz szukać sprzymierzeńców w Warszawie.
– Wszystkie drogi prowadzą do posłów i ministerstwa.
Jest możliwość, żeby nasze kolejowe marzenie zrealizowało państwo, które dysponuje ogromnymi środkami. 140 czy 200 mln zł, biorąc pod uwagę skalę inwestycji w infrastrukturę, to nie jest powalająca kwota dla ministerstwa – podkreśla burmistrz Złotoryi. – Jeśli nawet jest już za późno, by skorzystać ze środków w obecnej unijnej perspektywie finansowej, musimy dalej pracować nad tą koncepcją, bo pieniądze na modernizację kolei tak szybko się nie skończą. Trzeba od czegoś zacząć. Żeby obejść świat, trzeba najpierw wyjść z domu – dodaje z uśmiechem.
Konferencja zakończyła się podpisaniem przez uczestników wspólnego stanowiska dotyczącego reaktywacji linii kolejowej. Samorządowcy mają też w najbliższym czasie zebrać informacje o tym, ilu pasażerów miałoby połączenie kolejowe na ich terenie oraz które zakłady przemysłowe (chodzi zwłaszcza o kopalnie) byłyby zainteresowane wykorzystaniem wyremontowanej linii kolejowej do transportu swoich towarów.