Ze Złotoryi do Wrocławia pociągiem w godzinę? Patryk Wild z sejmiku dolnośląskiego zapowiedział dziś w złotoryjskim ratuszu, że to możliwie, i to już w roku 2022. Samorząd województwa dolnośląskiego właśnie finalizuje przejęcie linii kolejowej do Lwówka Śląskiego. To otwiera drogę do reaktywacji połączeń pasażerskich przez nasze miasto obsługiwanych przez szybkie składy elektryczne. Jest też bardzo interesujący pomysł, jak zagospodarować złotoryjski dworzec na węzeł przesiadkowy z prawdziwego zdarzenia. Miałoby tam powstać m.in. przedszkole.
Od kilku lat piszemy, że kluczem do powrotu pociągów do Złotoryi jest przejęcie przez sejmik linii kolejowej z Jerzmanic-Zdroju do Lwówka Śląskiego. Samorząd województwa chce ją wyremontować i uruchomić na niej składy należące do dynamicznie się rozwijających Kolei Dolnośląskich. Dziś w Urzędzie Miejskim w Złotoryi usłyszeliśmy, że procedury związane z przejęciem są na ostatniej prostej.
– Jesteśmy już po inwentaryzacji, w ubiegłym tygodniu zarząd PKP wystąpił do ministra infrastruktury o zgodę na przekazanie nam linii. Taka decyzja powinna zapaść w ciągu 2-3 tygodni. Gdy linia będzie już należała do samorządu województwa, będziemy mogli zacząć jej remont – powiedział Patryk Wild, przewodniczący komisji polityki rozwoju regionalnego i gospodarki Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, który był w poniedziałek jednym z gości zaproszonych przez burmistrza Pawłowskiego na spotkanie w sprawie reaktywacji połączeń kolejowych. – Sam proces inwestycyjny nie będzie łatwy i tani. Odtworzenie torowiska to nie problem, brakuje jednak obiektów inżynieryjnych, bo wiadukt w Pielgrzymce jest zdemontowany, a mosty na Kaczawie są podmyte przez rzekę. Może to potrwać nawet 1,5 roku. Mimo to uważam, że w optymistycznym wariancie połączenie z Lwówka przez Złotoryję do Legnicy uda się reaktywować do 2022 r. W przyszłym roku chcielibyśmy mieć już komplet dokumentów i ogłaszać przetarg na odbudowę linii. Sfinansujemy ją ze środków z rządowego programu Kolej Plus lub poszukamy pieniędzy w nowym budżecie Unii Europejskiej – zadeklarował Wild.
Koszt remontu określi dokumentacja projektowa. – Bez niej nie ruszymy do przodu. Dlatego jeszcze w tym tygodniu złożymy wniosek do przyszłorocznego budżetu województwa dolnośląskiego o środki na przygotowywanie dokumentacji na remont, potrzebnych może być na to nawet 1,5 mln zł – powiedział nam dziś inny radny sejmiku Piotr Karwan.
Jak zapewnili przedstawiciele sejmiku, połączenie kolejowe z Legnicy przez Złotoryję i Lwówek do Jeleniej Góry to priorytet dla władz województwa dolnośląskiego (które starają się też o przejęcie od PKP linii z Lwówka przez Wleń do Jeleniej Góry – procedura jest w toku, choć jest mniej zaawansowana). – Zrobimy odcinek do Lwówka absolutnie w pierwszej kolejności. Jesteśmy zdeterminowani, bo ta inwestycja pozwoli na włączenie do sieci komunikacyjnej dwóch z czterech dolnośląskich miast powiatowych pozbawionych w tej chwili kolejowych połączeń pasażerskich. Bez pociągów pozostaną tylko Polkowice i Góra, ale chcemy przywrócić połączenia kolejowe do wszystkich powiatów w naszym województwie – tłumaczył Patryk Wild.
Co z fragmentem linii pomiędzy Jerzmanicami a Legnicą? Pozostanie pod zarządem PKP. – Zakładamy jednak, że po rozpoczęciu inwestycji przez województwo na odcinku do Lwówka PKP PLK także sięgnie po środki z programu Kolej Plus i rozpocznie remont swojego torowiska, by podnieść na nim prędkość przejazdową. Jest możliwe, by pociągi jechały tu nawet 120 km/h. Gdy tylko przejmiemy linię do Lwówka, natychmiast rozpoczniemy na ten temat rozmowy z PKP – zapowiedział szef komisji rozwoju regionalnego w sejmiku, który wspomniał też o ewentualnej elektryfikacji odcinka Jerzmanice-Lwówek. – Moim zdaniem to konieczność. Trakcja elektryczna pozwoliłaby uruchomić bezpośrednie połączenia Lwówka z Wrocławiem bez przesiadki, pociąg jechałby około godziny i 15 minut. To czas bezkonkurencyjny wobec innych środków transportu – dodał Wild.
Co ze złotoryjskim dworcem?
Reaktywacja połączeń kolejowych to jedno. Pociągi nie przyciągną jednak pasażerów bez wyremontowania obiektów dworcowych położonych wzdłuż linii z Legnicy do Lwówka, w tym tego złotoryjskiego. Burmistrz Pawłowski chciałby, aby dworzec w Złotoryi stał się nowoczesnym węzłem przesiadkowym – zwłaszcza, że jak zdradził w poniedziałek Patryk Wild, sejmik chce też przejąć linię z Jerzmanic-Zdroju przez Świerzawę do Marciszowa i na niej również przywrócić połączenia pasażerskie. Wtedy stacja Złotoryja znowu stałaby się ważnym punktem na mapie kolejowej Dolnego Śląska.
W ratuszu powstała już nawet śmiała koncepcja stworzenia na terenie dworca w Złotoryi tzw. centrum intermodalnego – z ogromnym parkingiem (samochodowym i dla rowerów), przystankiem dla busów i autobusów, centrum handlowym, stacją do ładowania samochodów elektrycznych oraz… przedszkolem w budynku stacyjnym. Chodzi o takie zagospodarowanie dworca, by powstała infrastruktura pozwalająca na wygodną przesiadkę z samochodu, roweru czy autobusu do pociągu, bez pokonywania zbędnych odległości. Dworzec stałby się również na tyle funkcjonalny, że można by na nim zrobić zakupy czy zostawić dziecko w drodze do pracy.
Pomysł z przedszkolem bardzo spodobał się gościom z sejmiku i PKP. – To może być strzał w dziesiątkę. Na dworcach nie można sprzedawać alkoholu, więc odpada uruchomienie restauracji czy baru. Takie mamy niestety archaiczne przepisy prawa w Polsce. Trzeba szukać innych funkcji publicznych dla dworca, takich chociażby jak przedszkole – podkreślał Patryk Wild.
– To świetna koncepcja – zauważył Tadeusz Szulc, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA we Wrocławiu. – Zawsze zanim zaczniemy modernizować dworzec, zwracamy się do urzędu gminy o konsultacje społeczne w tej sprawie. Zachęcamy samorząd, by włączył się w projektowanie parkingów czy dojazdów, tak by przestrzeń była w pełni wykorzystana. W Złotoryi nie musimy już tego robić, bo uprzedziliście nas z tą koncepcją – uśmiechnął się dyrektor.
Zadanie wyremontowania dworców należy generalnie do PKP. – W ciągu ostatnich 2 lat wyremontowaliśmy na Dolnym Śląsku 8 dworców, 9 kolejnych jest w przygotowaniu do modernizacji. Nie wyobrażam sobie, żeby przy odbudowie linii z Legnicy do Lwówka Śląskiego nie myśleć także o remoncie obiektów dworcowych. Są na to pieniądze – zaznaczył Szulc.
PKP jest więc gotowe do modernizacji dworca w Złotoryi, ale chętnie by też przekazało obiekt miastu, nieodpłatnie, jak zrobiło to w niektórych miejscowościach. Burmistrza do przejęcia namawiał podczas poniedziałkowego spotkania senator Krzysztof Mróz. – PKP i tak zmodernizuje dworzec. Ale jeśli miasto wcześniej go przejmie, urządzi go po swojemu – argumentował. Pawłowski nie ukrywał jednak, że wolałby, aby obiekt dworcowy ozostał w zarządzie PKP. – Nie uciekamy od przejęcia. Najpierw należy jednak ustalić, jaki będzie model docelowy dworca, jakie ma pełnić funkcje. Będziemy jeszcze rozmawiać z PKP, by skłoniło się do naszej koncepcji. Możemy wesprzeć kolej podczas tej inwestycji – tłumaczył burmistrz, który po dzisiejszym spotkaniu oglądał z dyrektorem Szulcem i samorządowcami złotoryjski dworzec PKP.
Kolej antidotum?
Gdyby jednak gmina miejska zdecydowała się przejąć dworzec, koszt jego przebudowania na centrum intermodalne szacuje się wstępnie na ok. 4,7 mln zł (bez centrum handlowego). Ale zdaniem burmistrza, taki wydatek opłacałby się miastu, bo powrót pociągów wpłynąłby prorozwojowo na nasz region. Mógłby też stać się antidotum na odpływ mieszkańców do większych ośrodków miejskich.
– Skoro złotoryjanie będą mogli w godzinę dojechać do pracy do Wrocławia, nie muszą się stąd wyprowadzać. W Złotoryi żyje się taniej, spokojniej i bezpieczniej, a dzięki szybkiej kolei Wrocław będzie przecież na wyciągnięcie ręki – tłumaczy Pawłowski. – Musi być tylko mądrze skonstruowany rozkład jazdy, pod pracownika i ucznia. Tak by nie było porażki jak przy reaktywacji połączenia kolejowego Złotoryja-Wrocław przed 10 laty, gdy pierwszy pociąg odjeżdżał do Wrocławia o 7:51. A to zdecydowanie za późno.
W złotoryjskim ratuszu zdają sobie też sprawę, że samo uatrakcyjnienie dworca i jego otoczenia dla pasażera nie wystarczy. Dworzec trzeba też lepiej skomunikować z centrum, „przybliżyć” go do miasta i skrócić mieszkańcom drogę do niego. Stacja leży bowiem na uboczu Złotoryi, w dodatku jest dużo niżej niż większa część miasta. To położenie w połączeniu z rozwojem transportu samochodowego okazało się w przeszłości gwoździem do trumny dla złotoryjskiej kolei.
– Dzięki uruchomieniu bezpłatnej komunikacji w ubiegłym roku na stację będzie można w kilka minut dojechać autobusem miejskim. Ale mamy też pomysł wybudowania kładki pieszo-rowerowej przez Kaczawę, którą można by dojść wprost z dworca do ul. Zielonej, bez nadrabiania drogi po moście – dodaje burmistrz.
Po niedawnej reaktywacji połączeń kolejowych z Lubina do Wrocławia pociągi Kolei Dolnośląskich przewiozły tylko w pierwszym tygodniu 12 tys. pasażerów. Dlatego Robert Pawłowski jest optymistą w sprawie powrotu pociągów do Złotoryi. – Przykład Lubina pokazuje, że rozwój kolei ma sens – zaznacza. – Trzeba wszędzie wokół to powtarzać, bo niedowiarków nie brakuje. Mamy wsparcie w sejmiku, który w końcu dostrzegł problem naszego wykluczenia komunikacyjnego. PKP jest pozytywnie nastawione, wychodzi naprzeciw naszym pomysłom. Wszyscy mówimy w sprawie powrotu kolei do Złotoryi i Lwówka Śląskiego jednym głosem. To się musi udać. Trzeba tylko dużo cały czas o tym mówić i zapewnić gdzie się da lobbing dla tej inicjatywy.
Przypomnijmy, że władze samorządowe naszego miasta od kilku lat starają się o reaktywowanie 82-kilometrowego połączenia kolejowego łączącego Legnicę z Jelenią Górą przez Złotoryję i Lwówek Śląski, zabiegając o to wśród polityków i urzędników. Pierwsze spotkanie w tej sprawie odbyło się w złotoryjskim ratuszu w kwietniu 2017 r. Samorządowcy ze Złotoryi i Lwówka Śląskiego wprost wskazali wówczas na wykluczenie komunikacyjne obu miast. W marcu tego roku linia kolejowa biegnąca przez Złotoryję znalazła się na liście inwestycji kolejowych, które samorząd województwa dolnośląskiego zamierza poddać rewitalizacji w ramach rządowego programu Kolej Plus.