Sprawca zniszczenia latarni doświetlającej przejście dla pieszych w górnej części ul. Kościuszki ustalony. Znowu pomogły w tym kamery monitoringu miejskiego, choć tym razem odszukanie dowodu na nagraniach wymagało żmudnej pracy.
Latarnia w ostatnim czasie wyraźnie odchyliła się od pionu w kierunku stojącego obok znaku drogowego. Gdy urzędnicy miejscy przyglądnęli się jej z bliska, okazało się, że pochylenie to nie skutek wadliwego zamontowania w czasie budowy ronda, lecz najprawdopodobniej kolizji drogowej. Na słupie znaleziono bowiem ślady, które mogły świadczyć o tym, że został uderzony przez samochód.
Sprawą zajęła się złotoryjska straż miejska. Zadanie nie było łatwe, bo choć ten fragment ul. Kościuszki znajduje się w zasięgu kamery monitoringu, jest ona ustawiona daleko, bo po drugiej stronie ronda. Strażnicy przejrzeli zapisy z ostatnich kilku tygodni i ustalili, że latarnia „straciła fason” 19 października. Następnie odnaleźli moment na nagraniu, na którym widać jak samochód wjeżdża w słup.
Był nim biały bus należący do firmy oferującej usługi elektryczne. Kierowca zaparkował na chodniku przed budynkiem na pl. Reymonta 1, przy wspomnianym już przejściu dla pieszych. Gdy chciał wyjechać z tego niefortunnego „miejsca parkingowego”, cofnął i wtedy uderzył w latarnię. Nie zgłosił tego faktu służbom miejskim.
Strażnicy na podstawie zapisów z monitoringu odczytali numer rejestracyjny pojazdu i ustalili dzięki temu kierowcę. Gdy się z nim skontaktowali, przyznał się, że wjechał w latarnię. Zostanie ukarany mandatem za niezachowanie ostrożności podczas cofania. Koszty wymiany wygiętej latarni miasto pokryje najprawdopodobniej z polisy OC sprawcy.