We wtorek po południu wielu kierowców musiało się mocno zdziwić, próbując zjechać z ul. Hożej w ul. 11 Listopada. Drogę przez kilka godzin blokował opel astra „zaparkowany” na skrzyżowaniu, w dodatku tak niefortunnie, że na ciasnym skręcie nie było go widać zza krzaków.
Sytuacja była dosyć niecodzienna, zwłaszcza że auto stało „pod prąd”, czyli przodem do ul. Hożej (11 Listopada to ulica jednokierunkowa). Stwarzało spore zagrożenie dla ruchu. Ktoś o wszystkim zgłosił policji. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i zaczęli ustalać właściciela pojazdu, który miał świdnickie numery rejestracyjne. Kierowca przez dłuższy czas nie pojawiał się przy samochodzie, więc zdecydowano się ściągnąć lawetę. Gdy szykowała się do odholowania opla, w końcu zjawił się kierowca – także ponoć zdziwiony całą sytuacją.
Jak się tłumaczył? Od służb prasowych Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi usłyszeliśmy, że miał zostawić auto na parkingu przy poczcie na ul. Hożej. Najprawdopodobniej nie zaciągnął hamulca ręcznego i samochód stoczył się tyłem na jezdnię.
Kierowca został ukarany mandatem karnym za niezabezpieczenie swojego pojazdu. Miał mimo wszystko duże szczęście, bo staczające się swobodnie auto nie spowodowało kolizji ani nie potrąciło nikogo na drodze pieszo-rowerowej biegnącej wzdłuż parkingu.