Czy w miejskim serwisie internetowym jest słaby dostęp do informacji z pracy samorządu? Portal zlotoryjanie.pl wytknął to burmistrzowi. Burmistrz uważa, że to niesprawiedliwy zarzut oraz szukanie sensacji tam, gdzie jej nie ma. I życzy autorom portalu takiej przejrzystości działania jaką zaprowadził w ratuszu.
Portal, znany z ogólnie krytycznej postawy wobec działań burmistrza, tym razem zarzucił magistratowi zaniedbania w Biuletynie Informacji Publicznej. A konkretnie – luki w rejestrze umów i brak wszystkich zarządzeń. Jak wyliczyli autorzy tekstu, który ukazał się na portalu w połowie lutego, w 2018 opublikowano 228 zarządzeń burmistrza, w 2019 już tylko 11, a w obecnym – 2. Jeśli chodzi o rejestr, w 2018 opublikowanych zostało 319 skanów umów, a w 2019 tylko 6.
– To żadne zaniedbanie – stanowczo podkreśla Piotr Rewig, główny specjalista ds. informatyki w Urzędzie Miejskim w Złotoryi. – Niewielka liczba skanów umów w rejestrze w roku 2019 wynikała ze zmiany systemów komputerowych w Urzędzie Miejskim w Złotoryi odpowiadających za automatyczną aktualizację tych danych. Ta sama sytuacja dotyczy zarządzeń burmistrza. Nie wprowadzaliśmy ich ręcznie, bo byłoby to zbyt czasochłonne – tłumaczy informatyk, dodając, że zmiany informatyczne związane są z wdrażaniem projektu e-usług publicznych. To oznacza, że luki w BIP-ie miały charakter przejściowy i wynikały z problemów technicznych.
Jak dowiedzieliśmy się w ratuszu, nowy moduł odpowiedzialny za rejestr umów został uruchomiony 10 lutego, a więc kilka dni przed publikacją na portalu złotoryjanie.pl. Dane za ubiegły rok zostały uzupełnione w mijającym tygodniu, po powrocie ze zwolnienia lekarskiego pracownika, który jest odpowiedzialny za te informacje w BIP-ie. Rejestr jest teraz na bieżąco aktualizowany o skany umów. Podobnie sprawa ma się jeśli chodzi o zarządzenia.
Urzędnicy miejscy podkreślają, że sprawa opóźnień w BIP-ie nie była żadną tajemnicą i o ich przyczynie były oficjalnie informowane zainteresowane tematem osoby. Czy autorzy krytycznego tekstu próbowali w magistracie dociekać, skąd luki w rejestrach? Jeśli tak, to w urzędzie nie ma po takich działaniach żadnego śladu. Pytań w tej sprawie nie otrzymał ani rzecznik prasowy, ani burmistrz, nie ma też pisma o udostępnienie informacji w sekretariacie.
Oliwy do ognia dolała radna Barbara Zwierzyńska, która obszernie wypowiedziała się w tekście i zarzuciła burmistrzowi, że nie przywiązuje wagi do problemów aktualności BIP-u i że Złotoryja w obszarze partycypacji „jedzie na wstecznym biegu”. Robert Pawłowski nie kryje ogromnego zaskoczenia takim zachowaniem i wypowiedziami byłej kandydatki na burmistrza miasta.
– Radni byli informowani o przejściowych problemach z BIP-em i systemami komputerowymi. Wydawało mi się, że sobie to wyjaśniliśmy i że zrozumieli, w czym rzecz, przynajmniej tak zapewniali. Po co więc teraz podgrzewają temat w mediach? Czy to jest uczciwe? – pyta retorycznie poirytowany burmistrz.
Zdaniem Pawłowskiego – który lubi żartować, że jego działania w samorządzie miejskim są do tego stopnia jawne i transparentne, że bywa aż „nudno”, bo trudno o jakąkolwiek sensację – cały artykuł ma dość kuriozalny wydźwięk. Autorzy tekstu przypominają, że dostęp do informacji to fundament demokratycznego zarządzania, a prowadzenie rejestru umów było jedną z obietnic wyborczych w 2014 r. I atakują w związku z tym Pawłowskiego – burmistrza, który nomen omen zrobił w ratuszu rewolucję w dostępie do informacji publicznej, otworzył urząd dla obywateli i uczynił go przejrzystym, wprowadzając m.in. rejestr umów, którego gmina nie miała wcale obowiązku publikować.
– Publikujemy czasem z opóźnieniem, ale publikujemy. Wszystko pokazujemy radnym i na stronie internetowej miasta. Niczego nie chowamy. Gdybyśmy chcieli coś ukrywać, to po wznowieniu systemu moglibyśmy zamieszczać brakujące skany w rejestrze jeszcze przez długi czas. A tymczasem zrobiliśmy to najszybciej jak było można, gdy tylko zaczął działać odpowiedni moduł – podkreśla burmistrz.
Bez dwóch zdań Urząd Miejski w Złotoryi jest liderem w powiecie złotoryjskim jeśli chodzi o zakres dostępu do informacji publicznej i może być wzorem do naśladowania dla innych w kwestii jawności. Argumentów na potwierdzenie tego znalazłoby się co najmniej kilka.
Po pierwsze, już pod koniec 2016 r., czyli w połowie pierwszej kadencji Pawłowskiego, ratusz wprowadził relacje na żywo w internecie z sesji rady miejskiej – prawie 2 lata wcześniej niż taki obowiązek wprowadziła ustawa. Mieszkańcy Złotoryi mieli możliwość śledzenia na swoich ekranach obrad radnych, kiedy w innych samorządach, np. w starostwie powiatowym, nikt jeszcze o tym nawet nie myślał. – W transmisji sesji wyprzedziliśmy zmiany ustawowe, przed którymi był opór ze strony samorządów, nie można nam więc zarzucać, że ograniczamy dostęp do informacji – uważa miejski informatyk.
Po drugie, pół roku po rozpoczęciu transmisji sesji kamera zaczęła też śledzić poczynania radnych na komisjach. To rozwiązanie wciąż jeszcze mało rozpowszechnione w dolnośląskich gminach. Zarejestrowane nagrania można później odtworzyć na portalu miejskim. – To dodatkowe godziny pracy, bo przed publikacją trzeba ten materiał obrobić technicznie. Gdybyśmy robili tylko to, co ustawa nakazuje, byłoby łatwiej i mniej pracy, ale staramy się, by obrady były jak najbardziej przejrzyste. To ułatwia też pracę przedstawicielom mediów, bo mogą śledzić prace samorządu bez odchodzenia sprzed komputera – dodaje Piotr Rewig.
Po trzecie, już szósty rok publikowany jest rejestr umów zawieranych przez miasto, wraz z ich kopiami. – W artykule nie pisze się o tym, że żaden samorząd w powiecie złotoryjskim nie dołącza skanów umów do rejestru. Rejestr umów opublikowaliśmy jako pierwsi, a inne urzędy się na nas wzorowały. Co więcej, poszliśmy jeszcze dalej i publikujemy rejestr nie tylko w standardowym formacie PDF, ale również w arkuszu kalkulacyjnym. To zwiększa jego funkcjonalność, jest wygodniejszy w użyciu, bo można wyszukiwać w nim frazy czy podsumowywać kwoty – wyjaśnia informatyk.
Po czwarte, burmistrz Pawłowski w 2015 r. wprowadził na portalu miejskim zakładkę, w której można zadawać mu pytania dotyczące pracy samorządu. Odpowiada na każde. Na marginesie – wśród mieszkańców to dużo bardziej popularny kanał pozyskiwania informacji z ratusza niż rejestr umów. Od 2015 r. burmistrz odpowiedział już na ponad 2 tys. pytań. Odsłon strony z rejestrem umów jest znacznie mniej: 196 w 2019, rok wcześniej było ich 143.
Po piąte, w 2015 r. zatrudniony został rzecznik prasowy, którego od wielu lat nie było w strukturach urzędu. To specjalna, szybka ścieżka dostępu do bieżących informacji z pracy samorządu dla dziennikarzy i autorów portali internetowych.
Po szóste wreszcie – jawność działań organów samorządu miejskiego zwiększają spotkania z mieszkańcami organizowane przez burmistrza, dotyczące istotnych problemów miasta, m.in. budżetu obywatelskiego czy budowy drogi.
– Życzyłbym sobie, żeby wszystkie organizacje, stowarzyszenia czy kluby działały tak przejrzyście jak my. Zarzucanie mi niechęci do dzielenia się informacjami jest naprawdę nie na miejscu – podkreśla Robert Pawłowski.
Wydawcą portalu złotoryjanie.pl jest Stowarzyszenie Edukacji Przyszłości, a w stopce redakcyjnej widnieją dwa nazwiska: Beata Siudak i Kamila Nankiewicz.