Nasza publikacja o nieobecnościach radnych miejskich na komisjach i sesjach wywołała kontrowersje. Część z nich zarzuca nam nierzetelność i manipulację danymi. Nie zgadzamy się z nimi.
Przypomnijmy: przedstawiliśmy liczbę nieobecności poszczególnych radnych w roku 2019 na sesjach i komisjach złotoryjskiej rady miejskiej. Dane pochodziły z zestawienia przygotowanego przez biuro obsługi rady w Urzędzie Miejskim w Złotoryi. Nie interpretowaliśmy ich, a jedynie zwróciliśmy uwagę na zróżnicowanie frekwencji wśród radnych (przeczytać można o tym TUTAJ), co wyraźnie zaznaczyliśmy w tekście.
Zgodnie ze Statutem Miasta Złotoryi, radny ma obowiązek zgłoszenia się do pracy w co najmniej 3 komisjach. Za tyle otrzyma dietę. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by zgłosił swój akces do większej liczby komisji. Nawet do wszystkich, których w złotoryjskiej radzie jest 6.
I właśnie radni, którzy zapisali się do więcej niż 3 komisji uznali, że opublikowane przez nas zestawienie jest dla nich krzywdzące i de facto piętnuje ich za ich aktywność w miejskim samorządzie. Dlaczego? Radni tłumaczą, że im większa liczba posiedzeń w kalendarzu, tym większa szansa, że złapią nieobecności – choćby z powodu nakładających się na komisje obowiązków zawodowych. Tak uważa m.in. Marcin Gagatek, który miał w 2019 r. najwięcej nieobecności.
– Mogłem zapisać się tylko do trzech komisji jak zrobili niektórzy moi koledzy i dostałbym taką samą dietę, jaką otrzymuję teraz, gdy pracuję w pięciu komisjach. Ale zgłosiłem się do pięciu, bo chciałem być radnym jak najlepiej poinformowanym o tym, co się dzieje w mieście. Staram się uczestniczyć w każdym posiedzeniu, ale nie zawsze jest to możliwie – tłumaczy radny Gagatek.
Podobne zdanie ma Barbara Zwierzyńska. To była kandydatka na burmistrza Złotoryi, której nie można odmówić zaangażowania w sprawy samorządowe. Często widać ją w ratuszu przy okazji różnych spotkań organizowanych przez burmistrza. W podsumowaniu frekwencji przygotowanym przez biuro rady wypadła jednak nie najlepiej.
– Zestawienie w taki sposób samych nieobecności jest nieobiektywne – stwierdza. – Warto natomiast pokazać, w ilu komisjach i sesjach każdy z radnych faktycznie brał udział. Wtedy kwestia frekwencji wygląda zupełnie inaczej. Znalazłabym się nie na dole, lecz na górze tabeli.
Rzeczywiście – przy takim podejściu do tematu i zestawieniu wyłącznie obecności pierwsza trójka wyglądałaby nieco inaczej niż przy podliczeniu samych nieobecności (przedstawiamy to w tabelce pod artykułem). Skąd te różnice? Z faktu, że każdy radny pracuje w innej liczbie komisji i jeden ma w ciągu roku np. 37 posiedzeń, a drugi 55. Takie zestawienie nie pozwala więc na porównanie i niewiele nam mówi.
Dlatego nawet jeśli skupimy się tylko na obecnościach podczas komisji i sesji, to – naszym zdaniem – należy je odnieść do liczby wszystkich posiedzeń, które się odbyły w 2019 r. Chodzi oczywiście o posiedzenia tych komisji, do których radny się zgłosił i w których powinien brać udział. W ten sposób znajdujemy punkt odniesienia i możemy przedstawić frekwencję w procentach (w tabelce na dole). A to już pozwala rzetelnie porównać, jak radni chodzili na obrady do ratusza. I potwierdza się to, co pisaliśmy w naszej pierwszej publikacji: że najlepiej pod tym względem wypadają Eugeniusz Pożar, Józef Banaszek, Dariusz Spychała i Leszek Antonowicz, najgorzej zaś – Barbara Zwierzyńska, Paweł Maciejewski i Marcin Gagatek.
Problem w tym jednak, że nawet takie zobiektywizowanie danych jest nie do zaakceptowania dla części radnych. Dlaczego? Barbara Zwierzyńska uważa, że obowiązkowe są nie wszystkie posiedzenia komisji, a jedynie 3 w miesiącu, za które naliczana jest dieta. Zatem tylko z nich radny powinien być rozliczany – reszta komisji, w których uczestniczy, nie powinna być brana pod uwagę przy liczeniu frekwencji.
My w tej kwestii trzymamy się jednak zapisów Statutu Miasta Złotoryi. A ten w paragrafie 38 Regulaminu Rady Miejskiej stanowi wyraźnie: „Radni winni uczestniczyć czynnie w sesjach Rady Miejskiej, pracach komisji, do których zostali powołani”. Czyli: jeśli zgłosili się poza trzema obowiązkowymi komisjami także do innych, nieobowiązkowych, powinni być obecni na wszystkich posiedzeniach.
Nieobecność zaś – nawet usprawiedliwiona – obniża im frekwencję. Tak też to przedstawiło biuro rady.