Wczoraj odbyło się spotkanie autorskie z Aldoną Kamińską-Achkar, połączone z promocją jej książki. „Mój Liban – piekło i raj”. Impreza z powodu ograniczeń pandemicznych nie mogła się odbyć w siedzibie MBP, dlatego miała miejsce w sali widowiskowej ZOKiR-u.
– Jest to pierwsze spotkanie autorskie po wielomiesięcznej przerwie – mówiła podczas rozpoczęcia dyrektorka biblioteki Aneta Wasilewska. – Bardzo nam już tego brakowało – odezwała się jedna z siedzących na widowni złotoryjanek.
Aldona Kamińska-Achkar jest Polką, która w 1975 roku wyszła za mąż za Libańczyka i zamieszkała w jego ojczyźnie. Pochodzi z Malczyc, ale ze Złotoryją jest związana od lat, gdyż tu mieszkają jej siostry oraz wzięła tutaj ślub.
– Dziękuję, że tyle osób przybyło na spotkanie ze mną. Kilkanaście lat temu postanowiłam spisać swoje losy na tle libańskiej historii. Pisanie książki zajęło mi 3 lata. Pisałam tak, aby pokazać prawdę, a jednocześnie nikogo nie urazić – mówiła pani Aldona.
Atmosfera podczas spotkania była bardzo sympatyczna, gdyż jego uczestnicy nie poprzestali jedynie na wysłuchaniu tego co miała do powiedzenia autorka książki, ale dużo z nią rozmawiali i zadawali ciekawe, a czasami nietypowe pytania. Jednym z nich było „czy w Libanie teściowa także nazywana jest siedliskiem wszelkiego zła?”. – Ja najwidoczniej jestem jakimś wyjątkiem, gdyż trafiła mi się wspaniała teściowa. Nie pozwalała mi nic robić. Mieszkając z nią żyłam jak w raju – mówiła Aldona Kamińska-Achkar.
Jednak nie o samym raju była mowa, o czym może świadczyć sam tytuł książki. Autorka przeżyła w Libanie 16-letnią wojnę domową i wiele stron poświęciła na opisanie tego, jak sobie wtedy radziła. Jak sama mówi, jednym z najgorszych dni w jej życiu był ten, w którym (był to rok 1989) musiała się chować z mężem i dziećmi w łazience, podczas gdy ich dom był bombardowany. – Przeżyłam wtedy prawdziwe piekło – mówiła autorka.
Po spotkaniu przyszedł czas na autografy oraz słodki poczęstunek z kawą, którą pani Aldona przywiozła z Libanu.