Jeśli nie chcemy mieć drugiego Neapolu w Złotoryi, zadajmy sobie minimum trudu i dla wspólnego dobra korzystajmy z nowych wiat śmietnikowych – apelują miejscy urzędnicy do mieszkańców osiedla Cztery Pory Roku. To reakcja na hurtowe pozostawianie worków ze śmieciami wprost na ulicy. – Odpowiedzialność społeczna dotyczy nas wszystkich – przypomina burmistrz.
Neapol to miejsce, które w Europie stało się symbolem zaśmiecenia. Zdjęcia tysięcy worków z odpadami, które walają się po ulicach tego pięknego miasta na południu Włoch, obiegły pierwsze stron gazet na całym świecie, wywołując szok i niedowierzanie.
Złotoryi wprawdzie do Neapolu daleko, ale obrazki, które pod niektórymi wiatami na największym złotoryjskim blokowisku ujrzała dziś rano załoga śmieciarki, mogą co najmniej niepokoić i wprawiać w zdumienie. Rzadko bowiem pod naszą szerokością geograficzną widuje się stosy worków czy kartonów wypchanych odpadami, które są pozostawione wprost na ulicy. W Złotoryi do tego doszło. W dodatku w sąsiedztwie nowych wiat śmietnikowych, które stały się symbolem nowoczesnego podejścia w gospodarce odpadami i dzięki którym Złotoryja też trafiła do telewizji – tyle że jako przykład dobrych rozwiązań i wzór do naśladowania.
Ten proceder dotyczy trzech lokalizacji: terenu za „jamnikiem”, ul. Słowackiego i wjazdu w ul. Letnią. Worki ze śmieciami zostały pozostawione w miejscach, gdzie jeszcze do wczoraj stały kontenery na odpady zmieszane. Szare pojemniki stanęły tam na kilka tygodni w kwietniu, gdy na osiedlu zostały uruchomione inteligentne wiaty z systemem kodów. Miały dać czas mieszkańcom na spokojne oswojenie się z nowymi urządzeniami, m.in. podczas szkoleń organizowanych przez magistrat. Potem miały trafić pod wiaty.
– Mieliśmy coraz więcej telefonów z prośbami od mieszkańców, żeby pousuwać te wolno stojące kontenery z chodników. Sygnalizowali nam, że zasady obsługi nowych altan są już raczej dla wszystkich jasne i dłużej nie trzeba utrzymywać podwójnego systemu – tłumaczy Grzegorz Nowodyła, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Jak to jednak mówią – przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, zwłaszcza do wygód. Niektórzy mieszkańcy tak się przyzwyczaili do tymczasowego rozwiązania, że nie zauważyli, że „okres ochronny” dobiegł końca.
– To jest zwykłe zaśmiecanie miasta, które jest rejestrowane przez kamery monitoringu. Kara grzywny za nieprawidłowe pozbywanie się odpadów w miejscu do tego nieprzeznaczonym wynosi 500 zł. A miejscem na odpady jest wiata, a nie chodnik – podkreśla Nowodyła.
Pracownicy magistratu wywiesili dziś na wiatach informację, w której przypominają o konsekwencjach finansowych zanieczyszczania miasta, ale proszą też o używanie inteligentnych wiat. Przypominają również o telefonie kontaktowym, pod którym można uzyskać pomoc w razie problemów z nowymi urządzeniami (pełną treść pisma publikujemy pod artykułem).
Do mieszkańców o zachowanie czystości apeluje również burmistrz Paweł Kulig.
– Odpowiedzialność społeczna dotyczy nas wszystkich. Sami urzędnicy nie poradzą sobie z problemem zaśmiecania. Dzięki kamerom monitoringu jesteśmy w stanie zidentyfikować osoby, które pozostawiły śmieci przy wiatach, nie chcemy jednak uciekać się do nakładania kar finansowych. Dlatego proszę mieszkańców, aby zwracali uwagę na to, co się dzieje w miejscu, gdzie mieszkają, i upominali sąsiadów, jeśli nie stosują się do obowiązujących nas wszystkich przepisów dotyczących segregacji odpadów. One są po to, żeby nam wszystkim było lepiej, żeby jakość życia w Złotoryi się podnosiła. Nowe wiaty mają za zadanie zwiększyć poziom segregacji i ograniczyć kary finansowe nakładane na miasto. W tym roku recyklingowi musimy poddać aż 45 proc. odpadów produkowanych przez złotoryjan. To dwukrotnie więcej, niż byliśmy w stanie posegregować w roku ubiegłym – przypomina burmistrz.