Nudy nie było – dzieciaki z kolarskich rodzin, których rodzicie przyjechali wczoraj do Złotoryi powalczyć o trofea w Złotej Wstędze Kaczawy, miały po raz pierwszy również swój wyścig. Rywalizację dla najmłodszych zorganizowano w złotoryjskim Rynku. Chętnych i emocji nie brakowało, a zabawa okazała się świetnym „czasoumilaczem”.
W tym roku Złota Wstęga Kaczawy – impreza z tradycjami sięgającymi lat. 80 ubiegłego wieku – była rozgrywana na nieco innych zasad niż dotychczas. Nowości dotyczyły klasyfikacji zawodników i samego startu. – Wprowadziliśmy zmiany regulaminowe, które powodują, że sektory startowe, których dziś było sześć, zostały podzielone nie na grupy wiekowe i dystanse, tylko ze względu na tempo jazdy i prędkości, jaki osiągają zawodnicy. To sprzyja bezpośredniej rywalizacji między nimi, ponieważ czasami nie wiek wyznacza poziom. Dzięki tej nowej formule w peletonach była rywalizacja i od startu do mety prawdziwe ściganie – tłumaczy Maciej Grabek, główny organizator wyścigu. – Kolarze rywalizowali przy pięknej słonecznej pogodzie, na świetnej trasie, w miarę bezpiecznie, bo mieliśmy tylko jeden niegroźny wypadek w okolicach dojazdu do mety.
Złota Wstęga Kaczawy odbyła się na dwóch dystansach: 75 km, z przewyższeniem sięgającym 800 m, oraz 54 km, z sumą wzniesień oscylującą w granicach 430 m. Oba wyścigi kończyły się długim i bardzo wymagającym finiszem pod górę poprowadzonym ul. Stromą i w złotoryjskim Rynku.
Dłuższą z tras najszybciej przejechał Kamil Gromnicki – potrzebował 1 godz. 50 min. i 39 sek. Jechał ze średnią 40,67 km/h, a drugiego na mecie rywala pokonał o 10 sek. Na krótszym dystansie walka trwała do samej kreski, a dwóm pierwszym na mecie zawodnikom zapisano taki sam czas: 1 godz. 20 min. 22 sek. Ostatecznie zwycięzcą został Łukasz Młynarski. Wśród kobiet, które rywalizowały na 54 km, wygrała Natalia Gulczyńska (1:33:13).
Po trzech najlepszych zawodników w klasyfikacjach open (w poszczególnych sektorach startowych) otrzymało na scenie puchary, a zwycięzcy w poszczególnych kategoriach wiekowych dostawali medale. Kolarzy dekorowali burmistrz Paweł Kulig i wójt Jan Tymczyszyn.
– Do Złotoryi zawsze warto przyjechać, bo to jest najstarsze miasto w Polsce. Trasy do ścigania mamy przepiękne, dobrze przygotowane, organizacja naszego wyścigu stoi na jak najwyższym poziomie. Bardzo się cieszę, że w tym roku została zorganizowana Mała Wstęga dla dzieci, jestem przekonany, że będzie to kontynuowane – powiedział po zawodach burmistrz, zapraszając wszystkich uczestników w przyszłym roku.
Rozegrana po raz pierwszy Mała Wstęga Kaczawy okazała się hitem imprezy. Wystartowało w niej prawie pół setki dzieci w różnym wieku, także na rowerkach biegowych (takich bez pedałów). Najmłodsi z nich nie skończyli jeszcze 3 lat. Emocje momentami były nawet większe niż wśród dorosłych zawodników, choć udzielały się przede wszystkim rodzicom kibicującym swoim pociechom i zagrzewającym je do walki. Niektórzy biegli obok maluchów od startu do mety. „Pola, przerzutki, pamiętaj o przerzutce!”, „Dawaj Franek, dawaj!”, „Do przodu i dzida!” – to tylko kilka z okrzyków, które można było usłyszeć podczas Małej Wstęgi.
Dystans do pokonania nie był długi – raptem ok. 200 m z dolnej części Rynku do górnej. Sprint pod górę najstarszym zawodnikom zajmował kilkanaście sekund. I to, zdaniem rodziców, był jedyny mankament imprezy. – Przydałyby się dłuższe dystanse, dla niektórych dzieciaków to była zaledwie rozgrzewka, dopiero się rozkręcały, chciały jechać dalej – mówili po zakończeniu rywalizacji.
Sobota była pierwszym dniem kolarskiego weekendu w Złotoryi. W Złotej Wstędze Kaczawy, rozgrywanej w ramach cyklu VeloBank Via Dolny Śląsk, wystartowało bez mała 350 kolarzy amatorów. Dziś dzień drugi imprezy – Bike Maraton na Wilczej Górze, gdzie na starcie o godz. 11 powinno stanąć dwukrotnie więcej pasjonatów ścigania na rowerach MTB.
Pełne wyniki Złotej Wstęgi Kaczawy dostępne są TUTAJ.