Rodzina repatriantów z Kazachstanu zakończyła już przymusową kwarantannę i powoli układa sobie nowe życie w naszym mieście. Tymczasem złotoryjski magistrat remontuje kolejne mieszkanie dla potomków Polaków wywiezionych na wschód. Ma być gotowe za miesiąc, choć na jego zasiedlenie przyjdzie zapewne poczekać jeszcze kilka miesięcy.
Trwa remont lokalu komunalnego przy ul. Marsz. Józefa Piłsudskiego 11/2. To pustostan, który od dłuższego czasu nie nadawał się do zamieszkania. – Szacowane koszty remontu kapitalnego były zbyt wysokie, aby miasto poniosło je samodzielnie. Nie było nas na to stać, dlatego zdecydowaliśmy się włączyć lokal do rządowego programu repatriacji i zaprosić do osiedlenia się w nim repatriantów – tłumaczy Jacek Janiak, naczelnik Wydziału Architektury Geodezji i Rozwoju Miasta w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Mieszkanie liczy blisko 40 m kw. powierzchni i składa się z pokoju, kuchni, łazienki i przedpokoju. Remont ma kosztować 120 tys. zł, kolejne 26 tys. zł będzie przeznaczone na wyposażenie (m.in. meble i sprzęt AGD, pościel czy naczynia). Budżet miasta zapłaci tylko za część – 45 proc. kosztów remontu pokryje dotacja od wojewody dolnośląskiego.
Mieszkanie powinno być gotowe do 15 grudnia. Zamieszka w nim Adam Maslovskiy z Kazachstanu. Tym razem ratusz zdecydował się na zaproszenie konkretnej osoby spośród tych, które ubiegają się o repatriację do Polski. Stosowną uchwałę rada miejska podjęła w lutym tego roku. Miasto zobowiązało się w niej do zapewnienia repatriantowi lokalu mieszkalnego na podstawie umowy najmu wraz z wyposażeniem, udzielenia pomocy społecznej i wsparcia w uzyskaniu zatrudnienia lub rejestracji działalności gospodarczej.
Przypomnijmy, że to już druga rodzina od 2019 r., którą władze miejskie zaprosiły do osiedlenia się w Złotoryi. Burmistrz uważa, że umożliwianie powrotu do kraju przodków potomkom Polaków wywiezionym w czasie ostatniej wojny na wschód to nasz obowiązek moralny. – Ta uchwała ma duży wymiar patriotyczny i aspekt humanitarny. Sprowadzimy do kraju rodzinę naszych rodaków, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdążyli wrócić do ojczyzny i zostali za wschodnią granicą – podkreślał Robert Pawłowski 2 lata temu, gdy rada miejska zapraszała pierwszą rodzinę.
Przyjechała ona do Złotoryi 1 listopada. Małżeństwo z kilkunastoletnią córką mieszkało wcześniej w Kazachstanie. Rodzina musiała przejść 10-dniową kwarantannę w związku z przepisami covidowymi. Od samego początku opiekę roztoczył nad nią Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Złotoryi, zapewniając m.in. obiady w trakcie przymusowej izolacji.
– Rodzina zrobiła dobre wrażenie na pracowniku socjalnym. Są zadowoleni z mieszkania, które otrzymali od gminy, podoba im się Złotoryja. Nie znają niestety języka polskiego, ale sporo rozumieją, dobrze też radzą sobie z internetem. Rodzice są chętni do podjęcia pracy. Mężczyzna jest kierowcą, kobieta księgową. Gdyby ktoś chciał im pomóc w kwestii zatrudnienia, prosimy o kontakt z nami – mówi Iwona Pawlus, dyrektorka MOPS-u.
Córka repatriantów, Anastazja, od tygodnia uczęszcza do ósmej klasy w Szkole Podstawowej nr 1. Ma dodatkowe lekcje języka polskiego. Jej rodzice natomiast są w trakcie załatwiania formalności związanych m.in. z nadaniem numeru PESEL, meldunkiem oraz tłumaczeniem dokumentów niezbędnych do podjęcia zatrudnienia. – Wspierają ich w tym Sława i Mikołaj Żukowowie, którzy mocno zaangażowali się w pomoc repatriantom. Rodzina wystąpiła do nas o przyznanie osoby wspierającej ze względu na niewładanie w wystarczającym stopniu językiem polskim, do czego ma ustawowe prawo – dodaje dyrektorka MOPS-u.