Kamil Makoś królem Złotej Dychy! Ubiegłoroczny zwycięzca biegu na dystansie 10 kilometrów powtórzył sukces także w tym roku, prowadząc od startu do mety. Na wymagającej trasie poprowadzonej po złotoryjskiej starówce wystartowało dziś przed południem prawie trzystu biegaczy.
Najlepszy biegacz mógł dziś zgarnąć w Złotoryi nagrody w kwocie 2 tys. zł. Organizatorzy – Adam Skórka i Złotoryjski Ośrodek Kultury i Rekreacji – postawili jednak 3 warunki: po pierwsze, trzeba było wygrać bieg na 10 km, po drugie – należało pobić zeszłoroczny rekord trasy należący właśnie do Kamila Makosia i wynoszący 33 min. 11 sek. Trzecie wymaganie było kosmiczne: zwycięzca wśród mężczyzn musiał zejść poniżej 30 min., a jeśli okazałaby się nim kobieta – poniżej 32 min. – To jakieś sciencie fiction. Chyba tylko jakiś Kenijczyk mógłby zrobić taki czas, i to na rowerze – żartowali między sobą biegacze przed startem.
Rzeczywiście – mimo że teoretycznie pogoda dużo bardziej sprzyjała bieganiu niż rok temu, gdy z nieba lał się żar, pół godziny okazało się barierą nie do przejścia. Nie udało się nawet pobić ubiegłorocznego rekordu, choć zarówno spiker, jak i kibice bardzo dopingowali biegnącego cały czas na czele Makosia. – Kontuzja siedzi w nodze, więc już po pierwszym okrążeniu wiedziałem, że nie dam rady pobiec szybciej niż rok temu – powiedział na mecie zwycięzca, który przyjechał na Złotą Dychę z Bolesławca. Makoś, który na trasie miał nawet 150 m przewagi nad rywalami, wyraźnie zwolnił na ostatnim okrążeniu. Drugi Maciej Dawidziuk ze złotoryjskiego OLAWS-a wpadł na metę z czasem 34 min. i 38 sek., tylko o 8 sekund gorszym od tryumfatora. Trzeci był Michał Węgrzyn. W czołówce przybiegło więcej reprezentantów Złotoryi, m.in. Marcin Pawłowski i Marcin Rabenda.
Wśród pań na 10 km wygrała Beata Lupa (38:08), która pokonała Teresą Krajewską-Wiśniak i Monikę Lachowską. Czwarta na mecie była Ewa Łukasiewicz ze złotoryjskiego OLAWS-a.
Wcześniej biegacze rywalizowali na dystansie 5 km, okrążając złotoryjską starówkę dwukrotnie. Na krótszym dystansie najszybciej do mety dotarł Krzysztof Tschirch (16:38). Za nim przybiegli Wit Grosicki i Rafał Bardziński. Na podium nie było więc żadnego złotoryjanina, za to wśród pań na 5 km zwyciężyła niezawodna Anna Ficner (18:35), dla której Złota Dycha była rozgrzewką przed jutrzejszym biegiem po schodach na szczyt Sky Tower we Wrocławiu, gdzie zamierza wystartować. Drugie miejsce zajęła Martyna Masłowska, a trzecie Jagoda Durkalec.
W drugiej edycji Złotej Dychy, która ze względu na liczne podbiegi i zróżnicowane podłoże uchodzi za jeden z najtrudniejszych biegów ulicznych w Polsce (w tym roku trasa otrzymała certyfikat PZLA), wystartowało na obu dystansach 280 osób, z czego większość na 10 km. Medale na mecie wręczał im burmistrz Robert Pawłowski. Stawka była międzynarodowa, bo na starcie stanęło 8 biegaczy z niemieckiego Pulsnitz i 4 z czeskiego Mimonia. Liczną reprezentację, składającą się z ok. 50 zawodników, wystawił złotoryjski klub OLAWS.
Dodajmy, że 1o km miało w tym roku wyjątkowego startera – z pistoletu strzelił prof. Andrzej Grodzicki, geolog, którego prace naukowe prowadzone w Złotoryi jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia dały początek powojennej „gorączce złota” w naszym mieście. Przypomnijmy, że pan profesor jest pierwszą postacią, która rok temu trafiła do Alei Złotych Ludzi.