Nie wycofujemy się z porozumienia na budowę ronda w Złotoryi, pieniądze przekażemy powiatowi złotoryjskiemu – twierdzi Leszek Loch, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu, w przesłanym do nas mailu, z którego wynika jednak również, że powiat nie ma co liczyć na pomoc w zimowym utrzymaniu byłych dróg wojewódzkich i wcześniejsze ustalenia przestały obowiązywać.
We wtorek 7 stycznia rada powiatu złotoryjskiego spotkała się na nadzwyczajnej sesji, by zaskarżyć do sądu administracyjnego uchwały sejmiku dolnośląskiego przekazujące starostwu fragmenty dróg wojewódzkich 328 i 363 na terenie Złotoryi. Jeszcze przed sesją do starosty Wiesława Świerczyńskiego zatelefonował Leszek Loch, dyrektor DSDiK. Miał mówić o niekorzystnych dla miasta i powiatu konsekwencjach, jakie będzie miało wniesienie przez radnych skargi. Chodziło m.in. o budowę ronda na pl. Władysława Reymonta i finansowy udział w tym przedsięwzięciu województwa (pisaliśmy o tym TUTAJ). Rada powiatu mimo wszystko zdecydowała się na zaskarżenie uchwał sejmiku.
Zaraz po sesji próbowaliśmy się skontaktować telefonicznie z dyrektorem Lochem, ale bez rezultatu. Przesłaliśmy więc pytania drogą mailową. W odpowiedzi otrzymaliśmy podpisane przez Locha obszerne stanowisko DSDiK w sprawie kaskadowego przekazania dróg powiatowi złotoryjskiemu.
Dyrektor tłumaczy w nim, że nowe przebiegi dróg wojewódzkich 328 i 363 były uzgadniane z samorządami powiatu, miasta i gminy Złotoryi w latach 2017-2019. DSDiK wskazywała odcinki, które nie będą pełnić funkcji dróg wojewódzkich w zamian za przejęcie przez samorząd województwa dróg powiatowych nr 2614D w Jerzmanicach-Zdroju i 2615D w Nowej Wsi Złotoryjskiej. Te dwie ostatnie województwo przejęło odpowiednio 1 stycznia 2018 r. oraz 1 stycznia 2019 r. jako nowe przebiegi DW 328 i 363.
– W tym samym czasie dla uzgodnionego nowego układu drogowego miasto Złotoryja zobowiązało się do przejęcia wskazanych wcześniej odcinków dróg 328 i 363 w zasób swojej sieci drogowej. Odpowiednie uchwały rady powiatu złotoryjskiego, rady miejskiej w Złotoryi oraz rady gminy Złotoryja nie zostały jednak podjęte– wyjaśnia Loch.
Ostatecznie miasto na zamianę się nie zdecydowało i nie przejęło dróg z własnej woli, więc – jak tłumaczy dalej szef DSDiK – „dla dopełnienia zobowiązań wynikających z ustalonych i zaakceptowanych przez samorządy docelowych przebiegów dróg koniecznym stało się podjęcie przez sejmik województwa dolnośląskiego uchwał o kaskadowym przekazaniu dróg w oparciu o art. 10 ust. 5a ustawy o drogach publicznych”. – Powiat powinien uchwałą pozbawić kategorii drogi powiatowej właściwe odcinki dróg 363 i 328 i te z mocy prawa stałyby się drogami gminnymi, czyli w zarządzie miasta Złotoryja i gminy wiejskiej Złotoryja. Wobec takiego stanu rzeczy złożyłem deklarację o utrzymaniu współpracy z miastem Złotoryja przy realizacji wspólnego zadania (budowy ronda – dop. red.) – pisze dyrektor.
Tu krótkie przypomnienie: miasto zawarło porozumienie z DSDiK na budowę ronda jeszcze w marcu 2017 r. Dotyczyło ono powierzenia do realizacji gminie miejskiej Złotoryi zadania własnego województwa dolnośląskiego pn. „Przebudowa skrzyżowania pl. Reymonta w Złotoryi w ciągu drogi wojewódzkiej nr 328” w zakresie opracowania dokumentacji projektowej i realizacji robót budowlanych. Oba samorządy miały pokryć po 50 proc. kosztów inwestycji. W porozumieniu nie ma mowy o tym, że warunkiem współfinansowania ronda przez województwo dolnośląskie jest przejęcie drogi 328 przez miasto.
Władze powiatu stanęły jednak okoniem wobec kaskadowego przekazania, co – zdaniem Locha – mocno skomplikowało sprawę. – W chwili utraty kategorii drogi wojewódzkiej droga 328 stała się drogą kategorii powiatowej. Powiat, z którym województwo nie ma porozumienia o wspólnej realizacji zadań na tej drodze, nie zdecydował się na dalsze „kaskadowe” jej przekazanie gminie. Droga nadal będzie więc drogą powiatową do czasu rozstrzygnięcia przez właściwy sąd. W takim stanie prawnym województwo dolnośląskie (DSDiK) nie ma mechanizmu prawnego umożliwiającego finansowanie zadania realizowanego przez miasto na własności powiatu. Realizacją zadania musi zająć się powiat, otrzymując wsparcie miasta i województwa, lub należy poszukać innej formy prawnej. Takie stanowisko usłyszał pan starosta podczas porannej rozmowy ze mną w dniu 7 stycznia. Jak pan starosta te wyjaśnienia przyjął, tego oceniać nie chcę i oceniać nie będę – tłumaczy dyrektor Loch.
Jednym słowem, nie byłoby żadnych trudności ze współfinansowaniem przebudowy pl. Reymonta przez DSDiK, gdyby powiat nie zatrzymał „kaskady” i gdyby od razu po przejęciu dróg 328 i 363 od województwa przekazał je gminom: miejskiej i wiejskiej (fragment od ul. Wojska Polskiego do Jerzmanic-Zdroju).
Z przesłanego nam stanowiska wynika też, że dla kierownictwa DSDiK problem z finansowaniem ronda to problem formalnoprawny, a nie polityczny. – DSDiK nie zamierzało i nie zamierza wycofać się z zawartych porozumień. Uchwała sejmiku województwa dolnośląskiego w sprawie przekazania gminie miejskiej Złotoryja pomocy finansowej została pozbawiona podstaw prawnych. W związku z tym do złożonego projektu uchwały sejmiku zarząd województwa wniósł autopoprawkę, która kieruje pomoc finansową dla obecnego zarządcy tych dróg, czyli zarządu powiatu złotoryjskiego – dodaje Loch.
Czyli: o pieniądze na budowę ronda miasto nie musi się obawiać. Potwierdza to starosta. – Na drugi dzień po sesji zadzwonił do mnie jeszcze raz dyrektor Leszek Loch. Poinformował, że pieniądze na rondo zostaną przekazane z województwa do powiatu, a my przekażemy je miastu. Najprawdopodobniej więc będziemy musieli podpisać 2 porozumienia: z DSDiK i z miastem – mówi Świerczyński.
Miał być remont skarpy, ale brakło kasy
Wróćmy jeszcze na chwilę do tego, dlaczego wbrew wcześniejszym uzgodnieniom miasto nie zdecydowało się przejąć dobrowolnie dróg wojewódzkich. Cytowaliśmy już burmistrza Roberta Pawłowskiego, który sprawę postawił jasno: DSDiK zobowiązało się do wyremontowania odcinków dróg 328 i 363 i przekazania ich miastu w dobrym stanie technicznym. Chodziło przede wszystkim o remont pofałdowanej nawierzchni ul. Stanisława Staszica oraz grożącego katastrofą budowlaną muru oporowego podtrzymującego skarpę przy ul. Zagrodzieńskiej, tuż przy budynku Grunwaldzka 1.
Dyrektor Loch przyznaje, że o remontach w uzgodnieniach była mowa i że droga 328 w latach 2016-2017 została gruntownie wyremontowana. – DSDiK zadeklarowała przeprowadzenie cząstkowych prac remontowych na ul. Staszica, o które Urząd Miejski w Złotoryi poprosił przy rozpoczęciu prac nad przekazaniem dróg. Po ich przeprowadzeniu samorząd miejski miał podjąć uchwałę o przyjęciu tych dróg w swój zarząd. Dysponujemy dokumentami potwierdzającymi nasze stanowisko. Zakres prac został ustalony przez obie strony i prace te zostały przez nas wykonane. W pierwszej połowie 2018 r. w ramach naszych kompetencji wykonaliśmy naprawy cząstkowe masą bitumiczną na ul. Staszica na odcinku od stacji paliw Orlen do sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu z ul. Krzywoustego. Wbudowaliśmy tu blisko 160 ton masy bitumicznej, co pozwoliło na poprawę nawierzchni na powierzchni 1200 m kw. – pisze szef DSDiK. – Niestety, miejscowi radni uzgodnionej uchwały nie podjęli, a tym samym miasto nie wywiązało się ze swoich zobowiązań. W dalszej kolejności przedstawiciele UM Złotoryja zażądali przeprowadzenia kolejnych prac remontowych, na co już nie mogliśmy się zgodzić. Ostatecznie drogi zostały przekazane kaskadowo – dodaje.
Złotoryjski ratusz widzi sprawę remontu ul. Staszica inaczej. Miejscy urzędnicy uważają, że DSDiK nie wywiązało się z zobowiązań i że ulica została jedynie połatana, a umawiali się na remont generalny. – Jeszcze latem zeszłego roku DSDiK prowadziło rozmowy z właścicielami sieci pod jezdnią na temat remontu, więc plan był inny – podkreśla Jacek Janiak, naczelnik Wydziału Architektury Geodezji i Rozwoju Miasta w UM. – Z pewnością też była mowa o tym, że DSDiK bierze na siebie remont skarpy na Zagrodzieńskiej, bo to poważna inwestycja.
O tym, że w sprawie skarpy ratusz może mieć rację, świadczy zresztą fragment maila od Leszka Locha. „Jeśli chodzi o ul. Zagrodzieńską, DSDiK przygotowała dokumentację projektową na potrzeby budowy muru oporowego (odebraliśmy ją w połowie ubiegłego roku), ale inwestycja ta musiała zostać przesunięta na lata następne ze względu na duże zaangażowanie środków w 2019 r. na inne zadania. Dokumentację tę jesteśmy gotowi przekazać miastu i – jeśli samorząd będzie tym zainteresowany – chętnie podejmiemy na ten temat rozmowy” – czytamy. Słowem: DSDiK przygotowała się do remontu szacowanego na 700-800 tys. zł, ale nie zdążyła go wykonać, bo… zabrakło jej pieniędzy.
– Przejęte w 2018 i 2019 przez samorząd województwa drogi powiatowe nr 2614D i nr 2615D są w bardzo złym stanie technicznym, a ich dostosowanie do warunków technicznych stawianych dla dróg wojewódzkich będzie wymagało dużo wyższych nakładów finansowych niż wskazana naprawa fragmentu murów – odpowiada dyrektor Loch.
Starosto, odśnieżaj sobie sam
Dla budowy ronda skarga rady powiatu do sądu administracyjnego znaczenia mieć nie powinna, ale dla zimowego utrzymania byłych dróg wojewódzkich przez DSDiK – już tak. Jeszcze 31 grudnia dyrektor Loch pisał do starosty, że do czasu dalszego przekazania przez starostwo dróg wojewódzkich będzie je utrzymywać zimą na dotychczasowych zasadach. Po podjęciu przez radę powiatu uchwał skarżących DSDiK zmieniło jednak podejście o 180 stopni i 8 stycznia, dzień po sesji, z Wrocławia przyszło drugie pismo. Tym razem dyrektor informował, że wydatkowanie środków budżetu województwa dolnośląskiego na zadania własne powiatu bez zawarcia stosowanych porozumień nie jest możliwe, ponieważ… rada powiatu nie zdecydowała się na dalsze kaskadowe przekazanie dróg. To właśnie miał też usłyszeć starosta od dyrektora DSDiK podczas wspomnianej już wtorkowej rozmowy telefonicznej – że okres utrzymania zimowego deklarowany na czas zawiadomienia miasta i podjęcia stosownej uchwały o przekazaniu drogi niżej (tj. około 1 miesiąca) w przypadku zaskarżenia uchwały sejmiku nie może być uwzględniony, gdyż drogi zachowają kategorie dróg powiatowych i bez odpowiedniego porozumienia między samorządami wydatkowanie środków nie będzie możliwe.
Niewykluczone jednak, że ciąg ulic Legnicka-Staszica-Wojska Polskiego dalej odśnieżać będzie DSDiK, gdyby zaatakowała zima. – Zanim rozstrzygniemy przetarg na zimowe utrzymanie, skończy się zima, więc lepiej, żeby ewentualnym odśnieżaniem zajęło się DSDiK, oczywiście jeśli warunki finansowe takiego rozwiązania byłyby dla nas korzystne. Bo jak to będzie wyglądało, gdy piaskarka dojedzie Legnicką do skrzyżowania z Chojnowską i dalej nie pojedzie? To sytuacja kuriozalna, co powiedzą mieszkańcy? Zgodnie z prawem, do momentu rozstrzygnięcia sądowego droga przekazana przez województwo jest nasza – irytuje się starosta.
Wypada się nam tylko cieszyć, że zima taka łagodna w tym roku. Bo przez tę całą „proceduralną zawieruchę” już byśmy pewnie stali w korkach pod Staszica.
Filtry